MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Mimo oferty nie sprzedamy działki przy dworcu

Redakcja
Fot. Maciej Hołuj
Fot. Maciej Hołuj
ROZMOWA. Z Eugeniuszem Trzcińskim, prezesem spółki Galeria Myślenice, o negocjacjach z PKS-em, murze, który nie wiadomo, czy powstanie, i powierzchni, która ciągle jest do wynajęcia

Fot. Maciej Hołuj

Warto było burzyć dworzec? Minęło pięć miesięcy od zakończenia umowy dzierżawy z PKS-em, a w tym miejscu dalej nic nie powstaje.

- U prezesa PKS-u - którym wówczas był jeszcze Krzysztof Michalski - byliśmy w październiku ubiegłego roku. Chcieliśmy zawrzeć z nim umowę na kolejne pół roku, bo zakładaliśmy, że w tym czasie skompletujemy konieczną dokumentację do rozpoczęcia inwestycji. Propozycja była, oczywiście, oparta na warunkach rynkowych. Prezes powiedział jednak, że nie będzie uruchamiał ogrzewania na zimę i nie jest zainteresowany przedłużeniem umowy, a już na pewno nie renegocjacją czynszu.
Ponieważ umowa kończyła się w grudniu 2008, nie można było zostawić budynku dworca bez nadzoru. W praktyce oznaczałoby to zamknięcie budynku oraz konieczność nie tylko ubezpieczenia od szkód, ale jeszcze ogrzewania. Takie warunki były dla nas zupełnie nieopłacalne.
Sytuacja, która obowiązywała do końca ubiegłego roku, również nie była dla Was całkowicie korzystna, natomiast dla PKS-u jak najbardziej, bo - przypomnijmy - dzierżawił budynek za symboliczną złotówkę.
- Ja powiedziałbym, że wręcz rewelacyjna, biorąc od uwagę właśnie kwotę dzierżawy, ale również korzyści z umów podnajmu.
Dlaczego zgodziliście się na takie warunki?
- Taki mieliśmy gest..., chcąc dać spółce PKS rok czasu na właściwe zorganizowanie się. Ja osobiście się na to zgodziłem. Poza tym, trzeba pamiętać, że rozmowy toczyły się jeszcze wówczas, gdy gmina była większościowym udziałowcem, a prezesem był Janusz Kościelniak. Nie wiadomo było, czy udziały zostaną sprzedane, czy nie, natomiast sytuacja samej spółki na pewno była bardzo trudna.
Czyli do przedłużenia umowy dzierżawy z PKS-em nie doszło z powodów finansowych.
- Myślę, że jedną z głównych przyczyn było to, iż PKS nie chciał ogrzewać budynku na zimę, czyli de facto ponosić dodatkowych kosztów. Poza tym, podkreślam jeszcze raz - my byliśmy zainteresowani warunkami rynkowymi.
Krzysztof Wąsowicz, prezes MPK Łódź mówił jednak na łamach "Dziennika Polskiego", że kontekstu finansowego nie było. A zatem?
- Może między PKS-em a MPK Łódź jest słaby przepływ informacji...
Nie jest tajemnicą, że jednym z kluczowych elementów tego terenu jest powstanie stacji paliw, o co zabiega PKS. Przewiduje Pan komplikacje przy dalszych rozmowach na ten temat?
- Mówiąc szczerze, Galeria Myślenice nie ma nic do tego. To planista będzie robił projekty i jeśli tylko uda mu się umiejscowić tutaj stację benzynową, to tym lepiej dla nas.
Dla Was? Stacja będzie przecież na innej działce - należącej do PKS-u. Dzisiaj trudno wyobrazić sobie taką sytuację, ale nie jest wykluczone, że między Galerią a PKS-em stanie jakiś mur...
- My się odgradzać na pewno nie będziemy. To prezes Wąsowicz powiedział w rozmowie z nami, że będzie stawiał mur na sześć metrów.
No i widzi Pan? A jednak.
- Dla jasności, trzeba podać kontekst tamtej rozmowy. Prezes Wąsowicz przyjechał z ofertą kupna od nas tego terenu. Kiedy usłyszał, że nie jest to możliwe, zagroził, że może stanąć tutaj sześciometrowy mur.
MPK Łódź chciało odkupić ten teren?
- Z tego, co wiemy - niekoniecznie samo MPK. O takiej ofercie mówił Krzysztof Wąsowicz, ale chodziło o zupełnie inną spółkę, związaną z Markiem Koźmińskim, byłym reprezentantem Polski w piłce nożnej (chodzi o Eurostar Real Estate, firmę opartą na kapitale polskim i włoskim, inwestującą w nieruchomości - red.).
Sprawa jest jednak nieaktualna. My działki nie sprzedajemy.
Stan faktyczny na dzisiaj jest taki: PKS chciałby wybudować od razu wszystko, ale jeszcze nie może, bo nie ma formalnej zgody, np. na stację paliw; wy teoretycznie macie wolną drogę do inwestycji - takiej jaka została zaplanowana, ale też możliwości finansowe są mniejsze niż spółki komunikacyjnej. Zgadza się Pan z tym?
- Nie podzielam tego punktu widzenia. My idziemy swoim trybem i od początku mamy jasno sprecyzowany cel. W kwietniu złożyliśmy komplet dokumentów i z naszych informacji wynika, że na dniach możemy otrzymać pozwolenie na budowę galerii handlowej. Wtedy ogłosimy przetarg na wykonawcę. Nie ma takiej obawy, że z naszej strony środki finansowe nie zostaną zabezpieczone. Natomiast na temat możliwości PKS-u czy MPK - trudno mi się wypowiadać.
Gdyby rzeczywiście pozwolenie na budowę zostało wydane w tym miesiącu, kiedy w praktyce może stanąć galeria?
- Samą budowę - która po wyłonieniu wykonawcy może ruszyć we wrześniu - przewidujemy na przynajmniej 15 miesięcy. Czyli otwarcie mogłoby nastąpić jeszcze w grudniu 2010, ewentualnie w lutym 2011.
Dlaczego w lutym?
- Ze względu na sezonowość oferty. Styczeń jest pod tym względem mało pożądany.
Zapytam prowokacyjnie - po co Wam dzisiaj ta galeria? Nie chodzi nawet o ewidentną w gruncie rzeczy sprawę jak chęć korzyści. Raczej o to, że pomysł na takie centrum dla lokalnych kupców pojawił się w zupełnie innych warunkach, gdy dworcem zarządzała de facto gmina. Innymi słowy, gmina sprzedając udziały podmiotowi zewnętrznemu skomplikowała Wam sprawę. Będziecie mieć konkurenta.
- Nie od nas zależało, czy gmina sprzedaje udziały i komu. Będziemy jednak pilnować, aby na terenie, gdzie miał powstać dworzec, rzeczywiście została zachowana funkcja komunikacyjna.
Sytuacja byłaby zupełnie inna, gdyby kontrolę nad komunikacją na dworcu miała ciągle gmina, a nie ktoś inny. Bo ten ktoś, oprócz dworca, chce prowadzić działalność mniej lub bardziej konkurencyjną do waszej.
- To już kwestia polityki gminy. Realia były wówczas takie, że można było dokładać co roku dużo pieniędzy na istnienie PKS-u, albo sprzedać udziały. Cieszyliśmy się, że prywatny inwestor zorganizuje komunikację w mieście, ponieważ widzieliśmy w tym szansę na duże zmiany na lepsze.
To prawda, że PKS przynosił straty. Warto jednak przypomnieć, że Krzysztof Wąsowicz z Jarosławem Malcem kiedyś przygotowali program restrukturyzacyjny - właśnie dla myślenickiego PKS-u - który nie został zrealizowany. Po kilku latach taki sam skład personalny, ale pod inną nazwą, chce teraz pokazać, że można tu zrobić dobry interes. To dosyć symptomatyczne.
- Nie chciałbym tego komentować.
Prezes Wąsowicz twierdzi, że to, co PKS tam zrobi, jest w zasadzie sprawą otwartą, a jeśli zostanie przekroczony metraż na powierzchnię handlową, to najwyżej zapłacą karę 900 tys. zł.
- Nie do końca. W planie jest jasno określone, że na 60 proc. terenu ma być funkcja komunikacyjna - jako podstawowa, a na 40 proc. może być funkcja komercyjna, w tym także parkingi i stacja paliw.
Na razie z tego, co PKS oficjalnie przedstawił wynika, że powierzchnia komercyjna zajmie niewiele ponad 300 m kw.
- Nie traktowałbym tego poważnie. To raczej jedna z koncepcji jako załącznik do opinii środowiskowej. Pamiętam, że kiedyś w rozmowie padło stwierdzenie, że takich koncepcji jest wiele. Dlatego liczymy się z tym, że powierzchnia handlowa będzie większa. Naprawdę bardzo chciałbym, aby to, co jest w planie zostało wykonane.
Na razie wygląda na to, że władze PKS-u i MPK czują się tutaj dość pewnie i nie zwracają większej uwagi na sąsiadów.
- Z tym akurat się zgodzę.
A zatem, jakkolwiek byśmy dzisiaj zaklinali rzeczywistość - niezależnie od różnych deklaracji porozumienia i dialogu - ta konkurencja na płaszczyźnie handlowej tutaj będzie. I jak się wydaje, w lepszej sytuacji znajdzie się ten, kto będzie miał silniejsze zaplecze.
- Konkurencja nie zawsze jest zła. Natomiast efekt długofalowy może być taki, że znaczna część handlu zostanie przeniesiona z centrum na teren przy dworcu. Poza tym, mogę dzisiaj powiedzieć, że kiedyś wspólnie z PKS-em zapłaciliśmy 40 proc. za analizę ruchu w tym rejonie. Nowy właściciel odmówił nam jednak korzystania z tych danych.
Potwierdzi Pan, że jeśli w przypadku Galerii Myślenice, harmonogram na dzisiaj jest w miarę dokładnie określony, to w przypadku dworca i centrum handlowego, które planuje PKS, wiele może się zdarzyć?
- Tak to wygląda. Z naszej strony nie ma takiej opcji, aby teraz sprzedawać działkę, natomiast jest wola, aby wreszcie powstała ta inwestycja.
Ile jest podmiotów, które tworzą spółkę Galeria Myślenice?
- 22 podmioty są udziałowcami - w różnym stopniu, w zależności od powierzchni, która jest zarezerwowana na przyszłą działalność. Jednak wszyscy oczywiście nie zajmą całej powierzchni. Dlatego będziemy ją uzupełniać o brakujące branże.
Ile jest jeszcze wolnej powierzchni do zaoferowania - udziałowcom albo innym handlującym?
- Ponad 50 procent. I to jest dla nas jako dla spółki cenna informacja.
Jaki będzie koszt inwestycji?
- Jesteśmy na etapie ustalania kosztorysu i trochę za wcześnie, aby mówić o szczegółach. Dlatego, że prowadzimy rozmowy z kontrahentami.
Rozumiem, że chodzi o dziesiątki milionów złotych.
- Tak, tyle mogę powiedzieć. Dziesiątki milionów złotych. Ale stać nas na to.
Rozmawiał Remigiusz Półtorak
[email protected]

od 7 lat
Wideo

Młodzi często pracują latem. Głównie bez umowy

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski