MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Julka gimnastyczka

Redakcja
Fot. Michał Klag
Fot. Michał Klag
- Najtrudniej jest wtedy, gdy na wieść o problemie od człowieka odwracają się przyjaciele, znajomi, a nawet rodzina. Tak, jakby nie chcieli zarazić się nieszczęściem. Poczucie osamotnienia, odosobnienia jest niewątpliwie najgorsze. Gdy ono minie, potem jest już tylko lepiej - mówią rodzice Julki.

Fot. Michał Klag

Urodziła się z porażeniem mózgowym i jeszcze dwa lata temu potrafiła zrobić ledwie cztery kroki. Dziś Julka Nogas trenuje gimnastykę sportową i wygrywa zawody.

U nich było jednak trochę nietypowo. Problemy córki potraktowali nie jak nieszczęście, ale jak wyzwanie.

Sala gimnastyczna, poniedziałek, dwa lata od dnia pierwszego treningu

- Jula, choć się przebrać, nie plotkuj teraz ... - dopinguje córkę Jolanta Nogas. Dzisiaj dotarły na Reymonta na styk. Były korki, podróż trwała dobre czterdzieści minut.

Trening zaczyna się od rozgrzewki, dopiero po niej można wykonywać ćwiczenia wzmacniające mięśnie i poprawiające koordynację ruchów.

- Julka... rozluźnij się i dociskaj piętę do podłogi, nie stawaj na samych palcach... Dobrze, dobrze i do przodu. A teraz chodź do mnie córcia. Spokojnie i bez przystawania.

Te ciepłe słowa nie oznaczają taryfy ulgowej.

- Jula przychodzi na trening, a na treningu wszystkie gimnastyczki Wisły solidnie pracują - mówi trenerka Małgorzata Kussy-Solarz. - To znaczy te, które chcą. Komu jest za ciężko, może wrócić do domu i poszukać sobie innej dyscypliny sportu.

Julka chce trenować. Od pierwszego dnia chciała, nawet gdy prawie nie chodziła. - Byłam cała w siniakach od upadków. Miałam ich chyba z tysiąc - opowiada dzisiaj.

(...) Co ze mną będzie, zadaję to pytanie

W tej trudnej chwili nie wiem co będzie dalej

Czy to się uda czy też nie,

Gdy będę słabsza, co ze mną stanie się (...)

("Kto mi poda rękę swą", fragm.)

Zanim została gimnastyczką, rehabilitowano ją niemal od urodzenia, bo to jest potrzebne dzieciom z ograniczeniami ruchowymi; codzienne, żmudne gimnastykowanie mięśni.

Zmieniali się rehabilitanci, a efekty były mizerne, bo choć Julka poddawała się ćwiczeniom, jej mózg nie wysyłał impulsu do nogi lub ręki, żeby się zginały i prostowały.

Nie musiał, bo pracę wykonywał za dziecko inny człowiek. Trzeba było sprawić, żeby dziecko uczestniczyło w ćwiczeniach i fizycznie, i mentalnie. - Musieliśmy odrzucić schematy, zacząć działać twórczo i poszukać nowatorskich rozwiązań - mówią Nogasowie.

Przyszedł im do głowy balet, a więc połączenie muzyki, którą córka uwielbia, i ćwiczeń, które miały ją wzmocnić fizycznie.

Julka z wielką gracją i zapałem interpretowała melodie siedząc na parkiecie. Ubrana w strój baletnicy ćwiczyła tak ciężko, jak jej zdrowe koleżanki, tyle że one miały inny cel, a ona inny.

(...) Niech nasze oczy się spotkają,

Niech nasze dłonie się stykają

Niech nam zrobi noc koronę z gwiazd

Nie puść dłoni mej

Trzymaj jak najmocniej (...)

("Tańcz ze mną tańcz", fragm.)

Balet uruchomił ją od pasa w dół. Wzmocniły się mięśnie, które dotąd wcale nie pracowały. I Julka, po raz pierwszy w życiu, stanęła na nogi.

Gdy balet wyczerpał swoje możliwości, rodzice wymyślili dla niej gimnastykę sportową. I przekonali do swojego pomysłu specjalistów - trenerów tej dyscypliny. - Nie było łatwo. Ludzie się bali zaryzykować. Wielu nie miało nawet odwagi odmówić. Tygodniami unikali odpowiedzi.

Małgorzata Kussy-Solarz postanowiła podjąć wyzwanie. Nie bez obaw. Z takim dzieckiem jak Julka ani ona, ani żaden inny trener gimnastyki sportowej jeszcze nie pracował.

Sala gimnastyczna, poniedziałek, druga godzina treningu;

...Córcia, a teraz skrzyneczki - zarządza pani trener. I Julka idzie na koniec sali. Skrzyneczki to miniaturowe skrzynie gimnastyczne, które stoją jakieś pół metra jedna od drugiej. Julka ma za zadanie przejść po nich wysuwając do przodu to jedną, to drugą nogę.

- Taki spacer wymusza stawianie dłuższych kroków. Julka angażuje całą swoją uwagę, żeby dobrze ustawić stopę i nie spaść. Nie ma mowy o bujaniu w obłokach. Potrzebna jest pełna koncentracja - mówi trenerka.

- No, Julcia... dasz radę. Jeszcze kilka kroków. W porządku. Teraz odsapnij chwilę. Potem - równoważnia...

Salon, godzina dwudziesta, kwadrans od powrotu do domu

Błękitne ściany, zapach wieczornej kawy. Pies merdający ogonem, śpiewające w klatce ptaki. Rodzinne ciepło.

Oraz bezwarunkowa miłość i akceptacja, które Jula dostała od najbliższych. To solidny fundament, na którym buduje swoje życie.

(...) Chodźmy razem szybko tak

Niech się zakręci cały świat

Niech nam ziemia zawiruje

Niech czar chwili każdy czuje (...)

("Chodźmy razem", fragm.)

Rodzice od początku założyli, że nie będą dostosowywali świata do ograniczeń córki. Dlatego nie powtarzali jej, jaka jest biedna i niepełnosprawna. Przeciwnie. Odkrywali jej zdolności, poznawali fascynacje i marzenia. Chcieli, by dobrze czuła się wśród ludzi, by wiedziała, że może sobie i światu wiele zaoferować.

- Codziennie przekonujemy się jak wyjątkową mamy córkę i jakie to szczęście, że jest z nami. Zadziwia nas ogromna siła woli, która tkwi w tej małej dziewczynce, determinacja i zgoda na wysiłek. Nawet na łzy - mówią Nogasowie. - A skoro ona daje z siebie wszystko, to i my dajemy.

A Julka nie marnuje czasu. Pracuje nad sobą i pracuje dla siebie. Ma mnóstwo zajęć. Tych obowiązkowych i tych, które wybrała tylko dla przyjemności.

- Nie chcieliśmy, żeby balet i treningi gimnastyczne były dla córki formą odrzucenia. I to się udało. Ludzie, których spotkaliśmy w klubie przy Reymonta, przywrócili nam poczucie przynależności do wspólnoty. Czujemy się wśród nich dobrze i bezpiecznie - mówią Nogasowie.

To dla rodziców dzieci takich jak Julka oznacza, że traktuje się ich normalnie. Tylko tyle, i aż tyle.

W małej, państwowej szkole, do której chodzi Julka, również nie epatuje się wielkimi słowami o tolerancji. Są tam zwykli ludzie, jest zwykłe życie i zwykła życzliwość.

Nogasowie mówią, że mają szczęście, bo spotkali dobrych ludzi, ale byli i tacy, którzy nie chcieli mieć z ich córką nic wspólnego.

Jak w tamtej prywatnej szkole muzycznej, gdzie miało być dobrze i tolerancyjnie, a dawano Julce do zrozumienia, że tam nie pasuje. Odsuwano ją na margines, spychano w kąt, żeby nie psuła ogólnego wrażenia i nie przeszkadzała.

- To byli ludzie potwory, których lepiej omijać z daleka - mówi Julka.

Sala gimnastyczna, druga godzina treningu

Rozciąganie boli. Ale bez rozciągania nie można wykonywać trudnych ćwiczeń, a kto ich nie wykonuje - nie zdobywa medali.

Wiedzą to wszystkie gimnastyczki, Julka też to wie. One akceptują swój ból, a ona swój.

- ...Julcia nie napinaj mięśni. Luzik proszę - powtarza trenerka Małgosia i dociska kolana dziewczynki do maty. Powoli, bardzo powoli...

Mama Julki odwraca głowę, a Jula zaciska zęby.

- Julka trenuje jak wszystkie dziewczynki. Wszystkim wzmacniamy i rozciągamy poszczególne grupy mięśni przez odpowiednie ćwiczenia, kształtujemy sylwetkę, uczymy gracji, wydobywamy wdzięk. No, i pracujemy nad kondycją.

Trenerka Małgosia i druga trenerka zajmująca się Julą - Beata Bodzoń - nieraz słyszały uwagi dyplomowanych rehabilitantów, że "takim dzieciom" nie wolno rozciągać mięśni, bo to nie zgodne z teorią. Ale w przypadku Julki życie tę teorię obaliło i mała wciąż robi postępy.

Gdy przyszła na pierwszy trening, przejście przez równoważnię - oczywiście z pomocą trenera - zajmowało jej kwadrans. Dzisiaj najwyżej minutę.

Fotelik samochodowy, czwartek, osiemnasta

W samochodzie Julka odpoczywa, czasami zjada podwieczorek, słucha muzyki albo lektora, który czyta jej ulubione książki. No i rozmawia z mamą. Bo to mama jest jej kierowcą.

Codziennie jadą razem z domu do szkoły i znów do domu na obiad, a potem na trening - cztery razy w tygodniu po dwie godziny, i jeszcze na zajęcia z dysleksji - półtorej godziny oraz na angielski trzy godziny w tygodniu. W międzyczasie odrabianie lekcji.

Dopiero sobota jest dla Julki. Najpierw ma indywidualną lekcję muzyki; ćwiczy głos, komponuje piosenki i układa do nich teksty - a potem próbę z własnym zespołem.

Julka może się realizować. Rodzice chcą, by uwierzyła, że jeśli czegoś naprawdę pragnie - może to zdobyć. Chciała mieć swoją rzeźbę. Przez całe wakacje pozowała i rzeźba jest. To Julka jak żywa; smukła i zamyślona. Tak ją przedstawił profesor Mieszko Tylka, przyjaciel rodziny.

Przez rok mówiła o własnym zespole. Gdy rodzice przekonali się, że to nie kaprys, ale marzenie - zrobili casting, przyszły dzieci, teraz razem występują.

Trening drugi, wtorek, szesnasta

Pani Małgosia już jest na sali.

Julka podaje jej obie ręce. Odważnie wchodzi na batut.

...Dwadzieścia podskoków i przerwa... dwadzieścia i chwila odpoczynku.

- Jula, maszeruj rytmicznie... noga za nogą; noga za nogą. Słuchaj muzyki... doskonale. Tak, tak i jeszcze raz. Nie przyspieszaj. Stopy muszą cię słuchać.

Teraz poręcze.

- Posmaruj ręce, żeby się nie ślizgały i do roboty. Chwilka... i Julka już kręci kołowroty.

... Głowa do góry... do góry proszę. Odkąd to mamy głowę na plecach? No córcia, jeszcze trochę. Dasz radę, wiesz, że dasz radę.

- W ubiegłym roku Julka pojechała z nami na obóz sportowy. Były łzy, był ból, ale dała sobie radę - opowiada pani Małgosia.

- Dwa razy obeszłam stadion lekkoatletyczny. Osiemset metrów na własnych nogach! To było super - wtrąca Julka.

Jeszcze łyk wody mineralnej, jeszcze mała poprawka fryzury i z powrotem na poręcze.

...dobrze, podskok i prostuj ręce w łokciach, muszą pracować mięśnie - powtarza trenerka ... - Głowa wysoko, plecy proste... dobrze... i w dół. Doskonale. I jeszcze raz, i jeszcze raz...

Julka ćwiczy solidnie, daje i dowody na to, że może więcej niż wczoraj, niż tydzień temu. Tak jak gimnastyczki sportowe, które stale przesuwają granice swoich sportowych możliwości.

Czasem się złości - jak każdy. Wyciera pot z czoła, ma wszystkiego dosyć. Miewa dni gorsze, miewa dni lepsze.

Sama decyduje, jaki wybrać kostium na zawody i czy już pora odwiedzić fryzjera. Chce się podobać. Czasami rozmyśla.

(...) Jaka jestem dziś, jaka będę jutro

To pytanie trudne jest

Tak bym chciała wiedzieć to

Tak chciałabym być dziewczyną z okładki,

Tak chciałabym być dziewczyną z okładki

Piękną, ładną, śliczna zgrabną (...)

("Dziewczyna z okładki", frag.)

- Czytam teksty piosenek, które napisała moja córka, i nieustannie się nią zachwycam. Nie przypuszczałem, że dziesięciolatka ma tak wiele do powiedzenia. A gdy przychodzi się do mnie przytulić, rozpływam się jak góra lodowa na Saharze. Wszystkie troski i kłopoty w sekundzie znikają. Julka porządkuje nasze życie, wciąż robi postępy, a to nas z żoną utwierdza w przekonaniu, że dziecko trzeba po prostu kochać. A gdy potrzebuje wsparcia - dać mu je.

Podczas tegorocznych zawodów Pierwszego Kroku Gimnastycznego Julka wykonała samodzielnie ćwiczenia wolne. Zdobyła pierwsze miejsce. Widzowie wstali i klaskali. Prowadzący imprezę powiedział wtedy, że Julka jest najjaśniejszą gwiazdą "Białej Gwiazdy".

Majka Lisińska-Kozioł

Teksty piosenek Julia Nogas

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski