MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Gdy słychać wołanie zabitych...

Redakcja
Kolumna samochodów podjechała pod rezydencję: prezydium Komisji Spraw Zagranicznych Sejmu zapewne było jedną z niewielu zachodnich delegacji, z którymi przed wybuchem wojny spotkał się prezydent Syrii. Wydawało się, że wszystko zmierza do normalizacji.

Paweł Kowal: OD KRAKOWA DO BRUKSELI

Bashar al-Assad zaprezentował się jako racjonalny polityk, jego otoczenie demonstrowało otwarcie na współpracę, syryjscy chrześcijanie mogli czuć się bezpiecznie. Polska miała ambicje odegrać rolę w pogodzeniu reżimu z Zachodem. Dzisiaj, po kilku latach wojny domowej, reżim Assada ma na sumieniu sto tysięcy ludzi i w żaden sposób nie da się go bronić. Trzeba zbudować plan zaprowadzenia tam pokoju i powstrzymać rozlew krwi, niezależnie od metod, które będą musiały zostać zastosowane. Być może konieczna będzie nawet interwencja. Gdy nie będzie na nią zgody ONZ, trzeba się zastanowić nad alternatywnym rozwiązaniem.

Jest jeszcze inna droga – popijać kawę na Polach Elizejskich czy w Łazienkach i udawać, że nas to nie dotyczy. Że to są "antypody”, czyli gdzieś bardzo daleko. Organizować bez końca spotkania w Parlamencie Europejskim, czekać na oświadczenia pani Aston i nie mieć planu, co dalej. Z masowym mordowaniem jest zawsze podobnie: dla tych bez wyobraźni etycznej jest to tak abstrakcyjne, że niczego do ich planów nie wnosi. Tych, którzy są w stanie wy­obrazić sobie, co się dzieje, mobilizuje do działania i potępienia zbrodni bez dzielenia włosa na czworo. Bezwzględność historii jest straszna: podobnie było z ludobójstwem Ormian, z Ausch­witz, z Wołyniem – jedni tłumaczyli, przymykali oczy, mniejszość krzyczała. Dzisiaj miejscem dramatu jest Syria.

Plan dla Syrii jest mniej więcej taki, jak pisze Sławomir Dębski: po pierwsze, nakaz przerwania działań dla wszystkich stron konfliktu, po drugie, ustanowienie strefy zakazu lotów, po trzecie, wezwanie do międzynarodowej konferencji z udziałem wszystkich, którzy wypełnią punkt pierwszy. Podstawą prawną powinna być rezolucja Rady Bezpieczeństwa, wykonawcą NATO, Stany Zjednoczone, być może Rosja. Jeśli Rosja i Chiny blokują jakiekolwiek rozwiązanie w Radzie Bezpieczeństwa wobec tak oczywistych faktów masowych zbrodni, wniosek jest prosty: skoro prawo i instytucje nie działają, trzeba je zmienić. W XXI w. powinniśmy znaleźć rozwiązania, które pozwolą skutecznie bronić ludzi przed zbrodniami takimi jak w Syrii. Gdy kilkadziesiąt lat po II wojnie światowej prezydent Syrii dokonuje zbrodni na taką skalę, a świat nie ma mechanizmu odpowiedzi, to znaczy, że elity odpowiadające za pokój i biorące za to pensje odjechały tak, jak mówił o tym papież Franciszek w Brazylii.

Doświadczenie tego, jak po obaleniu poprzednich reżimów rozwijała się sytuacja w Tunezji, a szczególnie w Egipcie, zdaje się przemawiać przeciw interwencji. Historia wojen w Afganistanie, Iraku i Libii też przemawia na "nie”. Ryzyko związane z losem mniejszości religijnych, w tym chrześcijan, gdy do władzy dojdą islamiści – a w Syrii takie ryzyko istnieje – też działa na "nie”. Wreszcie niechęć do jakichkolwiek interwencji za granicą, a czasami i zwykłe kunktatorstwo. Wszystko jest przeciw. A jednak gdy giną tysiace ludzi, i to wcale nie tak daleko od nas, uczciwy polityk nie może udawać, że nic nie wie o sprawie, że nie słyszy wołania zagazowanych.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski