To przejściowa faza od jesieni do zimy. Wpierw potknąłem się o kozaka. Parę kroków dalej czekały na mnie podgrzybki. W mokrym parowie pod okapem jodeł śliczne rydze. Wszystkie zdrowe i dorodne. Prawdę mówiąc miałem problem, gdyż uznałem, iż zabieranie do lasu kosza na grzyby w pierwszej dekadzie listopada to narażanie się na śmieszność.
Zbiory nosiłem w gołych rękach, bo za nic w świecie nie chciałem się grzybków pozbyć. Ot, kara za pochopne przepowiednie. I lekcja przyrodnicze pokory. Znajomy i bardzo doświadczony grzybiarz, na wieść o niezasłużonym sukcesie tylko się skrzywił. Wedle niego prawdziwy zbieracz powinien wrócić do lasu i wykorzystać hojność natury. Jestem minimalistą. Owe kilka podgrzybków i kozaczek nadały się na zupę krem, zaś rydze trafiły na patelnię. Miałem tylko jedno zastrzeżenie: grzyby jakoś słabo pachniały.
Wracając do wyjaśnienia zjawiska, to natura rządzi się swoimi prawami. Nie kalendarzem. Jeśli w lesie uchowa kaprysem pogody ściółka nie zostanie dotknięta przymrozkami, rozgrzana ściółka może wydać owocniki. Znajomi wyszperali w zakamarkach pamięci listopadowy wysyp prawdziwków w zapomniane zupełnie (i dobrze!) święto bolszewickiej rewolucji, zakończone koszem pełnym pięknych borowików.
echodnia Policyjne testy - jak przebiegają
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?