Duże zachmurzenie, częste opady deszczu, śniegu. I mgły. Dzień coraz krótszy a temperatura nieubłagalnie spada w kierunku zera. Jak wyznaczyć przyrodniczy początek prawdziwych chłodów i koniec jesieni? Jak znaleźć subtelną a nie kalendarzową granicę końca jesieni i początku zimy?
Najlepiej na wyobraźnię działa marznący deszcz i gołoledź. W świecie żywych istot trzeba zerkać na owady. Jeśli za dnia zobaczycie motyle, to do prawdziwej zimy zostało jeszcze sporo czasu. Tak się składa, iż ostatnie bielinki, cytrynki i rusałki widziałem równe dziesięć dni temu. Były w znakomitej kondycji. Spijały nektar z ostatnich kwiatów i w wolnych chwilach zażywały słonecznych kąpieli. Już ich nie ma.
Niezłym wskaźnikiem są też pajęczyny. Oczywiście te nowe z przyczajonym gdzieś blisko pająkiem. Drapieżne i zarazem owadożerne pajęczaki są podwójnie wrażliwe na spadki temperatury. Po pierwsze tracą potencjalne ofiary, które szybko giną od chłodów. Po drugie, same wpadają w zabójczy letarg.
Na koniec argument ostateczny i niepodważalny: ptaki w karmniku. Sikorki zaglądające w okno z wyraźnym wyrzutem sumienia w oczach: kiedy u lich przestaniesz skąpić i nasypiesz nam coś dobrego do jedzenia? Nic z tego. Nie ma nic z natury przysłowiowego Szkota, ale póki nie sypnie śniegiem nie będę ich rozpieszczał.
Gazeta Lubuska. Winiarze liczą straty po przymrozkach.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?