MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Goździk wiatrów

Redakcja
Boga chwalić - ciemna prawda wyszła na jaw! Już wiemy: Jędrusia zawiało i to Jędrusia zgubiło! Oto zbliża się polska walka bokserska wszech czasów - Andrzej Gołota kontra Tomasz Adamek. Napięcie rośnie, naród obstawia wynik, Gołota zaś udziela dziennikowi "Polska Gazeta Krakowska" ogromnego wywiadu, w którym wreszcie zdradza sekrety swych pamiętnych fiask bitewnych. Choćby te błyskawicowe baty w walce z Lamonem Brewsterem.

Paweł Głowacki: DOSTAWKA

Jędruś wyznaje z ręką na sercu: "Przed wejściem na ring stałem w holu doprowadzającym do hali 15 minut. Niby nic. Tylko że tam wiało, tak że głowę urywało. Ja tam po prostu zmarzłem na kość. Do ringu wszedłem po prostu sztywny". Nie możemy nie zapytać: skąd wicher?
Odpowiedź jest jasna. Oto tajny agent wroga wrota podstępnie otwiera - a Jędruś w samych kalesonkach jedwabnych! Owszem, ma rękawiczki, lecz cóż mogą rękawiczki, gdy głowa goła? Nic. Kim był agent? Człowiekiem, który nie lubił Polski? Sprzedajnym zerem? Wrogo do nadwiślańskiego boksu nastawionym władcą pędzącego powietrza Eolem? Antysłowiańskim kapłanem róży wiatrów? Jedno pewne: uruchomił morderczy cug - i gęsią skórką zarażony Jędruś w 53 sekundzie grzmoci betami o deski. Ba, zdradliwe wiatry to nie wszystko, w tym bokserskim dramacie tkwią jeszcze zdradliwe buciki!
"Kupiłem przed walką dwie pary. Jak zwykle ten sam numer - 12,5" - rzecze Jędruś. "Wkładam (...) i noga leci mi do przodu jak w bamboszach. Za duże o numer. Nie muszę chyba tłumaczyć, co znaczy praca nóg w boksie?". Oczywiście, że nie musisz, Jędruś! Zwłaszcza że poza cugiem i obuwiem, była też sprawa witamin. Otóż, Jędruś nabył niby takie same, co zwykle, lecz nie doczytał, że jest w nich kreatyna - specyfik zatrzymujący ciecz w organizmie. Efekt? Jędruś spuchł jak bania i wody nie opuściły go przed bitwą... Prawdę rzekłszy, należy Jędrusia podziwiać. Przy takim uderzeniu zdradzieckiego wiatru cugowo-obuwniczo-farmaceutycznego kto inny utrzymałby się na nogach przez sekund aż 53?!
I tak zawsze - zawsze jakiś gatunek złego wiatru wprost w oczy rodaka naszego. Wywiadowca pyta: "Dlaczego bił Pan Bowe'a po jajach?". "Nie chciał paść skurczybyk" - wyznaje Jędruś. Tak, nie chciał paść, i jakby tej nieuczciwości mało było, na dokładkę złamał Jędrusiowi szczękę! A co w sprawie przegranej bitwy z Lennoksem Lewisem? "To nie miała być tak trudna walka, on nie miał być aż tak groźny". No właśnie. Jędruś profesjonalnie szykował się na zwarcie z niegroźnym, a tu obuch kolejnego oszustwa wprost na Bogu ducha winnym dziobie Jędrusia ląduje! Jedźmy dalej.
Przed walką z Austinem - zbyt intensywne odchudzanie. Kość w dłoni nie wytrzymała. Dlaczego poddał się w boju z Michaelem Grantem? Gdyż myślał, że przegrywa, bo tak mu powiedziano w narożniku. Ergo, gdyby mu powiedziano prawdę - nie poddałby się, jeno zwyciężył. Co o dyskwalifikacji w zwarciu z Po'uhą? "Walczyłem o przeżycie. Dlatego walnąłem go z bańki". A potyczka z Ruizem? "Powinienem go skończyć. Mogłem to zrobić, ale wymyśliłem sobie, że pokażę światu, jaki ze mnie technik". Po prostu, Jędruś chciał być subtelny - i nikt tego nie docenił... Coś jeszcze?
Owszem, kolejna subtelność - walka z Tysonem, o której w wywiadzie nie ma ni słowa, lecz my znamy prawdę. Oto Jędruś ucieka z ringu w trakcie bitwy. Co na to głupi ludzie? Stchórzył! - wyją. Dowiedzcie się zatem, małoduszni, że Jędruś (187 cm wzrostu) opuścił Tysona (178 cm wzrostu) z litości. Miał bowiem we krwi naukę swojej mądrej babci, która uczyła, że nigdy nie należy bić mniejszych.
Słowem - nie ma w niebie i na ziemi żadnych szans, by Jędruś nie był Polakiem. On jest wyłącznie z nas ulepiony. Więcej - on jest nami. Zawsze pod razami wrogich sił, zawsze chłostany bezpodstawnie, zawsze w cieniu ciemnych wyroków naszego narodowego goździka wiatrów agenturalnych, którego to goździka istnienie pięknie nam usprawiedliwia wszystkie nasze fiaska - jest dzielny do końca, zwłaszcza wtedy, gdy przychodzi pier... betami o glebę. Wypełniony wodą, skuty gęsią skórką, w za dużych butach - ma spokojną pewność, że jego porażka w istocie obróci się w duchowe zwycięstwo.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski