MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Dziki grasują w papieskim mieście

Redakcja
Wadowice stały się stołówką dla dzikich świń. To nie żart. Dziki upodobały sobie sołectwo Gorzeń Dolny, a szczególnie górę Dzwonek. Stamtąd przechodzą do miasta. Widziano je tuż za szkołą mechaniczną i niedaleko kościoła św. Piotra, a nawet koło parku miejskiego i ogrodu Daniela.

Anna Rusinek z Gorzenia pokazuje, co zostało z jej pola ziemniaków Fot. Robert Szkutnik

WADOWICE. Zwierzęta niszczą uprawy i straszą ludzi

- Dawniej często chodziłam z dziećmi na spacer właśnie na Dzwonek, ale teraz za nic bym tam nie poszła - mówi Anna Potoczna z Wadowic.

Jednak dziki są mniejszym problemem dla spacerowiczów a większym dla tych, którzy prawie na granicy miasta uprawiają ziemniaki, zboże i warzywa. - Przychodzą wieczorami albo nad ranem. Słychać, jak jedzą, ale strach wyjść, a nawet psa spuścić. Rano jest wszystko zryte - opowiada Anna Rusinek. Wyjaśnia, że koło jej domu już prawie nic nie zostało z tego, co posadziła. - Kiedyś miałam większą gospodarkę, a teraz to tylko tyle, co dla siebie i dzieci, a i to zjadły - mówi zrozpaczona kobieta.

Rolnicy z sołectwa w Gorzeniu Dolnym twierdzą, że co prawda Koło Łowieckie Knieja z Wadowic szacuje szkody wyrządzone przez dzikie zwierzęta, ale odszkodowania, które dostają rolnicy, są mizerne.

- Dadzą worek ziemniaków, albo ziarna, a ja z tego kawałka zbieram tonę albo półtorej pysznych lordów. Ziemniaki mamy potem na cały rok - mówi Mieczysław Michniak, któremu dziki zniszczyły także pszenicę.

Myśliwi nie zgadzają się z zarzutami i twierdzą, że gdy dostają zgłoszenie o szkodzie, na miejsce jedzie ekipa ekspertów, szacuje straty i wypłaca ich wartość, także w naturze.

Mieszkańcy skarżą się też, że teraz koło łowieckie nie daje im odstraszaczy zapachowych na dziki. - To był bardzo skoncentrowany pot ludzki, ale dziki do tego zapachu szybko przywykły i nie warto już go stosować - mówi Piotr Biliński z Kniei. Dodaje, że myśliwi robią, co mogą, aby chronić uprawy. - W górach wydzierżawiliśmy pięć hektarów pól i uprawiamy tam zboża, po to, żeby dziki się najadły i nie wyrządzały szkód - mówi Biliński.

Według myśliwych obecnie w całej Polsce obserwuje się wzrost populacji dzika, także w gminie wadowickiej, gdzie dziki żerują w sołectwach: Chocznia, Klecza Dolna i Górna, Ponikiew i Kaczyna. Chociaż problem dzika staje się powoli problemem całego powiatu.

Myśliwi nie zgadzają się także z zarzutami, że nie prowadzą odstrzału dzików. W ubiegłym roku Knieja upolowała 80 sztuk, w tym ma zastrzelić ich 100, a już odstrzelono 20.

Takie tłumaczenia nie zadowalają mieszkańców Gorzenia, którzy w ubiegły weekend stracili pod Dzwonkiem całe uprawy. Uważają, że nikt nie chce zająć się ich problemem, a myśliwi tylko ich zbywają.

- Napisaliśmy pismo do Urzędu Miasta w Wadowi-cach z prośbą o pomoc. Podpisało się już kilkanaście rodzin. Pójdziemy do pani burmistrz - mówi Krystyna Stawowy. - Może choć zwolni nas z podatku rolnego - dodaje.

Robert Szkutnik

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski