Kryzys w szpitalu

WADOWICE. Nowy dyrektor wynegocjował obniżkę wynagrodzeń medyków

Szpital wadowicki przechodzi kryzys finansowy, w jakim już dawno się nie znajdował. Szacuje się, że 2010 rok zamknięty zostanie stratą w wysokości ok. 6 mln zł. Ta strata może w tym roku być jeszcze większa, ponieważ w budżecie szpitala będzie o ok. 2 mln zł mniej pieniędzy z kontraktów z Narodowego Funduszu Zdrowia, w porównaniu do zeszłego roku.

Trwa gorączkowe poszukiwanie oszczędności. Samorządowcy żądają efektów, m.in. dlatego zmienili ostatnio dyrektora szpitala. To kolejny problem do rozwiązania, obok planowanej i opóźniającej się rozbudowy lecznicy o nowy pawilon.

Na pierwszy ogień poszły zarobki lekarzy - w tym roku będą niższe. To pierwszy efekt działań nowego dyrektora Andrzeja Merty.

- Sytuacja jest bardzo trudna. Zaraz po objęciu stanowiska przystąpiłem do rozmów z lekarzami w sprawie obniżki ich kontraktów. Mamy już porozumienie - większość umów z lekarzami zostało obniżonych o ok. 10 procent - mówił nam wczoraj Andrzej Merta, który od kilku tygodni jest dyrektorem szpitala powiatowego w Wadowicach.

10-procentowe cięcia dotyczą ok. 60 lekarzy zatrudnionych w szpitalu na kontraktach. To i tak bardzo ostrożne posunięcie. Poprzedni dyrektor, Tadeusz Czopek, chciał znacznie większych redukcji kontraktów. Otwarcie mówił, że lekarze zbyt dużo zarabiają. Dlatego wypowiedział lekarzom wszystkie kontrakty, chciał podpisać nowe, ale kilka dni później został zwolniony.

Nowy dyrektor zmienił decyzję swojego poprzednika - cofnął wypowiedzenia i wynegocjował 10-procentowe obniżki.

Wszystko wskazuje na to, że z powodu kryzysu finansów wadowickiej lecznicy na obiecywane podwyżki nie mają co liczyć pielęgniarki, których w szpitalu jest ponad 250. Średnie wynagrodzenie na takim stanowisku wyniosło w ubiegłym roku 2571 zł brutto.

(GM)