MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Kanibale z Kremla

WŁODZIMIERZ JURASZ
KSIĄŻKA. Gdy w 2004 roku w Rosji ustanawiano na 4 listopada nowe święto państwowe, zwane Dniem Jedności Narodowej, upamiętniające wygnanie Polaków z Kremla, i w Polsce, i w Rosji na nowo rozgorzała dyskusja na temat wydarzeń, jakie rozegrały się w roku 1612.

My przypominaliśmy sukcesy w wojnie z państwem moskiewskim, ukoronowane zdobyciem stolicy w roku 1610 i jej niemal dwuletnią okupacją. Rosjanie szczycili się powstaniem narodowym, dowodzonym przez kupca Kuźmę Minina i księcia Dymitra Pożarskiego, których już w roku 1818, na fali uniesień po pokonaniu Napoleona, uczczono postawionym na placu Czerwonym pomnikiem. W roku 2005 w serii Historyczne Bitwy wydawnictwa Bellona ukazała się poświęcona tym wydarzeniom książka Tomasza Bohuna "Moskwa 1612", teraz otrzymujemy jej nową, szerszą wersję, zatytułowaną "Polacy na Kremlu. Moskwa 1612".

Autor opatrzył książkę podtytułem "Jeden z największych triumfów w dziejach Rzeczypospolitej". Niewątpliwie coś jest na rzeczy (pospolitej), aczkolwiek jej lektura, poznanie faktów nie do końca funkcjonujących w powszechnej świadomości, trochę nasz triumfalizm podkopuje.

Przypomnijmy podstawowe fakty. Do wojny doszło podczas tzw. rosyjskiej wielkiej smuty, kiedy w latach 1606-1613, po wymordowaniu panującej rodziny Godunowych, w kraju zapanowała anarchia. O władzę w Moskwie walczyło m.in. dwóch słynnych Dymitrów Samozwańców, do starań o tron włączyła się Polska, usiłując podporządkować sobie państwo moskiewskie. Naszym kandydatem do tronu został królewicz Władysław Waza, syn Zygmun- ta III, popierany przez część bojarów. Polakom, m.in. dzięki słynnemu zwycięstwu hetmana Stanisława Żółkiewskiego w bitwie pod Kłuszynem, udało się odnieść (przejściowe) sukcesy, ukoronowane wkroczeniem do Moskwy na przełomie października i listopada roku 1610. Tak zaczęła się epopeja polskiego garnizonu zakończona klęską do dziś budzącą w Rosjanach wielką dumę.

Podstawowym problemem polskiej załogi było zaopatrzenie. Do marca roku 1611 - jak pisze Tomasz Bohun - w Moskwie panował spokój. Wkrótce zaczęły się jednak wystąpienia miejscowej ludności, zakończone m.in. pacyfikacją i spaleniem dużej części miasta. Sytuacja pogorszyła się wiosną roku 1612, kiedy wskutek problemów pogodowych pogłębiły się problemy z aprowizacją. Odpowiadał za nią hetman wielki litewski Jan Karol Chodkiewicz, który - mówiąc trywialnie - wioząc prowiant dla polskiej załogi, w bitwie rozegranej 1-3 września 1612 r. poniósł klęskę, choć udało mu się dotrzeć do Kremla na odległość 1800 metrów. Tak rozpoczął się ostatni - powiedzmy wprost, wstydliwy - etap polskiej okupacji.

Tomasz Bohun przywołuje w swej książce wiele relacji źródłowych, tak polskich, jak moskiewskich. W opisach ostatnich dni polskiej załogi dominuje jeden motyw. Przywołajmy - za Tomaszem Bohunem - wspomnienia jednego ze świadków wydarzeń, Bożka Bałyki: "Piechota i Niemcy zaczęli ludzi rżnąć i jeść. (...) Wyciągnąwszy z turmy kilkunastu moskiewskich ludzi, piechurów, pomordowali, tych wszystkich zjedli. (...) Pacholika jednego, niedawno zmarłego, z grobu wykopali i zeżarli".

Po latach, w roku 1994, życie dopisało do tych wydarzeń pouczającą puentę. Podczas konserwacji jednego z kremlowskich budynków znaleziono 3427 srebrnych monet, pochodzących z okresu oblężenia, ukrytych prawdopodobnie przez Polaków. Nawet taki skarb nie pomógł ratować życia...

Tomasz Bohun "Polacy na Kremlu. Moskwa 1612", Bellona, Warszawa 2013

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski