Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Kraków: Uchodźcy z Ukrainy chcą pracować i prowadzić firmy. To wyzwanie, ale i wielka szansa na rozwój gospodarczy stolicy Małopolski

Zbigniew Bartuś
Zbigniew Bartuś
W wyniku napływu uchodźców, wywołanego zbrodniczą napaścią Rosji na Ukrainę, liczba mieszkańców Krakowa zwiększyła się w krótkim czasie o ok. 20 proc. i obecnie wynosi już około miliona, a wedle niektórych danych (m.in. odczytów zużycia wody przez Wodociągi) – nawet 1,2 mln. Konsul Generalny Ukrainy Wiaczesław Wojnarowski szacuje, że w stolicy Małopolski przed rosyjską napaścią przebywało ok. 100 tys. obywateli tego kraju, a dziś może być ich nawet trzykrotnie więcej. O krótko- i długofalowych konsekwencjach tej sytuacji rozmawiali, obok konsula - Bogusław Kośmider, wiceprezydent Krakowa i dr Sławomir Dudek, główny ekonomista Forum Obywatelskiego Rozwoju (FOR). Debata zainaugurowała Targi Pracy i Przedsiębiorczości „Majówka z pracą”, zorganizowane w Tauron Arenie przez Urząd Miasta Krakowa i Grodzki Urząd Pracy.

- Szeroko otwarte dla Ukraińców drzwi polskich domów to wydarzenie bez precedensu w Europie i świecie, więc korzystałem z każdej okazji, by za to dziękować. Uchodźcy w bardzo krótkim czasie uzyskali naprawdę wszechstronną pomoc. Trzeba pamiętać, że do Polski, w tym do Krakowa, napłynęły w 95 procentach kobiety z dziećmi oraz osoby starsze i niepełnosprawne, tym trudniejsze było zapewnienie im odpowiedniego schronienia. Jesteśmy naprawdę wdzięczni. Równocześnie, rozmawiając codziennie z dorosłymi rodakami, którzy znaleźli się w Polsce, widzę, że zdecydowana większość z nich już od pierwszego dnia pyta o pracę i chce pracować. Aby im to umożliwić, musimy wspólnie przezwyciężyć szereg problemów

– stwierdził Wiaczesław Wojnarowski.

Czego trzeba, by Ukraińcy mogli w Krakowie pracować i prowadzić biznes

Konsul Generalny Ukrainy w Krakowie zwrócił uwagę, że prowadzona przez reżim Putina wojna hybrydowa to wyzwanie rzucone nie tyle Ukrainie, co całemu cywilizowanemu światu. Gospodarcze konsekwencje odczuwają już i będą jeszcze silniej odczuwać niemal wszystkie państwa świata. Próba rzucenia Europy na kolana przy użyciu celowo wywołanego kryzysu energetycznego to tylko jeden z aspektów. Innym, równie ważnym, może być kryzys żywnościowy; w krajach takich, jak Polska – mających silne własne rolnictwo – spowoduje on „tylko” potężny wzrost cen, ale w biedniejszych i pozbawionych upraw doprowadzi do głodu – i masowej migracji. – Wtedy miliony uchodźców pojawię się nie na granicy Polski z Ukrainą, lecz ponownie na południu Europy – podkreślił konsul Ukrainy w Krakowie.

Powtórzył, że „Ukraińcy to nie jest naród, który siedzi przy stole z założonymi rękami i czeka na to, co otrzyma”. - Ukraińcy naprawdę chcą pracować, ale do tego muszą być stworzone warunki zarówno na rynku pracy, jak i wokół niego. Jeżeli mówimy o tym, że wśród uchodźców dominują kobiety z dziećmi, to oczywiście w grę wchodzą kwestie związane z przedszkolem, szkołą, a także odpowiednim zakwaterowaniem. Potrzebna jest nauka języka. Potrzebne są szkolenia, kursy, przekwalifikowania. Muszą powstać platformy integracji społeczności ukraińskiej – wyliczył Wiaczesław Wojnarowski dodając, że część takich działań i inicjatyw już w Krakowie uruchomiono, ale trzeba je cały czas uzupełniać i rozwijać w oparciu o jak najlepsze rozeznanie krótko- i długofalowych potrzeb.

- Skierowaliśmy prośbę do prezydenta miasta i przewodniczącego Rady Miasta Krakowa o stworzenie w Krakowie ukraińskiego domu, ale nie chodzi o placówkę kulturalną, tylko właśnie miejsce europejskiej integracji, łączenia różnych organizacji ukraińskich, także tych, które wiążą przedsiębiorców z przedsiębiorcami oraz pracodawców z pracownikami. Niestety, w tej chwili dostaliśmy odmowę od pana prezydenta. Mamy nadzieję, że ta możliwość będzie jeszcze raz rozważona

- stwierdził konsul Ukrainy.

Młodsi Ukraińcy chcą pozostać w Krakowie, starsi deklarują zamiar możliwie najszybszego powrotu do ojczyzny

Przyznał, że wie, iż wielu polskich przedsiębiorców liczy na zatrudnienie ukraińskich pracowników, ponieważ bardzo trudno im skompletować załogi, zwłaszcza w takich branżach, jak budownictwo czy przemysł. Jednym z wyzwań jest tu jednak to, że znaczna część Ukraińców otwarcie deklaruje, iż są w naszym kraju tylko tymczasowo. Większość z tych, którzy osiedli w Krakowie, chce wrócić do ojczyzny tak szybko, jak to tylko będzie możliwe.

- Większość ludzi po trzydziestce myśli właśnie w ten sposób. Chęć pozostania deklarują zaś najczęściej ci całkiem młodzi, w wieku szkolnym, studenckim, z których znaczna część też pragnie pracować, zarabiać w Polsce na życie. Rozumiem, że dla pracodawców bardzo kłopotliwe, ryzykowne jest, że mogą zatrudnić pracownika, zainwestować w niego, a on im zaraz wyjedzie. Woleliby mieć pewność, że on zostanie na dłużej. Ten problem trzeba jakoś wspólnie rozwiązać, bo jest naprawdę powszechny – zaznaczył konsul.

Dr Sławomir Dudek z FOR zauważył, że wszystko to, o czym mówi Wiaczesław Wojnarowski, dzieje się w sytuacji, gdy polska gospodarka nie otrząsnęła się jeszcze w pełni z pierwszej od trzydziestu lat recesji – spowodowanej przez pandemię i związane z nią lockdowny. Ważne dla Krakowa branże, jak turystyka, hotelarstwo, gastronomia, transport pasażerski, całe usługi, część handlu, mają wciąż bardzo daleko do odrobienia pandemicznych strat – a tymczasem wiele z nich cierpi znów z powodu wojny w Ukrainie. - Nakładają się na to inne gospodarcze konsekwencje rosyjskiej agresji, związane m.in. z drożejącymi surowcami, zatrzymaniem dostaw gazu, ogromny wzrostem kosztów prowadzenia biznesu, niespotykaną od lat inflacją, w Polsce i na całym świecie – wyliczył ekonomista.

I dodał, że równolegle polskiej gospodarce w coraz większym stopniu zagraża trwający od lat kryzys demograficzny. – Przed napływem uchodźców nasi demografowie, specjaliści z OECD i z Komisji Europejskiej wieszczyli wręcz armagedon: w ciągu najbliższych kilku dekad ludność w wieku produkcyjnym miała się w Polsce zmniejszyć o kilka milionów. Obecnie z powodów demograficznych co 3 minuty znika nam z rynku pracy w Polsce jeden pracownik. Czyli podczas naszej godzinnej dyskusji zniknie dwudziestu – opisywał dr Sławomir Dudek.

Zauważył także, że po wybuchu wojny w Ukrainie inwestorzy zaczęli z większą rezerwą myśleć o inwestowaniu w Polsce, gdyż w ich opinii wzrosło ryzyko. To samo dotyczy pożyczania Polsce pieniędzy – dlatego jako państwo musimy płacić zdecydowanie więcej za obsługę zadłużenia zagranicznego. – Wzrosły nie tylko raty kredytów hipotecznych, ale i raty rządowego długu. W tym roku ten wzrost wyniesie 70 procent, w przyszłym koszty będą zapewne dwukrotnie wyższe. Mamy więc szereg kryzysów na raz, w tym demograficzny uderzający w rynek pracy. Tu napływ uchodźców może bardzo pomóc, ale potrzebujemy do tego spójnej polityki migracyjnej, skoordynowanych działań rządu oraz samorządów, które od początku wojny wzięły na siebie ciężar rozwiązywania wszelkich problemów uchodźczych – mówił główny ekonomista FOR.

Jego zdaniem, trzeba doprowadzić do sytuacji „win-win”, w której wszyscy wygrywają: i imigranci, i przedsiębiorcy, i gospodarska, i samorządy, i państwo polskie jako całość.

Wiceprezydent Krakowa: ten kryzys to wyzwanie, ale staramy się w nim dostrzegać raczej szansę

Bogusław Kośmider, wiceprezydent Krakowa, przyznał, że władze miasta tak właśnie patrzą na całą sytuację. Przypomniał, że ze wszystkich dotychczasowych kryzysów Kraków wychodził zawsze obronną ręką, odnajdując w nich szansę na jeszcze szybszy rozwój.

- Wierzymy, że będzie tak i teraz – i staramy się robić wszystko w tym kierunku. Oczywiście, w początkowym etapie tak wielki napływ migrantów to jest potężne wyzwanie. Myśmy mu w pierwszych tygodniach sprostali dzięki bezprecedensowej ofiarności mieszkańców, tysięcy wolontariuszy i szybko uruchomionym działaniom na poziomie gminy i jej agend. Wiadomo jednak, że entuzjazm wolontariusz nie będzie trwał wiecznie

– zastrzegł wiceprezydent Krakowa.

Podkreślił, że obowiązki zapewnienia uchodźcom wszystkich niezbędnych do życia i pracy rzeczy muszą być przejęte przez profesjonalne struktury. W jego opinii, bardzo dobrze sprawdzają się tu struktury samorządowe i Kraków wraz z innymi metropoliami jest gotów silnie zaangażować się w ten proces.

- Widzimy tutaj duże szanse na rozwój gospodarczy, na złagodzenie skutków kryzysu demograficznego, o którym mówił dr Sławomir Dudek. Wszystkie te działania wymagają jednak środków. Nie może być tak, jak dotąd, że my przejmujemy od państwa coraz więcej obowiązków, za które nam się zwraca pieniądze dopiero po pewnym czasie i to jeszcze nie w pełni. Potrzebne jest inne podejście, potrzebne są inne, nowe narzędzia rozwiązywania problemów i środki na to; była o tym mowa ostatnio w czasie zorganizowanego we Wrocławiu okrągłego stołu - dodał Bogusław Kośmider. Zaznaczył, że podtrzymuje postulaty środowiska samorządowców i organizacji gospodarczych dotyczące nowej polityki państwa wobec cudzoziemców, sformułowane pod Wawelem w 2019 r.

- Dziś są one jeszcze bardziej aktualne niż wtedy, a sytuacja – jak się wydaje – zmieniła nastawienie polskiego rządu do pewnych kwestii, więc być może mamy niepowtarzalną szansę coś zmienić – zaznaczył Bogusław Kośmider.

Jeśli Polska (Kraków) się zagapi, migranci mogą ruszyć do innych krajów

Dr Sławomir Dudek zauważył, że na skutek wojny w Ukrainie wiele krajów europejskich poluzowało swoje przepisy w dostępie do rynku pracy – próbując najwyraźniej przyciągnąć do siebie Ukraińców, by zmniejszyć deficyt pracowników przynajmniej w kluczowych branżach. Trwa m.in. kuszenie ukraińskich budowlańców i robotników przemysłowych, ale też opiekunek osób starszych i pielęgniarek. Jako kraj żywotnie zainteresowany migracją musimy to wszystko śledzić i w razie czego odpowiednio reagować. Pewne działania trzeba podjąć już dziś.

- Napływ ludzi jest dla polskiej gospodarki bardzo korzystny, dlatego – by nie zmarnował się ów wielki potencjał - we współpracy z różnymi organizacjami, na czele z Polsko-Ukraińską Izbą Gospodarczą, przedstawiliśmy krótkoterminowe rekomendacje, wysłaliśmy apel do rządu, parlamentu, pani minister Maląg. Według badań, aż 70 proc. Ukraińców pracuje w Polsce poniżej swoich kwalifikacji. Tymczasem wielu z nich mogłoby realizować się w swym zawodzie i czerpać z tego satysfakcję, gdyby Polska nie miała wciąż rekordowej liczby regulowanych zawodów. Regulacje często wręcz zamykają Ukraińcom i innym migrantom dostęp do niektórych profesji. I te medyczne są tylko wierzchołkiem góry lodowej. Weźmy higienistki szkolne. To jest zawód deficytowy – i zarazem regulowany, brakuje nam ich, a jednocześnie nie dopuszczamy chętnych do wykonywania go. Takich zawodów jest dwadzieścia. Można by je od razu otworzyć – dałoby to realną korzyść i polskiej gospodarce, i uchodźcom szukającym pracy

– przekonywał dr Dudek. Dodał, że FOR wraz z PUIG pracuje nad projektem deregulacji i otwarcia zawodów regulowanych na obywateli Ukrainy.

- Muszę potwierdzić, że wielu obywateli ukraińskich, którzy schronili się w Polsce przed wojną, to są osoby wysoko kwalifikowane. Dużo jest nauczycieli, lekarzy, przedstawicieli służby cywilnej, urzędników przygotowanych na bardzo dobrym poziomie, władających językami. Może nie zawsze polskim, ale np. angielskim czy niemieckim. Jest wielu psychologów i reprezentantów licznych innych profesji bardzo ważnych, których w Polsce brakuje i którzy na pewno mogliby po zmniejszeniu lub zniesieniu barier biurokratycznych z sukcesem pracować. Problemem bywa język, ale to jest też rzecz do przezwyciężenia, zwłaszcza że wielu moich rodaków umie opanować polski całkiem szybko i dobrze. Trzeba to tylko właściwie zorganizować

– podkreślił Wiaczesław Wojnarowski. Dziękował jednocześnie za to, że w Krakowie powstał cały system wsparcia dla Ukraińców w wielu różnych kwestiach i obszarach, zaś biurokracja została ograniczona do tego stopnia, że miasto i województwo (z wydziałem cudzoziemców Małopolskiego Urzędu Wojewódzkiego na czele) może być stawiane innym za wzór nieuciążliwego stosowania wymaganych prawem procedur administracyjnych.

Warto się jednak w obecnej sytuacji zastanowić – na poziomie rządu i Sejmu – czy aby wszystkie owe „wymagane procedury” są niezbędne; czy nie powinniśmy pewnych rzeczy uprościć, odbiurokratyzować – także we własnym, polskim, interesie.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Niedziele handlowe mogą wrócić w 2024 roku

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski