Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Korzenie

Redakcja
Kto tak napradę zna historię swej rodziny? Czasem pamiętamy imiona pradziadów, rzadziej wiemy, kim byli. A olkuszanin Marek Gotz wie na przykład, że jego ileś tam razy "pra" dziadek, olkuski mieszczanin Stanisław Gocz, procesował się w marcu 1633 roku ze szlachetnie urodzoną Jadwigą Dulską o zwrot 50 zł. Rada miasta poleciła jej zwrócić dług. Aby zdobyć taką wiedzę, Gotz poświecił badaniu rodzinnych dziejów prawie 10 lat.

   Nieduże mieszkanie w bloku z wielkiej płyty na olkuskim osiedlu Młodych. W pokoju na półce równo ułożone dziewiętnaście grubych zielonych segregatorów. W nich zapisane maszynowym pismem tysiące kartek z historią rodziny Gotzów.
   Pierwszy segregator zaczął się zapełniać w 1992 roku. Marek Goc, trzydziestoparoletni ekonomista z olkuskiej Emalii, postanowił wejrzeć w dzieje swojej familii. - Wiedziałem od ojca, że nasza rodzina, z dawien dawna zamieszkała w Olkuszu, jest pochodzenia niemieckiego. Ojciec opowiadał, że według przekazów rodzinnych niegdyś dobrze nam się wiodło. Ale to były tylko opowieści, na ich potwierdzenie potrzebowałem dowodów - opowiada szczupły blondyn w ciemnych okularach.
   W ciągu dziesięciu lat wysłał 1050 listów do archiwów, uczelni i placówek naukowych na całym świecie. Zgromadził 150 kopii świadectw metrykalnych Gotzów od 1728 roku, zebrał ponad 110 zapisów archiwalnych dotyczących dziejów krakowsko-olkuskiego rodu Gotzów. Jak wyliczył ze skrupulatnością ekonomisty, swojej pasji poświęcił około 10 tys. godzin, zajmując się tym dwie-trzy godziny dziennie po powrocie z pracy. Na prowadzenie korespondencji, wyjazdy do archiwów i bibliotek oraz tłumaczenia łacińskich i niemieckich dokumentów wydał ładnych kilkanaście tysięcy złotych. Mógłby za to kupić samochód, którego nie dorobił się do tej pory.
   Nie chce o tym mówić, ale najtrudniej było mu prowadzić badania przez blisko trzy ostatnie lata, gdy po zwolnieniu z Emalii został bez pracy. Na szczęście, od kilku tygodni znów pracuje. - Wreszcie mogę spłacać honorowe długi - cieszy się.
Goc, czy Gotz?
   Jako ekonomista o niewielkim doświadczeniu w badaniach historycznych, a żadnym przy szczególnie trudnych badaniach genealogicznych, musiał zacząć od podstaw. Wertując archiwa kościelne robił kopie metryk chrztu i zgonu swoich przodków. W ten sposób dotarł do metryki chrztu Marka Gocza, syna Jakuba i Anny. Ceremonia odbyła się 19 czerwca 1728 roku w gotyckim kościele św. Andrzeja, który do dziś stoi przy olkuskim rynku. Dokument ten zawiera najstarszy udowodniony genealogicznie zapis na temat rodziny pana Marka.
   Przekonał się, że rodzina ta wielokrotnie zmieniała pisownię nazwiska. Pisali się Gocz, czasami z niemiecka Gotz, które w 1918 roku ostatecznie spolszczono na Goc. Pod wrażeniem swoich naukowych dociekań postanowił przed siedmioma laty zmienić pisownię swego nazwiska z na Gotz. Jest to często spotykana, skrócona forma (tzw. spieszczenie) wywodząca się od niemieckiego imienia Gottschalk lub Gottfried.
   Jednak Marka dalej nurtowało pytanie: co było wcześniej? Tutaj poszukiwania były o wiele trudniejsze, gdyż nie ma kompletnych ksiąg parafialnych Olkusza sprzed XVIII wieku. Dlatego wyniki swoich dociekań lojalnie opatruje dopiskami "może", "prawdopodobnie" lub "przypuszczalnie", gdyż nie da się udowodnić, że średniowieczni Goczowie z Olkusza, czy Krakowa, są z całą pewnością jego przodkami.
Dobre strony pieniactwa
   Prawdopodobnie na przełomie XIII i XIV wieku, kiedy kwitło osadnictwo na prawie niemieckim, do Krakowa przybyła z Niemiec rodzina Gotzów. Skąd dokładnie - nie wiadomo. Być może z Nadrenii, jak uważa Marek. Na krakowskie korzenie Gotzów wskazała prof. Alina Falniowska-Gradowska, emerytowany pracownik PAN, do której zwrócił się olkuszanin. Najstarszy, historyczny zapis dotyczący prawdopodobnie tej rodziny, pochodzący z ksiąg miejskich Krakowa i datowany na 1328 rok stwierdza, że "Richel kramarz, z domu swojego mającego siedem piwnic rezygnuje na rzecz Goczco gladiatora". Gladiatora, czyli miecznika. - Całe szczęście Gotzowie się procesowali, dlatego zachowało się sporo źródeł sądowych - mówi Marek, który badając dzieje tego krakowskiego rodu dotarł do kilkunastu jego przedstawicieli.
   Byli kupcami, rzemieślnikami-miecznikami. Pełnili zaszczytne funkcje ławników i rajców. W 1393 roku niejaki Gocz Czem (Czein) został wysłany przez władze Krakowa do Inowrocławia na sejm pruski, aby zabezpieczyć interesy Krakowa w razie zawarcia pokoju z Krzyżakami. Niektóre tropy okazały się tyle ciekawe, co fałszywe. Jak choćby dzieje Heinricha III Schaffgotscha, niemieckiego (śląskiego) szlachcica z księstwa legnickiego, który był dworzaninem króla Zygmunta Starego. Zachowała się nawet pieśń rycerska, w której wymienia się go jako zasłużonego w wojnie z Moskwą. - Brak pokrewieństwa z moją rodziną - kwituje krótko Marek Gotz. Podobnie negatywny rezultat dało szukanie śladów pokrewieństwa z niemieckim rodem Goetzów, którego przedstawiciel założył w 1845 roku browar w Okocimiu. - Dotarłem do Manfreda Goetza, oficjalnego genealoga tej rodziny. Przekazał mi wiele cennych informacji, ale wykluczył pokrewieństwo - mówi Marek, pokazując listy pisane na firmowym papierze ze znakiem wodnym przedstawiającym herb Goetzów.
Od kiedy
   Nie wiadomo, kiedy Gotzowie pojawili się w Olkuszu. Na temat tego rodu milczą dwutomowe "Dzieje Olkusza" wydane przed ponad dwudziestu laty. Według Marka Gotza, związki krakowskiego rodu ze Srebrnym Grodem datują się na koniec XIV wieku. Krakowskie zapiski sądowe z 1394 roku mówią, że niejaki Goczczo ma dostarczyć dwóm rajcom krakowskim 730 cetnarów ołowiu, który był produkowany w Olkuszu. Ponieważ cała roczna produkcja ołowiu w Olkuszu wynosiła około 10 tys. cetnarów, można przyjąć, że ów Goczczo, który miał dostarczyć ponad 7 proc. rocznej produkcji ołowiu, był postacią znaczącą w obrocie tym kruszcem. Niewykluczone, że posiadał obywatelstwo zarówno Krakowa, jak i Olkusza, co nie było wtedy rzeczą dziwną.
   Jerzy Roś, autor książki "Historia Niemców olkuskich" pisze, że na 85 nazwisk przytoczonych w księgach miejskich Olkusza z 1317 roku, tylko 4 były polskie, ponad połowa ma brzmienie niemieckie, a reszta czeskie lub inne. Podobne księgi dla lat 1346-59 mówią, że na 32 nazwiska mieszczan tylko jeden "Wythko" był Polakiem, a reszta Niemcami. Tak duża ilość mieszczan niemieckich wynikała z rozwiniętych kontaktów handlowych, a przede wszystkim ze sprowadzania niemieckich specjalistów, którzy mieli zająć się w Olkuszu górnictwem i hutnictwem ołowiu oraz srebra. Jedna z teorii mówi nawet o niemieckim pochodzeniu nazwy Ilkus (Hilcus), czyli Olkusz, od germańskiego imienia Ilko lub "hule" czyli "jama w ziemi", co miałoby nawiązywać od górniczej tradycji miasta.
   Marek Gotz zapowiada, że nadal będzie prowadził swe poszukiwania. Na początku roku rozesłał opracowania o dziejach rodziny Gotzów do ponad 40 uczelni oraz placówek naukowych w Niemczech. Odpowiedziała berlińska brandenburska akademia nauk, która nie wyklucza wydania drukiem wyników jego prac. Marek liczy, że wydanie jego pracy wspomogą władze Olkusza. Efekty swych badań przekazał także olkuskim bibliotekom i archiwom muzealnym. - Mam nadzieję, że znajdą się zapaleńcy, którzy opracują księgę znanych rodów olkuskich. Zachęcam też młodzież do poszukiwania swoich korzeni. Warto poświecić trochę czasu, popytać dziadków, przejść na cmentarze i powypisywać nazwiska z tablic rodzinnych grobów, czy wyciągnąć z archiwum metryki przodków. Jak nie będziemy dbać o korzenie, to liście same zaczną opadać - uważa Marek Gotz.
Jacek Sypień
    Współpraca: Marek Gotz

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski