MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Kliszczackie zapusty - czyli kulig, degustacja i darcie pierza

MH
Darcie pierza Fot. Maciej Hołuj
Darcie pierza Fot. Maciej Hołuj
TRADYCJE. Po wrześniowej tuce, obrzędzie zbierania ziemniaków, Andrzej Słonina, artysta rzeźbiarz z Bogdanówki, postanowił w swojej stuletniej stodole przypomnieć zapomniany już dzisiaj obrzęd darcia pierza.

Darcie pierza Fot. Maciej Hołuj

W tym celu zaprosił do niej gości oraz członków Zespołu Regionalnego "Kliszczacy". Odbył się kulig, degustacja potraw regionalnych oraz występ "Kliszczaków" (ten ostatni - ze względu na niską temperaturę w stodole - odbył się w budynku filii tokarskiego GOKiS w Skomielnej Czarnej).

- Pomysł spotkania zapustowego w Bogdanówce narodził się kilka miesięcy temu, bodaj jeszcze podczas tuki - mówi Andrzej Słonina. - Współautorką pomysłu zapustów w stodole była dyrektorka Muzeum Regionalnego "Dom Grecki" w Myślenicach Bożena Kobiałka i tym razem imprezę zorganizowaliśmy pod wspólnym sztandarem. Chcemy poprzez tego rodzaju działania jak tuka czy właśnie zapusty promować piękną ziemię tokarską, pokazać jej walory i zachęcić do jej odwiedzania wszystkich mieszkańców Małopolski.

We wnętrzu stuletniej stodoły, gdzie goście raczyli się wiejskim chlebem, smalcem, serem i wędlinami, Andrzej Słonina zorganizował miniwystawę rzeźby ludowej m.in. Zdzisława Słoniny, Stanisława Wintera, Franciszka Jędrochy; zaprezentował też rzeźby swoje oraz grupy chłopców, którzy pod jego okiem uczą się niełatwej sztuki operowania dłutem, w ramach programu realizowanego ze środków europejskich.

Kiedy już dobiegł końca kulig i degustacja domowych potraw w stodole, w murach filii tokarskiego GOKiS w Skomielnej Czarnej popis swoich umiejętności dali niezawodni "Kliszczacy". - Czynność darcia pierza jest tak stara, że nawet trudno dokładnie określić jej wiek - mówił współzałożyciel zespołu, prowadzący go od 35 lat Stanisław Funek. - W długie, zimowe wieczory w jednym z domów zbierały się kobiety i drąc pierze śpiewały. Szybko pojawiała się także kapela i darcie pierza zamieniało się w zabawę. Jedzono, pito, śpiewano i tańczono. Nierzadko do białego rana - opowiadał.

Kliszczackie zapusty to prawie godzinne przedstawienie, w czasie którego cały czas coś się dzieje. Na początku wszystko wygląda niewinnie. Kilka kobiet podśpiewuje, drąc pierze, ale kiedy do izby wpada grupa mężczyzn z kapelą i... parą gołębi, darte pierze zaczyna fruwać w powietrzu. Wzbija je para uwolnionych przez mężczyzn gołębi. Kapela zaczyna grać, wszyscy śpiewają i mało kto myśli już o tym, po co tak naprawdę zebrano się w izbie.

Zgodnie z obietnicą organizatorów oraz władz samorządowych gminy Tokarnia w osobie wójta Władysława Piaściaka, kliszczackie zapusty mają być odtąd imprezą cykliczną.

(MH)

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski