Tylko, lub aż, tyle łączy mnie z futrzarstwem. Kroi się kolejna akcja wymyślona przez obrońców przyrody, czyli zakaz hodowli zwierząt futerkowych. Norek, lisów, jenotów i innych.
Zatroskani losem umęczonych i zabijanych zwierzaków uważają, iż zakaz rozwiąże problem. Nic bardziej błędnego. Polskie fermy to blisko półtora miliarda złotych obrotu i dziesiątki tysięcy miejsc pracy. Biznes nie znosi pustki i nasze miejsce zajmą hodowcy z Danii i Rosji. Krótko mówiąc, te same futrzaki będą nadal ginąć, tyle że nie u nas, a za miedzą.
I być może tu jest przysłowiowy pies pogrzebany. Towarzysz Lenin wymyślił specjalną kategorię pożytecznych, proszę wybaczyć, idiotów, ale klasyka cytuję dosłownie. Zapaleńców, którzy w dobrej wierze wykonają całkiem darmo szalenie korzystną dla innych robotę. Półtora miliarda piechotą nie chodzi, więc wielu zrobi wiele, by uratować zwierzaki i kawał grosza zarobić.
Follow https://twitter.com/dziennipolskiDołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?