Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Kraków Arenę ciągle trzeba poprawiać [WIDEO]

Piotr Tymczak
Imprezy odbywają sięw hali od kilku miesięcy, ale system przeciwpożarowy ciągle wymaga poprawek
Imprezy odbywają sięw hali od kilku miesięcy, ale system przeciwpożarowy ciągle wymaga poprawek Anna Kaczmarz
Kontrowersje. W Kraków Arenie od ośmiu miesięcy odbywają się imprezy dla kilkudziesięciu tysięcy widzów. Do dziś nie skończyły się prace związane z tym, aby do ochrony przed pożarem nie było uwag.

Przedstawiciele Straży Pożarnej oraz Agencji Rozwoju Miasta, gospodarza Tauron Kraków Areny, przekonują, że w obiekcie bez zagrożenia mogą się odbywać wielkie imprezy. Najbliższą, w sobotę 14 lutego, będzie koncert Ennio Morricone.

Prezes firm ARM Zbigniew Rapciak

Autor: Piotr Tymczak

- Hala jest bezpieczna. System oddymiania działa skutecznie - takie zapewnienie usłyszeliśmy wczoraj od Zbigniewa Rapciaka, prezesa ARM, gminnej spółki zarządzającej halą.

PRZECZYTAJ NASZ KOMENTARZ: Uspokajanie, które nie daje spokoju

Jednak dzień wcześniej w rozmowie z nami nie odniósł się do wielu pojawiających się wątpliwości. Przypomnijmy, że dotyczyły one tego, czy poprawnie działa system oddymiania w hali w korytarzach, szczególnie na najwyższym poziomie, gdzie podczas imprezy może gromadzić się 6 tys. widzów.

Co się zmieniło, że prezes Rapciak wczoraj wszystkich uspokajał? Wyjaśnił, że przez zbieg okoliczności w poniedziałek wieczorem otrzymał raport z prób oddymiania przeprowadzonych w Kraków Arenie pod koniec stycznia przez Instytut Techniki Budowlanej (ITB).

- Wnioski końcowe po przeprowadzeniu prób dymowych wykazują, że urządzenia techniczne zapobiegające rozprzestrzenianiu się dymu w korytarzach ewakuacyjnych na górnym poziomie funkcjonują skutecznie - podkreśla prezes Rapciak.

Autor: Piotr Tymczak

Przyznaje jednak przy tym, że w ekspertyzie są zalecenia ITB co do uregulowania ciśnienia powietrza przy otwartych drzwiach między klatkami schodowymi a korytarzami, tak aby nie wtłaczano zbyt dużej ilości powietrza, a prędkość jego przepływu nie powodowała gwałtownego mieszania się z dymem.

- Ciśnienie jest raz za duże, raz za małe, a teraz widzimy, że jeszcze musi być zmniejszone. Na tym polega optymalizacja, ale system oddymiania działa - zaznacza Ryszard Gaczoł, komendant miejski Straży Pożarnej w Krakowie.

Strażacy dopuścili do użytku - z warunkami
W Kraków Arenie mamy więc sytuację, w której hala funkcjonuje od maja ubiegłego roku, odbywają się w niej koncerty i duże imprezy sportowe, ale system przeciwpożarowy nadal trzeba poprawiać i udoskonalać.

Komendant Gaczoł potwierdza, że strażacy odbierali halę przez kilka miesięcy. Stało się tak ze względu na wielkość obiektu (na 15 tys. widzów, jeden z największych w Europie) i wprowadzone w nim rozwiązania, z jakimi wcześniej nie mieli do czynienia.

Krakowski obiekt został przez strażaków dopuszczony do użytkowania w maju ubiegłego roku, ale z uwagami. Dotyczyły one zoptymalizowania oddymiania poziomych i pionowych dróg ewakuacyjnych. Dodatkowe ekspertyzy w tym zakresie zlecono ITB. Specjaliści z tego instytutu w sierpniu zatwierdzili pionowe drogi ewakuacyjne. Dalej były jednak wątpliwości co do funkcjonowania systemu oddymiania korytarzy.

Okazuje się, że nawet jeśli teraz po zaleceniach ITB system oddymiania zostanie poprawiony, to i tak za jakiś czas znów będzie trzeba go w całości na nowo ustawiać.

Wszystko przez to, że ARM w styczniu ogłosiła przetarg na dostosowanie głównej płyty hali do tego, aby podczas koncertów mogło się na niej gromadzić 9,3 tys. widzów, a nie jak obecnie 3,5 tys. osób. Po to, aby hala była bardziej atrakcyjna dla organizatorów koncertów, którym zależy przede wszystkim na jak największej liczbie miejsc do oglądania przed sceną, a nie plastikowych krzesłach na trybunach.

Prezes Rapciak wyjaśnia, że prac nie można było przeprowadzić podczas budowy hali, bowiem wykonano ją zgodnie z projektem sprzed lat, zakładającym miejsce dla 3,5 tys. osób na płycie. Podjęto jednak decyzję, aby pojemność powiększyć. Pozwolenie na budowę dla tych prac wydano 30 czerwca 2014 roku. Później przed wyborami samorządowymi w hali odbywały się kolejne imprezy. Na poprawki przyszedł czas teraz.

Prace budowlane związane ze zwiększeniem pojemności płyty głównej (m.in. odpowiednie wyjścia z sali) wykonano podczas budowy. Teraz przestrzeń pomiędzy główną salą a drzwiami wyjściowymi z hali musi być wyposażona m.in. w odpowiedni system oddymiania dla większej liczby osób.
- Kiedy to zostanie domontowane, cały system ochrony przed pożarem będzie wymagał ponownego skonfigurowania - przyznaje prezes Rapciak.

Dodatkowe prace nie pomogą w tym, aby podczas imprez z zadymieniem sceny nie trzeba było wyłączać części czujek - tych, które mogą reagować na wytwarzany dym.W takich przypadkach zapewniana jest asysta strażaków, którzy bacznie obserwują, czy w sektorach, gdzie czujki są chwilowo wyłączone, nie ma zagrożenia pożarem. - Nie ma w Polsce sali teatralnej, w której podczas spektaklu z wykorzystaniem ognia czy zadymiania kilka czujek nie jest wyłączanych - podkreśla komendant Gaczoł.

Wybrali Tauron, bo nikt inny nie złożył oferty
Prezes Rapciak wczoraj tłumaczył się nie tylko z kwestii dotyczących bezpieczeństwa. Odniósł się też do podpisania przez ARM umowy ze sponsorem tytularnym hali, którym od lutego został Tauron.

Firma zastrzegła sobie, aby nie ujawniać szczegółów umowy, w tym kwoty, jaką przez trzy lata będzie płacić za reklamę. To wywołało duże kontrowersje. Niespodziewanie prezydent Krakowa Jacek Majchrowski poinformował, że chodzi o ok. 2,5 mln zł rocznie.

- Prezydentowi wolno więcej - wyjaśnia prezes Rapciak. Przyznaje również, że w konkursie na sponsora była druga firma, która proponowała o kilkanaście procent wyższą stawkę.

- Negocjacje prowadziliśmy, ale ostatecznie nie złożyliśmy oferty - przyznaje Wiesław Włodarski, założyciel i prezes Grupy FoodCare.

Za rok chcą bilansować działalność hali
Szef ARM nie obawia się, że trzeba będzie jeszcze uregulować rachunek (ok. 30 mln zł) za dodatkowe roboty przy budowie hali wobec głównego wykonawcy - Mostostalu Warszawa.

- Nasze roszczenia przewyższają te, jakie ma Mostostal. Za zgodą obu stron Politechnika Krakowska wykonała ekspertyzę, z której nie wynika, aby Mostostal miał uzyskać dodatkowe pieniądze za roboty - mówi prezes Rapciak.

Wylicza, że w tym roku koszty funkcjonowania ARM wyniosą ok. 14,5 mln zł, a samej Kraków Areny - ok. 10 mln zł.

W tym roku około milion złotych straty
Początkowo plan był taki, aby działalność hali bilansowała się po trzech latach. Teraz szef ARM zapowiada, że stanie się tak już w 2016 roku. W tym roku strata ma wynieść ok. 1 mln zł. Wpływ na to mają duże opłaty: w tym m.in. 2,5 mln zł do miasta podatku od nieruchomości.

Pieniądze krążą więc między gminą, spółką i kasą miasta.

Od gminy co roku ARM dostaje fundusze na spłatę kredytu zaciągniętego na halę. Przypomnijmy, że obiekt kosztował ok. 360 mln zł, a z odsetkami - ponad 500 mln zł.

Gmina płaci też Kraków Arenie za odbywające się w niej imprezy (miejskie, albo z udziałem miasta), organizowane przez miejskie jednostki: Krakowskie Biuro Festiwalowe i Zarząd Infrastruktury Sportowej.

ARM ma natomiast kolejne pomysły na zwiększenie dochodów. Przygotowuje kolejny konkurs dotyczący reklamowania się w hali, a także na jej fasadzie, na której jest zainstalowany ekran ledowy do wyświetlania obrazów. W przyszłości obok hali może też powstać hotel.
Współpraca: Maciej Makowski

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Strefa Biznesu: Uwaga na chińskie platformy zakupowe

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski