Soczyste kulki czerwonawej barwy nadziane robaczkiem. Czysta patologia, gdyż dziwaczny twór jest szczytowym osiągnięciem smakoszy liści. Zamiast zjadać cieniutką blaszkę i ryzykować atak ptaków, larwa zmusza roślinę do rozwijania tkanek. Zyskuje spiżarnię i ukrycie.
W zamian za to oszczędza gospodarza, poprzestając na zjadaniu zawartości galasu. W dobre (dla pasożyta) lata dęby są masowo atakowane przez owada, ale te ze stoickim spokojem i bez widocznych szkód znoszą inwazję. Dorosły sprawca to czteromilimetrowej wielkości muszka, na którą nikt nie zwróciłby uwagi.
Przez długie wieki galasy był poszukiwanym towarem. Wysycone taniną i kwasami garbnikowymi, chroniły dęby przed atakami grzybów i owadów. Z wyjątkiem galasówki. Wodne wyciągi służyły do wyprawiania skór i licznych medykamentów. Choćby na biegunki. Dzisiaj zapomniane i nikomu niepotrzebne, marnują się razem z opadłymi liśćmi pod drzewami.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?