Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Falowanie pod Wawelem

KRM
Spiętrzone wody stały się swoistą atrakcją dla mieszkańców miasta i turystów. Na nie zalanych jeszcze alejkach bulwarów wiślanych zgromadził się tłum. Na tle wezbranej rzeki robiono sobie zdjęcia, zastanawiano się, czy woda podejdzie pod sam most Dębicki i czy fala, która przeszła przez Kraków cztery lata temu była większa. Wczoraj poziom wody na Wiśle, mierzony w Bielanach, wyniósł 838 cm: stan alarmowy przekroczył o 318 cm. Cały czas ruch po moście Dębnickim odbywał się normalnie, policja była jednak przygotowana do jego zamknięcia. W czasie kulminacji od tafli wody do dolnej krawędzi mostu brakowało około 70 cm, cztery lata temu poziom wody był o ponad 30 cm wyższy.

Część mieszkańców, którzy po usłyszeniu w radiu informacji o zamknięciu mostu przybyli na miejsce w oczekiwaniu apokalipsy, mogło czuć się zawiedzionych

 Przeciekające wały przeciwpowodziowe oraz zalane i podmyte drogi pozostawiała po sobie fala kulminacyjna na Wiśle, która wczoraj po południu przeszła przez Kraków.

Znikająca Sanka

 Ludzi obserwujących Wisłę dostrzec można było na całej jej długości przy ul. Poniatowskiego. Na każdym cypelku, z którego można było obserwować rozlaną rzekę, wdzierali się nie zważając na błoto. - Nieźle to wygląda - komentował chłopak stojący na wale Wisły przy ul. Poniatowskiego, na wysokości ul. Jodłowej.
 Dalej, w górę Wisły, przy ul. Mirowskiej przebywające na moście osoby spoglądały na rozciągające się pod nimi rozlewisko. - Normalnie Wisła ma koryto tam - Bogusław Woźniak wskazywał oddalone o ponad sto metrów barki. - Tu, gdzie jest rozlewisko, płynie Sanka, ma ona kilka metrów szerokości. Gdzie teraz jest woda - rośnie trawa. Tak wysoka, że nie da się podejść do brzegów rzeczki - dodawał. Z mostu można dostrzec wierzchołki krzaków rosnących przy rzeczce i drzewa, pod konary których podeszła woda. - Jestem zaskoczony. Jeszcze w środę było tu w miarę normalnie. Trudno uwierzyć, że w ciągu jednego dnia woda mogła się tak podnieść. Sanki już nie ma, zamieniła się w rozlewisko Wisły - mówił Przemysław Pawlik.

Zamknięta Tyniecka,

Lajkonik bez ruchu

 Po drugiej stronie Wisły, z powodu podniesienia się poziomu wody, trzeba było wyłączyć z ruchu - na około 300-metrowym odcinku, na wysokości ul. Praskiej - ul. Tyniecką. Droga była całkowicie zalana. - Nieprędko zostanie tutaj wznowiony ruch. Jeśli nawet woda opadnie, można założyć, że nawierzchnia będzie całkowicie zasypana błotem. Na pewno także asfalt został zniszczony - przewidywał Marek Bębenek z wojskowej straży pożarnej.
 Z powodu fali powodziowej przerwano prace przy budowie mostu Zwierzynieckiego. - Nic mu nie grozi. Jak woda opadnie, przystąpimy do normalnej pracy. Nie będzie żadnych strat, może z wyjątkiem niektórych materiałów, które porwała Wisła. Ale to była drobizna, jakieś deski, kątówki - oceniał sytuację jeden z robotników chroniący się przed deszczem w pakamerze. Dla bezpieczeństwa, przed południem zamknięto most Lajkonik, tymczasową przeprawę przez Wisłę oddaną do użytku w ubiegłym roku. Z racji tego, że most jest wysoki, jego dolną krawędź od poziomu wody nawet w czasie kulminacji dzieliło znacznie więcej niż w przypadku mostu Dębnickiego. Część gapiów, która po usłyszeniu w radiu informacji o zamknięciu mostu przybyła na miejsce w oczekiwaniu apokalipsy, mogła czuć się zawiedziona.
 W związku z kulminacyjną falą zalane zostały także niektóre przejazdy pod wiaduktami, m.in. na rondzie Grunwaldzkim. Prowadzi spod niego naturalny odpływ do rzeki, jeśli więc poziom Wisły nie opadnie, trudno będzie tamtędy przejechać.

Przeciekające wały

 Od południa przez kilka godzin w Krakowie cyklicznie zaczęły padać krótkie, ale intensywne deszcze. Pracownicy niektórych firm mieszczących się na Zabłociu z obawy przed zalaniem zaczęli przenosić meble i dokumenty z parteru na wyższy poziom. Mieszkańcy al. Krasińskiego znajdujące się na poziomie ulicy okna piwnic zatykali workami z piaskiem. Właściciele posesji przy ul. Klasztornej układali worki z piaskiem.
 W kilku miejscach Krakowa zaczęły jeszcze bardziej przeciekać wały przeciwpowodziowe. Najgorzej było na osiedlu Lesisko, zwłaszcza przy ul. Niepokalanej Marii Panny oraz przy ul. Ciepłowniczej. - Wały są nieszczelne, nie ma na szczęście żadnej wyrwy. Nie oznacza to jednak, że woda nie może przerwać umocnień. Dlatego umacniamy wały workami z piaskiem - tłumaczył przedstawiciel straży pożarnej. Najgorsza sytuacja zdawała się panować na osiedlu Lesisko. Z obawy przed niebezpieczeństwem, jakie mogło grozić po przerwaniu wałów przebywającym na ulicy NMP i Podbipięty, policja zamknęła dla ruchu wspomniane drogi.

Gdzie są worki?

 Mieszkańcy Lesiska od samego rana w czwartek umacniali przeciekające wały przy ul. Niepokalanej Marii Panny. - Najpierw nie mogliśmy się doprosić o przywiezienie piasku i worków. Musieliśmy powtarzać kilkakrotnie zgłoszenia. Jak już przywieziono piasek, to szybko załadowaliśmy go do worków oraz ułożyliśmy na wałach. I nie mieliśmy nic do roboty. Przez ponad godzinę czekaliśmy na przyjazd kolejnej ciężarówki. I tak w kółko. To ma być organizacja?! - denerwował się Zdzisław Hom, mieszkaniec osiedla. - W pewnym momencie zwróciłem się do znajomego, który prowadzi hurtownię, żeby dał nam 700 worków. Szkoda było bezczynnie stać - opowiadał Grzegorz Mitak. - Cztery lata temu też były tu takie problemy. Co zrobiono od tego czasu? Przyjechał traktor z walcem, przejechał po wałach i koniec. Boków nikt nie wzmacniał. Nie pomyślano choćby o założeniu metalowej siatki, która uniemożliwiałaby buszowanie w ziemi gryzoniom - żalił się jeden z mieszkańców ul. NMP.
 - Cały czas odbieramy zgłoszenia związane z niebezpieczeństwem powodzi. Natychmiast powiadamiamy o zdarzeniach odpowiednie służby: straż pożarną, policję czy ZGK. Rozumiem denerwujących się ludzi, z naszych informacji wynika jednak, że sytuacja w tamtym regionie nie przedstawia się aż tak źle, jak widzą to mieszkańcy. Odpowiednie służby zostały w tamtym terenie zabezpieczone - mówiła Bożena Banaś z Miejskiego Komitetu Przeciwpowodziowego. - Zamknięcie części dróg spowodowało, że na krakowskich ulicach tworzyły się korki. Stały w nich także nasze samochody ciężarowe. Piasek do zagrożonych miejsc wysyłaliśmy cały czas - tłumaczyli w ZGK.
  (KRM)

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski