Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Kuszenie miską

PSZ
- Go, go, go, go! - takimi okrzykami właściciele zachęcali swoje psy do ciągnięcia ciężkiego wózka. Na placu przed Centrum Handlowym M1 odbyły się IV Międzynarodowe Mistrzostwa Polski w Uciągu Psów Zaprzęgowych, zorganizowane m.in. przez Polski Otwarty Związek Sportu Psich Zaprzęgów, Klub "Watacha" z Łodzi, krakowski oddział Polskiego Związku Kynologicznego i Hodowlę Psów Rasowych "Z Radockiej Góry". Licznie zebrani pod M1 krakowianie po raz pierwszy mieli okazję oglądać takie zawody, gdyż dotąd odbywały się one w Wysokiej koło Wadowic.

Jeśli chcą, potrafią bez wysiłku uciągnąć samochód ważący ponad tonę, a gdy nie mają ochoty, nie ruszą nawet 200 kilogramów

   Do zmagań z ciężarem przystąpiło kilkadziesiąt psów rasy alaskan malamut i syberian husky. W piątek startowały psy, a w sobotę suczki. Każdego zwierzaka najpierw należało zważyć, a potem za pomocą specjalnej uprzęży był on przypinany do liny, połączonej z czterokołowym wózkiem i musiał go jak najszybciej przeciągnąć na odcinku 5 metrów. Każdy czworonożny zawodnik ciągnął najpierw pusty wózek o wadze 300 kg, a w kolejnych rundach ciężar stopniowo zwiększano, dokładając 25-kilogramowe worki z cementem. Pojazd asekurowali za pomocą lin strażacy z OSP w Wysokiej. - Pies może się nagle zatrzymać albo cofnąć, a jadący wózek mógłby zrobić mu krzywdę. Asekuracja jest więc istotna, gdyż najważniejsze jest bezpieczeństwo zwierząt - wyjaśnił sędzia główny Piotr Misztak. Właściciele psich siłaczy, stojąc w pewnej odległości, mogli pomagać swoim zwierzętom tylko słownie. Stosowano najróżniejsze metody dopingu: udawaną ucieczkę, okrzyki (tu dziarsko pomagała publiczność) czy kuszenie zabawkami, smakołykami, a nawet miską z jedzeniem. Nie zawsze jednak psy miały ochotę na rywalizację i niewzruszone patrzyły na wysiłki swych właścicieli, inne z kolei szły jak burza.
   - To indywidualiści. Jeśli chcą, potrafią bez wysiłku uciągnąć samochód ważący ponad tonę, a gdy nie mają ochoty, nie ruszą nawet 200 kg - _zdradził Adam Madej z Krakowa, właściciel potężnych malamutów - Ramzesa i Baldo. - Moje psy startują po raz pierwszy w uciągach (normalnie biegają w zaprzęgach). Ważna jest technika. Pies nie powinien podskakiwać, bo dopiero wtedy się męczy, a ponadto obciąża kręgosłup, powinien natomiast iść nisko na łapach._
   Ostatecznie w kategorii malamutów samców zwyciężył Alf Łukasza Kowala z Kossowej. Pies uciągnął 2,5 tony, a wynik ten uznano za oficjalny rekord Polski. Rekordzistką Polski została natomiast Efra Tomasza Radłowskiego z Dziergowic koło Kędzierzyna Koźla, która poradziła sobie z ciężarem 2 ton. Wśród psów rasy syberian husky (mniejszych od malamutów) zwyciężył Lukas Grzegorza Liszki z Tych (1,5 tony). Suczka Alaska Agnieszki Biernackiej z Bytomia uciągnęła 1,8 tony i tym samym okazała się silniejsza nie tylko od rywalek, ale i od "panów" tej samej rasy. Olbrzymi aplauz publiczności zdobył Alf, który już poza konkursem ponownie postanowił zaprezentować swe możliwości. Wózek ważył już 2,5 tony, zabrakło jednak worków z cementem, więc do pojazdu wsiadło 6 osób. Jak obliczono, pies uciągnął w ten sposób 3017 kg i ustanowił tym samym nowy, nieoficjalny już rekord Polski.
(PSZ)

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski