MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Gol po asyście bramkarza

Redakcja
Debiutujący w tym sezonie w zespole Okocimskiego Rafał Gil (w białej koszulce) walczy o piłkę z obrońcą Stali Jaromirem Wieprzęciem. Fot. Tomasz Pietras
Debiutujący w tym sezonie w zespole Okocimskiego Rafał Gil (w białej koszulce) walczy o piłkę z obrońcą Stali Jaromirem Wieprzęciem. Fot. Tomasz Pietras
BRZESKO. "Piwosze" przerwali serię meczów bez porażki na własnym boisku

Debiutujący w tym sezonie w zespole Okocimskiego Rafał Gil (w białej koszulce) walczy o piłkę z obrońcą Stali Jaromirem Wieprzęciem. Fot. Tomasz Pietras

Okocimski Brzesko - Stal Stalowa Wola

0-2 (0-1)

0-1 Gęśla 45, 0-2 Gęśla 55 karny.

Sędziował Marek Opaliński (Lubin). Żółte kartki: Pyciak - Witek, Radawiec. Widzów 700.

Okocimski: Trela - Szymonik, Urbański, Jagła, Pawłowicz - Pyciak, Kostecki (46 Baliga), Darmochwał (62 Głaz), Łytwyniuk - Kisiel (57 Trznadel), Gil (46 Pisarik).

Stal: Dydo - Demusiak, Kusiak, Wieprzęć (61 Rosłoń), Witek - Turczyn (90+2 Stręciwilk), Drozd, Horajecki, Getinger - Radawiec, Gęśla (87 Gilar).

Zespół Okocimskiego przystępując do meczu z Stalą Stalowa Wola liczył, że wreszcie przełamie serię remisów i wygrywając spotkanie ruszy w górę tabeli. Tymczasem wydarzenia boiskowe potoczyły się zupełnie inaczej i "Piwosze" po blisko 16 miesiącach przegrali mecz ligowy na własnym boisku. Wcześniej drużyna z Brzeska przegrała mecz ligowy przed własną publicznością 23 maja 2009 roku, brzeszczanie uznali wtedy wyższość Sandecji Nowy Sącz przegrywając 0-1.

W pojedynku ze "Stalówką" brzeszczanie przez pierwsze pół godziny rozgrywali jedynie piłkę w środku pola z rzadka próbując atakować bramkę rywali. Pierwszą okazję do zdobycia gola miejscowi mieli dopiero w 32 min, gdy po idealnym podaniu Pawła Pyciaka na czystą pozycję wychodził debiutujący w tegorocznym sezonie w zespole Okocimskiego Rafał Gil, piłka odbiła mu się jednak od pięty i zagrożenie zostało przez gości zażegnane. Chwilę później strzałami z dystansu bramkarza Stali próbowali jeszcze zaskoczyć Maciej Kisiel i Pyciak, ten jednak był bardzo czujny. Tuż przed przerwą przyjezdni po raz pierwszy poważniej zagrozili bramce Okocimskiego. Było to w 44 min, gdy po zagraniu piłki zbyt wysoko podniesioną nogą przez Mateusza Urbańskiego sędzia podyktował dla gości rzut wolny pośredni z 12 metrów. Goście sytuacji tej jednak nie wykorzystali, ale kilkadziesiąt sekund później i tak objęli prowadzenie.

W drugiej odsłonie "Piwosze" od początku rzucili się do huraganowego ataku i niemal w ogóle nie schodzili z połowy Stali. Już w 46 min znakomitej okazji nie wykorzystał Gabriel Pisarik, który będąc w dogodnej sytuacji posłał piłkę obok słupka. Gdy wydawało się, że gol dla Okocimskiego jest tylko kwestią czasu przyjezdni wyprowadzili kontrę, po której zdobyli drugiego gola. - Sędzia wcale nie musiał wtedy podyktować rzutu karnego, kontakt między mną, a zawodnikiem Stali wprawdzie był, ale nie znowu aż taki, żeby rywal się przewrócił - tłumaczył po meczu pomocnik "Piwoszy" Paweł Pyciak, który zdaniem arbitra sfaulował rywala.

W kolejnych minutach meczu brzeszczanie nadal byli w ataku, natomiast sytuacje bramkowe do jakich dochodzili co kilka minut trudno było zliczyć. W bramce Stali znakomicie spisywał się jednak Bartłomiej Dydo, w kilku przypadkach po strzałach Iwana Łytwyniuka i dwukrotnie Sławomira Jagły piłka trafiała w słupek lub poprzeczkę stalowowolskiej bramki. W efekcie mimo ogromnej przewagi i wielu sytuacji bramkowych "Piwoszom" ani razu nie udało się pokonać bramkarza gości i musieli zejść z boiska pokonani.
- Ogromny wpływ na naszą porażkę miał kardynalny błąd popełniony przez dwójkę naszych środkowych obrońców. Rzadko się zdarza, by zawodnik otrzymując piłkę z wykopu od własnego bramkarza wyszedł na czystą pozycję i zdobył gola. W drugiej połowie, mimo momentami miażdżącej przewagi i wielu sytuacji bramkowych, jakie sobie wypracowaliśmy nie udało się nam ani razu skierować piłki do siatki. Czeka mnie męska rozmowa z drużyną, niektórymi zawodnikami trzeba bowiem mocno wstrząsnąć, gdyż wydaje mi się, że są oni myślami jeszcze w poprzednim sezonie, który był dla nas udany - powiedział po meczu Krzysztof Łętocha, trener Okocimskiego.

- Bardzo się cieszę z postawy zespołu, gdyż jeszcze nie tak dawno nie było wiadomo, czy w ogóle przystąpimy do rozgrywek drugiej ligi, tymczasem z meczu na mecz idzie nam coraz lepiej. Przyznam, że nawet wbrew moim oczekiwaniom zagraliśmy w Brzesku, na niezwykle gorącym terenie, bardzo dobrze, wkładając w grę przede wszystkim sporo serca i zaangażowania, natomiast efekty tego są takie, jak wszyscy widzimy. Nie mieliśmy jakiejś specjalnej filozofii gry, czekaliśmy po prostu na błędy rywali - stwierdził Sławomir Adamus, trener Stali.

Piotr Pietras

Jak padły bramki

0-1 Po dalekim wykopie z własnego pola karnego Bartłomieja Dydo, Kamil Gęśla wykorzystując niezdecydowanie obrońców "Piwoszy" Sławomira Jagły i Mateusza Urbańskiego przejął piłkę tuż przed polem karnym gospodarzy i będąc sam na sam z Dariuszem Trelą precyzyjnym uderzeniem tuż przy słupku umieścił futbolówkę w siatce.

0-2 Jedną z nielicznych kontr gości w drugiej połowie prawą stroną wyprowadził Gęśla, zagrał piłkę wzdłuż bramki Okocimskiego, ta minęła wszystkich stojących tam graczy i trafiła pod nogi Krystiana Getingera. Pomocnik Stali zdaniem sędziego został jednak sfaulowany przez Pawła Pyciaka, arbiter wskazał więc na "wapno", natomiast pewnym wykonawcą rzutu karnego był Gęśla.

Wiedzieliśmy, jak grają "Piwosze"

Rozmowa z MARKIEM DROZDEM, pomocnikiem Stali Stalowa Wola

Czy fakt, że ponad rok temu występował Pan w zespole "Piwoszy" pomógł Pańskiej drużynie w odniesieniu zwycięstwa w sobotnim meczu?

- Szczerze mówiąc spodziewaliśmy się, że zespół Okocimskiego zagra znacznie lepiej, i że czekać nas będzie znacznie trudniejsza przeprawa. Nie będę ukrywał, że znaliśmy trochę styl gry zespołu z Brzeska i pomogło nam to w grze.

- Z której strony spodziewaliście się największego zagrożenia?

- Od czasu gdy ja grałem jeszcze w Okocimskim skład personalny drużyny uległ dużym zmianom. Najbardziej obawialiśmy się ze strony brzeszczan zagrożenia po stałych fragmentach gry. Wiedzieliśmy też, że groźne będą też akcję prowadzone skrzydłami, szczególnie lewą stroną gdzie bardzo dobrze do akcji ofensywnych włączał się boczny obrońca.

- Czy spodziewał się Pan, że możecie wygrać w Brzesku?
- Nastawialiśmy się przede wszystkim na zdecydowaną walkę. Zawodnicy z Brzeska ułatwili nam zadanie, gdyż obie bramki zdobyliśmy po ich ewidentnych błędach, natomiast w ataku zbyt dużo grali wysokimi piłkami.

Rozmawiał Piotr Pietras

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski