Fot. archiwum prywatne
DOGOTERAPIA. Pies może pomóc w aktywizowaniu niepełnosprawnych dzieci, rozprasza smutki chorych i osób starszych.
Pies pracujący już nikogo nie dziwi. Czworonogi pomagają ratownikom, policji, firmom ochroniarskim, są przewodnikami niewidomych. Odpowiednio wyszkolony pies może sygnalizować spadek poziomu cukru u osoby chorej na cukrzycę, a nawet nadejście ataku epilepsji. Coraz popularniejsza staje się również dogoterapia (kynoterapia), czyli metoda wspomagania z udziałem psa. Do tej funkcji wybierane są głównie psy z ras, które dobrze współpracują z człowiekiem i są z natury cierpliwe.
Zwierzaki asystują w ćwiczeniach, zabawiają dzieci sztuczkami: tańczą, odbijają balony, częstują cukierkami z koszyczka noszonego w zębach. Mali pacjenci mogą czasami po raz pierwszy w życiu wejść w rolę kierującego czyimś zachowaniem.
Specjaliści podkreślają, że pies nie jest lekarstwem, lecz jedynie pomocnikiem terapeuty. - Pies wydłuża motywację dziecka, koncentruje je na realizacji jakiegoś wybranego ćwiczenia. Maluchy z nadpobudliwością mogę wyciszyć obecnością Bayera. Dzieci, które wymagają usprawnienia ruchowego chętniej angażują się w ćwiczenia, gdy na zajęciach jest Luna - opowiada dr Monika Włodarczyk-Dudka.
Najwięcej badań dotyczących więzi między człowiekiem a psem prowadzi się w USA. Udowodniły one między innymi, że obecność zwierzęcia może wpływać na obniżenia skoków ciśnienia krwi podczas stresujących czynności, które wykonują starsze osoby mające kłopoty z nadciśnieniem. Terapia z udziałem zwierząt może przynosić pozytywne korzyści dla stanu emocjonalnego dzieci cierpiących na nowotwory i ich rodzin. Obecność czworonoga wpływa też na obniżenie poziomu stresu, zwiększa bezpieczeństwo oraz skłania do większej aktywności fizycznej. Psy są katalizatorami społecznymi, przeciwdziałają izolacji starszych ludzi.
- W Polsce psy są już w przestrzeni oświatowej - w szkołach, placówkach specjalnych, rehabilitacyjno-edukacyjnych, jednak wciąż istnieją bariery przed korzystaniem z ich pomocy w terapii prowadzonej w szpitalach czy przychodniach. W USA środowisko medyczne jest znacznie bardziej otwarte na współpracę z psami - mówi dr Monika Włodarczyk-Dudka.
Częstochowska fundacja "Jak Mleczna Czekolada" jako jedna z pierwszych w Polsce zaczęła przyprowadzać psy do szpitali. Po zorganizowaniu zajęć pilotażowych otrzymała poparcie dyrektora Dziecięcego Szpitala św. Ludwika w Krakowie. Wkrótce w tym szpitalu pojawią się wolontariusze z specjalnie przeszkolonymi psami. Zajęcia będą się odbywały prawdopodobnie raz w tygodniu.
- Nie będziemy leczyć dzieci, ale będziemy starali się złagodzić ich pobyt w szpitalu, przerwać rutynę codziennego dnia, dotrzeć z pomocą do pacjentów zagubionych, nieśmiałych, wyalienowanych - podkreśla Beata Kulisiewicz, założycielka fundacji, na co dzień pedagog w szkole specjalnej w Częstochowie. - Najważniejsze jest dla nas bezpieczeństwo dzieci, ale dbamy także o dobre samopoczucie psów. Nie pozwalamy, by traktowano ich jak przedmioty.
W Polsce brakuje jeszcze uregulowań prawnych, które porządkowałyby i precyzowały wymagania, jakie powinni spełniać terapeuci oraz psy terapeutyczne. Terapią zajmują się najczęściej miłośnicy psów oraz fundacje mające różne procedury pracy. Kynoterapeuta (dogoterapeuta) pojawił się jednak w tym roku na liście zawodów w grupie "praktykujący niekonwencjonalne lub komplementarne metody terapii".
- Nie jesteśmy zachwyceni tym, że wrzucono nas do jednego worka z bioenergoterapeutami i innymi stosującymi metody niekonwencjonalne - ocenia Beata Kulisiewicz. Jej zdaniem, dogoterapeutą powinna być osoba z wykształceniem pedagogicznym, psychologicznym lub medycznym, po odpowiednim przeszkoleniu. Środowisko obawia się, że z braku odpowiednich uregulowań pomocą chorym mogą zajmować się osoby po krótkich szkoleniach, które wcześnie nie miały doświadczenia w terapii.
O tym, jakie miejsce w nauce zajmuje dogoterapia i jaka odpowiedzialność ciąży na dogoterapeutach dyskutowali uczestnicy konferencji "(Dogo)terapia czy pseudoterapia?" w Bęble koło Krakowa. Spotkanie zorganizowała fundacja "Jak Mleczna Czekolada".
Andrzej Kłosiński, psycholog i behawiorysta zwierzęcy wygłosił wykład na temat pułapek antropomorfizmu. - Często źle interpretujemy zachowanie psa, patrząc na nie przez pryzmat człowieka. Takie błędy mogą utrudnić wyszkolenie psa na dobrego pomocnika terapeuty - ocenia Andrzej Kłosiński.
Najprostszym przykładem antropomorfizmu jest zinterpretowanie zachowania psa, który wciska się między dwie osoby. - Często mylnie rozumiemy, że pies chce w ten sposób okazuje zazdrość, a tymczasem zwierzak może rozdzielać dwie osoby, czując zagrożenie konfliktem - wyjaśnia psycholog.
Mitem jest również przeświadczenie, że pies instynktownie ma więcej cierpliwości do dzieci, że nie zrobi im krzywdy. - Pies musi być szkolony do kontaktu z dziećmi - podkreśla Andrzej Kłosiński. - Nie można puszczać na żywioł czworonoga i malucha licząc na to, że jakoś się dogadają. Każdy kontakt powinien być też nadzorowany przez właściciela psa czy terapeutę.
Natalia Adamska-Golińska
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?