MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Idiota patrzy na Idiotę

Redakcja
Jan Smaga tworzy wieczne pióra - książę Lew Nikołajewicz Myszkin uśmiecha się tak, jak tylko on potrafi. Filigranowo, szeptem, byle nie ukłuć. Fiodor Dostojewski kazał księciu być w "Idiocie" mistrzem anachronicznej sztuki współczucia i anachronicznej sztuki kaligrafii.

Paweł Głowacki: DOSTAWKA

Na początku powieści Myszkin daje w gabinecie generała Jepanczyna pokaz swej jałowej dla świata wirtuozerii - z fotografii Nastazji Filipownej odczytuje "pismo" jej twarzy, a na wytwornych kartkach kreśli przykłady wielu kaligrafii świata. Przy jednej z bukw mówi: "Zakrętasy to najniebezpieczniejsza rzecz! Zakrętas wymaga niezwykłego smaku; jeśli jednak uda się, jeśli nie naruszono proporcji, to pismo takie jest czymś niezrównanym, tak dalece, że można się w nim zakochać". Między czułością dla ciał a czułością dla ciał liter nie ma przepaści.

Książę Myszkin, co go medyk Schneider Idiotą nazwał w chwili bezradnego zachwytu, patrzy jak Jan Smaga tworzy pióra. Cóż szkodzi wyobrazić to sobie, albo wyśnić? Patrzy dziś, bo Smaga nie kiedyś, nie dawno temu, a dziś, i nie w powieściowej fikcji, lecz realnie tworzy anachronizm, który ma wieczność w nazwie. Nie w powieści więc i nie w Japonii - krainie ludzi opętanych miłością do przyborów piśmiennych oraz papieru, robionych wedle omszałych receptur - tylko tu, gdzieś w Polsce. I ręcznie tworzy - nie inaczej. Palcami.

To zabawne. Dziś, w XXI wieku przecież, teraz, w geometrycznie zaprojektowanym lesie klawiatur, co jutro same zaczną wystukiwać drukowane litery, lesie "megabajtowych" komputerów i ekranów cienkich jak opłatek, lesie bibliotek obróconych w plastikowe pudełka, gdzie czyta się z tabletów, lesie "ajpodów", internetu w komórkach mniejszych od pocztowych marek, lesie "esemesów", "bekspejsów", "dilejtów", "enterów" i tysiąca innych "resetów", słowem dziś, gdy pismo już nie czuje zapachu ludzkich palców - człowiek niewiele starszy od dwudziestosześcioletniego Myszkina ręcznie kleci przedmioty przeznaczone dla palców ludzi piszących.

To zabawne - ale i nic więcej. Może jeszcze tylko po prostu - ciepłe. I tyle. Niczego więcej w anachronicznym geście Jana Smagi nie ma - i Bogu niech będą dzięki! Żadnego patosu, żadnej napuszonej, pretensjonalnej chętki naprawiania świata lub zawracania go ze ścieżki wiodącej donikąd, żadnego świętoszkowatego odoru misji ocalenia ludzkości, co na kanwie nowoczesności zdyszanej zbłądziła, żadnego echa cierpkich, ciemnych wersów wiersza Herberta "Elegia na odejście pióra atramentu lampy". Nic z tych koturnów. Smaga kleci wieczne pióra, gdyż lubi klecić wieczne pióra. Powiada: "Nie czuję się przywiązany do tego przedmiotu." I dodaje: "Jak nie będzie dla kogo piór robić, wymyślę coś innego".

Na razie nie musi wymyślać. Na razie napisany Idiota rosyjski patrzy, jak realny Idiota nadwiślański ręcznie konstruuje doskonale zbędne współczesnemu światu przedmioty podłużne. Patrzy, jak kreśli projekty, a później wyłuskując ze świata zapomniane ingrediencje - wydłubuje zarazem zapomniane słowa, jakby przywoływał stare zaklęcia dwuznacznych alchemików. Żywica inkrustowana srebrem. Stalówki manufaktury Bock, z wygrawerowanym na boku słowem WILAND. Ebonit. Bakelit. Przypominający cukier puder tlenek glinu, który w pół drogi nabiera konsystencji kredy, by wreszcie po wypaleniu stać się porcelaną niepowtarzalnego porcelanowego pióra serii Muki.

Myszkin patrzy jak ażurowa, nakrochmalona koronka z kordonka staje się futerałem z dwoma pomponikami zapobiegającymi staczaniu się pióra. Patrzy też, jak palce Smagi sklejają lakierowane pudełko i na starej maszynie do pisania wystukują certyfikaty. Później, grubo później, na samym końcu kilka lat trwającego mozołu Smagi - mój Myszkin śniony widzi, jak Smaga liczy sztuki serii, z których każda jest krótka i nosi kobiece imię. Muki - to była kuzynka babci Aleksandry. Wiland - to było babci Aleksandry nazwisko panieńskie.

Smaga wyznaje: "Podoba mi się, że te pióra są utkane z nici, które mam w zasięgu ręki". Myszkin uśmiecha się filigranowo, szeptem. Muki, która się zabiła, Wiland, tylu innych. Myszkin lubi nitki idące z przeszłości. Bierze porcelanowe Muki w palce szklane i w gabinecie Jepanczyna kreśli na kartce słowo "Pamięć". Zakrętas w drugiej sylabie ma smak niezwykły. Kurtyna. Koniec snu.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski