MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Dwie książki, czyli o Dzielskich

Redakcja
Po sąsiedzku, piętro nade mną, jest piękna biblioteka. Naturalnie myślę o jakości zbiorów. Będąc tam ostatnio sięgnąłem po tom, którego u mnie, czyli piętro niżej, nie ma. Mirosław Dzielski - Odrodzenie ducha - budowa wolności. Pisma zebrane. Wydawnictwo Znak 1995 rok. Tom ten stanowi całość spuścizny Mirosława Dzielskiego (1941-89) - pisma te ogłoszono już jako dzieło pośmiertne.

Leszek Długosz: Z BRACKIEJ

Pamiętam dobrze smutek, poczucie szczególnej straty po śmierci (w Stanach Zjednoczonych, gdzie przebywał na stypendium) tego wówczas młodego jeszcze człowieka. Gorycz tym większa, że stało się to w październiku 1989, na progu odradzającej się, a tak wymarzonej nowej Rzeczpospolitej. W Krakowie zwłaszcza uczucia te podzielali wszyscy, którzy zdawali sobie sprawę z umysłu i w ogóle z wyjątkowej jakości kogoś, kto odszedł tak przedwcześnie. Kto do rozpoczynającej się budowy nowego "polskiego ładu" jak mało kto był powołany i przygotowany. Z wykształcenia fizyk i filozof - myśliciel, publicysta, działacz, polityk (by tak o nim też rzec) poruszał się w sferach szczególnie subtelnych, a jednocześnie jak istotnych i o praktycznym znaczeniu.

Tytuł tomu, który po latach trzymam w ręku, jakby jeszcze "pobrzmiewał młodopolsko"? Jakby to pogłos był Brzozowskiego? A jednak świetnie oddaje zakres refleksji i ambicje Autora. Nie jest to terytorium, na którym ja akurat czuję się kompetentny, ale mam poczucie rangi tych zagadnień. Owego sprzężenia - filozofii (etyki w szczególności), filozofii przyrody i kwestii właściwie organizacyjnych. Programowo politycznych, systemowo ekonomicznych. Tak najkrócej. Co było obszarem szczególnych zainteresowań i prac Dzielskiego.

- W nowej Polsce trzeba będzie wszystko zaczynać od nowa. Bo czy nawet jest tu co odbudowywać? Poza sferą ducha? Tacy ludzie jak on będą na wagę złota! Tacy teraz Polsce będą potrzebni. Nie artyści, bo tych nigdy nie brak. Sami się biorą. Ale z taką wiedzą i myśleniem, jak on! Zapamiętajcie sobie, to jest ten człowiek! Scena ta miała miejsce z końcem lat 80., w dawnej knajpie "Pod Krzyżykiem", na AB. Gdzie do mnie i obok siedzącego Piotra Skrzyneckiego grzmiał dobrze rozkręcony Stefan Kisielewski. Wskazując na siedzącego przy nim "podopiecznego", Mirosława Dzielskiego. Skonfundowany tymi pochwałami kulił się i czerwieniał, szczupły o żarliwym spojrzeniu ciemnych oczu "facet", którego (jak to w Krakowie) z widzenia znałem. Najwyraźniej nieswojo czuł się takim wyniesieniem Kisiela. A my, reszta tego bankietu - sympozjonu pod Krzyżykiem, patrzyliśmy na przyszłą Podporę kraju z mieszaniną podziwu i niedowierzania. - W nim teraz, w takich jak on, nadzieja tego kraju! Takich ludzi jest bardzo mało. Teraz będą na wagę złota! - wbijał nam do głów Kisiel.

Minęły lata, przypadek sprawił, że trzymam w ręku te pisma zebrane. Myślę, że dziś mało kto po nie sięga. Ale to nie wina, ani nie błąd Dzielskiego. To świat zepsiał. To wina dzisiejszej jakości świata. Dzielski jest autorem poważnym i wymagającym. Nie jestem specem od liberalizmu, od zagadnień ekonomicznych, przekształceniowych, ale z mego (artystowsko humanistycznego punktu oceniania) jestem poruszony jakością refleksji. Ich szlachetną powagą i odpowiedzialnością. Oczarowany jestem humanizmem autora. Właśnie zatrzymałem się przy rozdziale "Nauka i antropocentryzm". Robi wrażenie subtelność, precyzja, a zarazem klarowność tych rozważań. Jakże mało dziś takich... To prawda, święta prawda, panie Stefanie... Jakże mało dziś, umiejących - rozumem i wolą - tak właśnie ogarniać świat i człowieka w nim. I tłumaczyć to innym...

W tym samym domu, piętro niżej, czyli u mnie, na moim nocnym stoliku, leży akurat inna książka - Hypatia z Aleksandrii (Universitas, Kraków 2010). Rzecz wspaniale zebrana, udokumentowana i świetnie (atrakcyjnie) napisana. Poświęcona postaci niezwykłej. Ostatnio nawet modnej (także i dzięki filmowi), mianowicie kobiecie uczonej, ostatniej wielkiej filozofce schyłkowej epoki starożytności - Greczynce z IV wieku mieszkającej w Aleksandrii. Podobny respekt żywię i dla tej książki. Cieszy mnie jej międzynarodowy sukces (uznanie prestiżowych ośrodków uniwersyteckich, tłumaczenia). Jest coś wspólnego w obydwu tych książkach - imponująca erudycja, a jednocześnie prostota i głębia spojrzenia. Elegancja stylu. Jej autorka, prof. Maria Dzielska, wykłada na Wydziale Historii UJ. Jest również filologiem klasycznym. Podobnie jak jej mąż, śp. Mirosław, jest osobą żarliwą, zaangażowaną. Nie obojętną na dzisiejsze relatywizowanie wartości, dewaluację cnót. W rozumieniu Jej Mistrzów. Zwróciła moją uwagę na karcie wstępnej, na sposób iście rzymski sformułowana dedykacja. Rzec można - inkrustacja, którą los dorzucił. - Piis manibus Miroslai. A co z łaciny, i ze sposobu rzymskiego, na polski się wykłada: Świętym cieniom Mirosława...

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski