MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Kasowanie

Zofia Gołubiew
Szanowni Państwo, coraz częściej natrafiam na krytyczne teksty dotyczące dzisiejszej sytuacji naszej kultury. Dominuje ton wielkiego zatroskania - ich autorzy twierdzą, że „z kulturą dzieje się źle”, że obecna władza „ma z kulturą problem” itd.

Obiecałam, że nie będę z Państwem rozmawiać o polityce, więc nie odniosę się wprost do tych zaniepokojonych głosów. Ale chcę poruszyć temat, który ma kardynalne znaczenie dla trwałości, rozwoju i poziomu kultury, wręcz ją konstytuuje - pamięć.

Obserwuję takie zjawisko: w teorii, w „oficjałkach”, w mediach, wiele się mówi o znaczeniu pamięci - tej o ludziach, zdarzeniach, historii. Ale w praktyce - trwa świadome zapominanie, wręcz wymazywanie z pamięci niektórych faktów i osób. Często dla wzmocnienia własnego znaczenia celowo wykreśla się dokonania poprzedników. Manipulowanie pamięcią wydaje mi się szczególnie niebezpiecznym dla kultury działaniem i zarazem szczególnie paskudnym.

Już kiedyś rozmawiałam z Państwem o tym, że taka postawa jest po prostu wyrazem głupoty, bo przecież nic nie „rodzi się na kamieniu”. Wszystko ma swoje korzenie, swoją historię i tradycję - a zaprzeczać ich istnieniu to podcinać gałąź, na której się siedzi.

Nie odnosząc się do polityki, do spraw wielkich, do pamięci zbiorowej, społecznej, lecz tylko do prywatnego życia każdego z nas - widzę, że generalnie jest dobrze. Wciąż dajemy wiele dowodów na to, że pamiętamy o drugich - żyjących i nieżyjących. Świętujemy rozmaite rocznice - urodzin, ślubów, różnych ważnych w życiu wydarzeń, ale też śmierci. Pamiętamy. Czasem są to wspomnienia gorzkie, nawet przykre, ale są też te, które wywołują uczucia najcieplejsze.

To jeden z czynników budujących i utrwalających w nas samych kulturę. Nawet jeśli dotyczy spraw osobistych, prywatnych drobiazgów.

Przeczytałam właśnie w książce Michała Rusinka, że pani Wisława Szymborska nie wykreślała w swoich notatnikach nazwisk znajomych osób, które zmarły, lecz kupowała nowe notesy i wypełniała je już bez tamtych nazwisk. To naturalna niechęć do wykonania symbolicznego gestu skreślenia kogoś lub czegoś. Mam podobne podejście - też w notesach nie wykreślam nazwisk, tylko ujmuję je w czarną ramkę, jak w publikacjach. Nie jestem też w stanie wykasować danych zmarłych osób z listy w telefonie komórkowym.

Lecz dookoła - i to nie tylko w pamięci zbiorowej, ale też indywidualnej - widzi się coraz częściej brutalne „skreślanie” ludzi już nieprzydatnych, „kasowanie” ich - bez drgnięcia ręki. Może więc i przez to nasza kultura cierpi i „mamy z nią problem”.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski