W Krakowie trwają zorganizowane przez Muzeum Historyczne Miasta Krakowa obchody Dnia Pamięci Ofiar Gestapo. W tym roku zostały one poświęcone aresztowanym podczas II wojny światowej krakowskim duchownym katolickim oraz braciom zakonnym.
- W październiku planujemy otwarcie nowej wystawy czasowej w naszym oddziale Fabryka Schindlera przy ul. Lipowej. Będzie ona poświęcona krakowskiemu Kościołowi katolickiemu w latach 1939-1945. Tegoroczny Dzień Pamięci Ofiar Gestapo został pomyślany jako swoisty wstęp do tej wystawy - mówi Tomasz Stachów, zastępca kierownika Oddziału Muzeum Historycznego Miasta Krakowa "Ulica Pomorska", w którym odbędą się główne punkty programu tegorocznego Dnia.
Zgodnie z hitlerowskim planem, elity polskiego społeczeństwa miały zostać poddane brutalnej i szybkiej eksterminacji. Do elit tych Niemcy zaliczyli także duchownych, stąd na tę grupę już we wrześniu 1939 r. spadł szereg represji. I tak wśród zakładników branych przez Wehrmacht w zajmowanych miejscowościach zawsze znajdowali się księża, a wielu duchownych stało się ofiarami działających za linią frontu oddziałów eksterminacyjnych zwanych Einsatzgruppen.
Z kolei po ustaniu działań wojennych i wprowadzeniu nowych porządków administracyjnych na zajętych ziemiach polskich, hitlerowcy przystąpili do systematycznego prześladowania duchownych.
Księża to wróg
Księża, zarówno diecezjalni, jak i zakonni, należeli do inteligencji, a Kościół jawił się Niemcom jako ostoja polskości i przywiązania do wartości narodowych. Tak pisał o tym generalny gubernator Hans Frank: "Jestem również tak mądry i wiem, że klechy są naszymi śmiertelnymi wrogami. Kościół pozostawał zawsze w rezerwie jako ostatni ośrodek polskiego nacjonalizmu.
Kościół jest dla umysłów polskich centralnym punktem zbornym, który promieniuje stale w milczeniu i spełnia przez to funkcję jakby wiecznego światła. Gdyby wszystkie światła dla Polski zgasły, to wtedy zawsze jeszcze była Święta z Częstochowy i Kościół". Stąd właśnie silne uderzenie w duchownych, celem rozbicia tego ośrodka wrogiego zamierzeniom hitlerowskiej władzy.
- Księży i zakonników zamykano do więzień, zsyłano do obozów koncentracyjnych, rozstrzeliwano, torturowano, bito. W Krakowie w szczególny sposób ucierpieli duchowni zakonni. Gestapo aresztowało ponad stu z nich - mówi Tomasz Stachów. Specjalnym dekretem zakazano śpiewania podczas nabożeństw pieśni "Boże coś Polskę" oraz nakazano zdjąć tablice pamiątkowe w kościołach, upamiętniające ważne dla Polaków wydarzenia historyczne.
Zniesiono niektóre święta, jak np. święto Najświętszej Marii Panny Królowej Polski. Ograniczano życie religijne. Księża mogli odprawiać msze tylko w godzinach wyznaczonych przez władze. Na terenach włączonych do Rzeszy zajęto wiele świątyń, a część z nich przekazano protestantom. Niedostosowanie się do poleceń władz skutkowało represjami.
Spokój i posłuszeństwo
Generalny gubernator Hans Frank nie mylił się. Kościół okazał się podczas okupacji ostoją polskości. Podtrzymywał wśród wiernych nadzieję na odmianę losu i nakazywał społeczną solidarność. Ale Niemcy mieli też inny powód, by prześladować duchownych. Część z nich włączyła się bowiem w działania konspiracyjne.
W kościołach i klasztorach odbywało się tajne nauczanie, drukowano lub przechowywano podziemne druki. Kapłani współpracowali lub nawet należeli do Armii Krajowej. Niektórzy zaangażowali się w pomoc Żydom, udzielając im schronienia lub wystawiając dokumenty.
Niemieckie represje wobec polskiego duchowieństwa zelżały nieco po ataku na ZSRR w 1941 r., a zwłaszcza po klęskach, jakie w Rosji zaczął ponosić Wehrmacht. Wtedy w kręgach kierowniczych Generalnego Gubernatorstwa pojawiła się koncepcja pozyskania Kościoła, a za jego pośrednictwem Polaków do walki z komunizmem.
- Próbowano skłonić księży, by namawiali wiernych do posłuszeństwa niemieckim władzom, przestrzegali przepisów, a także zgłaszali się dobrowolnie na wyjazdy do pracy do Rzeszy. Pod koniec wojny pojawił się też pomysł stworzenia jakichś polskich jednostek wojskowych, które walczyłyby z Armią Czerwoną i Niemcy chcieli, by księża namawiali do wstępowania do nich. Ale jak wiadomo, rzecz zupełnie się nie udała - mówi Tomasz Stachów.
Według danych zebranych przez historyka prof. Czesława Madajczyka, w latach 1939-1945 śmierć z rąk okupanta poniosło 30 księży archidiecezji krakowskiej. Natomiast spośród 10 tys. wszystkich polskich duchownych zamordowano co piątego, a tysiące przeszły przez obozy i więzienia.
Jeden z wielu
Patronem tegorocznego Dnia Pamięci Ofiar Gestapo jest o. Marceli Pasiecznik. Urodził się 20 października 1908 r. w Wólce Pełkińskiej koło Jarosławia. Maturę zdał w gimnazjum w Jarosławiu. W 1933 r. wstąpił do Zakonu Braci Mniejszych Prowincji Matki Bożej Anielskiej w Wieliczce, tam też odbył studia teologiczne, a w 1937 r. przyjął święcenia kapłańskie. Podczas okupacji wykładał filozofię na tajnych kompletach w Wieliczce, a potem w Krakowie. Zaangażował się też w konspirację i współpracował z Armią Krajową w rejonie Szczawnicy.
To właśnie stało się przyczyną jego aresztowania. Tak opisał to po wojnie: "Aresztowany zostałem dnia 30 sierpnia 1944 r., w tydzień po powrocie z dobrowolnych a następnie przymusowych wakacji ze Szczawnicy i za sprawę i krok podjęty tam. Jednym słowem wpadłem. Rozpoznał mnie na ulicy człowiek, którego tam rozbrojono w mojej obecności.
Był to lekarz, zdaje się SS. Wyszedłem w ten dzień, a raczej popołudnie, po godzinie 3-ej, kierując się do Księgarni Królewskiej ulicą Św. Marka. U wylotu jej i naszej Reformackiej naprzeciw kościoła, poznał mnie, choć ja go nie poznałem od razu. Może dlatego cofnąłem się do klasztoru. Wkrótce jednak poznałem go, a gdy znalazłem się przed furtą, wyrwałem się. On pobiegł do Niemców w naszym klasztorze".
Rozpoznany i aresztowany o. Pasiecznik został przewieziony do siedziby Gestapo przy ul. Pomorskiej, a następnie do więzienia przy ul. Montelupich. Po miesięcznym pobycie tam wysłano go do obozu koncentracyjnego Flossenburg, a następnie Dachau, gdzie szczęśliwie doczekał wyzwolenia. Po odzyskaniu sił został mianowany kapelanem w kilku obozach dla Polaków w Niemczech, spowiednikiem Polskich Oddziałów Wartowniczych w Mannheim i kapelanem w Wojsku Polskim.
W 1947 r. wyjechał do USA, do Polskiej Prowincji Zakonu Braci Mniejszych pw. Wniebowzięcia NMP z domem głównym w miejscowości Pulaski w stanie Wisconsin. Przez rok był katechetą grupy polskich chłopców sierot z Indii, których franciszkanie przyjęli na wychowanie.
Później pracował wśród polskich felicjanek i nazaretanek oraz w parafiach. W latach 50. skierowano go do pracy wydawniczej w Wydawnictwie Franciszkańskim w Pulaski, a później w "Miesięczniku Franciszkańskim" i "Kalendarzu Franciszkańskim", których był redaktorem naczelnym.
Od 1962 r. był przez 11 lat kapelanem Katolickiego Ośrodka oraz Obozów Harcerstwa Polskiego w prowincji Onatrio w Kanadzie. Pod koniec życia mieszkał w klasztorze św. Antoniego w Ben Avon pod Pittsburghiem. Zgromadził duży księgozbiór franciszkański, który stał się potem zrębem Biblioteki Głównej Prowincji w Krakowie. O. Pasiecznik zmarł 27 maja 1998 r. w Ben Avon. Spoczął na cmentarzu Prowincji w Pulaski.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?