Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Mama nie zatraca się w rozpaczy. We wszystkim szuka drobnych promyczków szczęścia

Katarzyna Hołuj
Katarzyna Hołuj
Judyta z mężem i dziewczynkami: Laurą, Esterą i Igą
Judyta z mężem i dziewczynkami: Laurą, Esterą i Igą Fot. Archiwum prywatne
Są koszulki z napisem „Mam super moc – jestem mamą”. Czy każda mama na taką zasługuje? Judyta Surlas z Tokarni na pewno. Z całkowitym oddaniem opiekuje się swoimi chorymi córeczkami, i choć jej samej nieraz brakuje sił to potrafi ich dodać innym mamom, które czytają jej bloga.

FLESZ - Tych produktów nie łącz z kawą, bo sobie zaszkodzisz!

od 16 lat

Jest mamą trzech córeczek: Laury, Esterki i Igi, z których dwie: 10-letnia Laurka i 1,5-roczna Iga są ciężko chore, przez co wymagają nie tylko całodobowej opieki, ale też specjalistycznej rehabilitacji.

Trzeba być arcycierpliwym, widząc jak twoje dziecko cierpi i jego malutkie ciałko przechodzi kolejna fala ataku padaczki. A ty nic więcej nie możesz zrobić, tylko dalej cierpliwie wprowadzać lek i modlić się, aby on akurat pomógł. Nie jestem lekarzem, jestem matką, której serce już dawno roztrzaskało się na tysiąc kawałków, a każdy rozrywa od środka, gdy dzieci cierpią. Taki ból jest o wiele gorszy od bólu fizycznego - jest niewyobrażalny

- zwierza się w swoim blogu, który prowadzi na Facebooku.

Choroba dziewczynek zdeterminowała życie Judyty oraz jej męża i ojca dziewczynek – Krzyśka, którego nazywa cichym bohaterem domu.

Od lat nie przespał ośmiu godzin, potrafi znaleźć cierpliwość i karmić Laurkę przez godzinę, bo czasem tyle to trwa, a ona cudownie kicha tą zupą, a jak kichnie to… uuu, on w brokułach lub buraczkach. No trudno, grunt, że zjadła

- pisze.

Rozkład dnia (a nawet całej doby) jest dopasowany do potrzeb dziewczynek. W nocy czuwają nad nimi na zmianę. Cztery-pięć godzin snu to luksus, na który ona i jej mąż mogą sobie pozwolić, kiedy dziewczynkom nic nie dolega.
Kiedy dopadnie je infekcja trzeba je inhalować, oklepywać i odsysać wydzielinę. Kiedyś, po czuwaniu przy Laurze do 1 w nocy, pół godziny później była z powrotem na nogach. Obudził ją mąż, który zauważył, że córka ma sine usta. Gorączkowała.

"Widok dziecka w takim stanie jest dla rodziców straszny, zatrważający, rozdzierający. Jednocześnie jesteśmy wdzięczni, że nie zaspaliśmy, że ktoś nad nami i nad Laurką czuwa!"

Na blogu „Laura i Iga Surlas” Judyta pisze o tym, z czym musi się mierzyć jako matka chorych dzieci na co dzień...

„Wiosna to piękny czas. Chciałabym tak beztrosko wziąć dziecko do wózka i przez chwilę przespacerować się i nie myśleć o niczym. Tylko iść. Mijam takie mamy, idąc ulicą i wiem że, mogę tylko o tym marzyć. Bo leki, bo słońce może wywołać napad padaczki, bo miniemy czas karmienia, a potem nie nadgonimy, bo rehabilitacja, bo terapia… Takich "bo" są tysiące.”

...i od święta.

„Szczególnie w tym czasie zauważa się braki i porównuje dzieci. Inne dzieci się bawią, śmieją a twoje dziecko leży, wymaga podawania systematycznie ciężkich leków, nie jest samodzielne.”

Judyta na nowo zdefiniowała święta, bo te znane z kalendarza kojarzą jej się z gromadzeniem leków na zapas, bo apteki będą zamknięte, a i trudniej dostać się wtedy do lekarza. Dla nich święta to czas kiedy dziewczynki są zdrowe i przesypiają noc.

Choć zmęczenie i niewyspanie to u niej stan permanentny stara się pamiętać o podkreśleniu oczu i ust, pomalowaniu paznokci.

„Aby dziecko widziało, uczyło się i mogło skupić, bez czerwonej szminki i czarnej kredki do oczów nie ma szans. Muszą być podkreślone. Dlaczego paznokcie też? Ponieważ nimi pokazujemy wszystko. Iga słabo widzi, w momencie pokazywania jej obrazka, stukam palcem po nim, aby tam skierowała wzrok. Jeśli jest błyszczący i na dodatek jeszcze czerwony to działa jak wskaźnik.”

Jeśli ma okazję, aby kuzynka „zrobiła” jej paznokcie, to jest to dla niej czas wyjątkowy, bo wreszcie może zdać się na kogoś, pozwolić mu decydować za siebie. Nawet jeśli chodzi tylko o paznokcie.

„Mówię „rób co chcesz”, to magiczne i lecznicze słowa, bo znaczą tyle co podejmij decyzje za mnie, zaopiekuj się mną. Chociaż przez chwilę, nie muszę podejmować decyzji. Mogę oddychać. Uwierzcie mi, jest to bardzo odciążające (...). Codziennie muszę podejmować bardzo trudne decyzje, myślę, rozważam opcje - są to wybory dotyczące dzieci, rzutujące na ich teraźniejszość i przyszłość, więc nie mam prawa się mylić.”

Ciężar odpowiedzialności, choć ogromny, nie przygniótł jej. Bezsilność, którą czuje wiedząc, że na chorobę dziewczynek nie ma skutecznego leku, pokonuje uporem. Strach o zdrowie i życie dzieci przezwycięża, bo ma super moc. Bo kocha.

„Łatwo jest zatracić się w rozpaczy. Ale czy nam wolno? Nie wolno, gdy wiesz, że inni potrzebują od ciebie pomocy. Kluczem jest miłość do drugiej osoby, chorego dziecka, która sprawia, że choć jest niewyobrażalnie trudno, to ona unosi nas na skrzydłach. Kluczem jest szukanie w tym wszystkim drobnych promyczków szczęścia. Kochajmy i codziennie uczmy się kochać.”

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wideo
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski