MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Język giętki

Redakcja
Niby to już człowiek parę dobrych lat posługuje się mową, odziedziczoną po przodkach, niby nie ma ona przed nim tajemnic - a jednak wciąż bywa zaskakiwany. Gdy słucha bliźnich, odnosi przykre wrażenie, że używając tej samej polszczyzny - i on, i oni mówią zgoła różnymi językami.

Waldemar Bałda: O TYM SIĘ MÓWI

O drobiazgach - zwanych, o ile pamięć skołowana nie myli, tautologią - już nawet wspominać nie warto: boć to przecie oczywiste (hm, hm...), iż nie można wybrać po prostu prezydenta, gdyż dla rodaków jest konieczne uściślenie, że to "nowy prezydent"; tak samo nie ma sensu pouczać spracowanych od mielenia jęzorem sprawozdawców sportowych, że skoro z powodów nader oczywistych nie da się ustanowić "starego rekordu", zbędne wydaje się podkreślanie, iż ktoś właśnie został autorem rekordu nowego. Ale w innych sprawach powzdychać wolno.

Za czasów pewnego ministra od prokuratorów, sędziów niezawisłych oraz więzień pojawiło się osobliwe sformułowanie "twarde dowody". Brzmi dziarsko; przekonuje, że to coś daleko solidniejszego od "zwykłych" dowodów. Minister przepadł w gdzieś w niełasce, a jego koślawa figura retoryczna została - i wciąż straszy.

Czy aby przypadkiem nie jest tak, że dowód z samej swej istoty jest "twardy"? Względnie, że dowód to po prostu dowód; tak samo nie ma twardego, jak i nie ma miękkiego. Albo jest, albo go nie ma. A jeśli nie ma - mówimy o poszlakach.

Podobnie z popularnym ostatnimi czasy zaklęciem "społeczna gospodarka rynkowa". Szermuje nim wielu - skądinąd zacnych, wykształconych - ale czy wszyscy na pewno wiedzą, co się pod tym pojęciem kryje? Jak brzmi jego definicja?

Stawiam - żeby było swawolniej - orzechy przeciwko ziemniakom, że takimi fanaberiami niewielu (poza nudnymi, więc niesłuchanymi, ekonomistami) zaprząta sobie głowy. Bo przecie nie chodzi o jasność przekazu, lecz wrażenie. A co jak co, ale wrażenie sformułowanie to robi świetne: jest w nim rynek, jest społeczeństwo; czyli dwa fundamenty porządnej demokracji. Tyle tylko, że samoistnie nasuwające się skojarzenia mają ze stanem faktycznym równie wiele wspólnego, ile miała go z prawdą w minionej epoce (tautologiczna skądinąd) fraza "demokracja ludowa". Pamiętacie Państwo tamten greps?

Ale pewnie niepotrzebnie utyskuję. Wszak zawsze najważniejsze jest, aby język giętki powiedział wszystko, co pomyśli głowa. Gdy zaś ona nie myśli - zależy od niego jeszcze więcej. Co też i słychać. Na każdym kroku.

Ha? Ano - Ha...

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski