Nie w czasie wojny, tylko prosperity. Gdy miasto rozwija się anarchicznie, wskutek nacisku deweloperów szermujących hasłem niezbędnej modernizacji.
Jak łatwo się domyślić, słowo bazuje na tym, co przydarzyło się Brukseli, gdzie w ciągu 4 dekad wyburzono setki domów, kamienic i miejskich willi, by w ich miejsce zbudować apartamentowce, biurowce i estakady.
Taki los spotkał u nas wille przy Matecznym. Dziś Bruksela jest miastem urbanistycznie koślawym, estetycznie wadliwym, bez wdzięku. Przemysłowa architektura szybko i brzydko się starzeje.
Brukselizacja to wszystko, co najgorsze: pogarda dla starej architektury, głupota, brak wyobraźni i lekceważenie problemu przez władze. Pejoratywne, wręcz obraźliwe słowo weszło do języka potocznego niedawno, przy okazji niezwykłej wystawy tzw. kolekcji Rosendora.
Eksponaty pochodziły z gigantycznego składu detali architektonicznych gromadzonych przez lata przez przedsiębiorcę zajmującego się wyburzaniem. Rosendor burzył, ale nie wyrzucał, nie przetapiał, nie utylizował: zbierał kawałki dewastowanego świata.
Oglądający balustrady, portale, drzwi, bramy, piece, lustra, balkony, wanny, kaloryfery, posadzki i piece powstałe w XIX i początku XX wieku zadawali sobie pytanie: jak można było dopuścić do tak skandalicznego zniszczenia? Otóż można było.
Deweloperzy korzystali z bierności władz. Nie dość, że prawo chroniące miejskie dziedzictwo było liche, to jeszcze sprytnie je omijano. Najczęściej stosowano metodę „na gnicie”. Deweloper kupował domy teoretycznie chronione prawem, usuwał lokatorów i doprowadzał obiekt do ruiny, a wtedy uzyskiwał zgodę na wyburzenie.
Innym sposobem było nakłanianie lokatorów do wyprowadzki poprzez utrudnianie życia, wspomagane usterki, odcinanie wody i prądu... Kolejną metodą była tzw. fasadyzacja: kiedyś budziła podziw, dziś jest synonimem barbarzyństwa. Wyburzano wszystko oprócz fasady, a za pustą skorupą budowano apartamenty lub biura.
Wszystko to udawało się, ponieważ ludziom wmówiono, że taka jest cena niezbędnej modernizacji. Teraz socjologowie i urbaniści analizują zachowania spowodowane absurdalnym przekonaniem, że stara architektura jest przeszkodą w rozwoju. Czas boleśnie zweryfikował burzymurków.
Dziś miasta, które uniknęły brukselizacji (np. Brugia), czerpią dumę i potężne zyski ze swoich zabytków. A władze Brukseli prowadzą akcje edukacyjne i inwentaryzację ocalałych detali architektonicznych.
Mieszkańcy nauczyli się podziwu dla obiektów stworzonych z materiału znakomitej jakości przez rzemieślników, których umiejętności zanikły.
Mądry brukselczyk po szkodzie. A krakowianin?
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?