Rodzice chorych dzieci odwołali na razie zapowiedziany na wczoraj marsz protestacyjny Fot. Anna Kaczmarz
- Jesteśmy zrozpaczeni. Nie wiemy, co robić - Agnieszka Kądziołka, mama 3-letniej Agaty, i Beata Kubala, mama o rok młodszej Weroniki, nie są w stanie zrozumieć decyzji funduszu. Wczoraj do Specjalistycznej Poradni Diagnozy i Rehabilitacji Dzieci i Młodzieży z wadą słuchu, należącej do Polskiego Związku Głuchych, przyjechali rodzice dzieci niedosłyszących z całej Małopolski. Protestują przeciwko decyzji NFZ, którego komputer uznał, że ich dzieci nie muszą słyszeć.
System poprawy słuchu opracowany i wdrożony przed laty przez Polski Związek Głuchych jest wręcz modelowy: przyjmują go także inne kraje, uznając za najbardziej skuteczny. Jego fundamentem jest kompleksowość świadczeń: w przychodniach są otolaryngolog, psychiatra, psycholog i logopeda (tzw. surdologopeda), współpracujący ze sobą w pracy nad małym pacjentem.
Dr Jacek Bartnik, otolaryngolog, podkreśla, że jeśli po wprowadzeniu dziecku aparatu słuchowego czy implantu ślimakowego nie jest prowadzona wieloletnia, systematyczna rehabilitacja - dziecko nie będzie słyszeć nadal i pieniądze, wydane przez NFZ na zakup urządzenia (implant kosztuje nawet do 100 tys. zł), są wyrzucone w błoto! Ale program komputerowy, który w grudniu ub. roku decydował o tym, które placówki otrzymają w tym roku pieniądze na leczenie, tego oczywistego faktu nie uwzględnił. W efekcie NFZ w Małopolsce nie ogłosił konkursu na rehabilitację dla dzieci niesłyszących, lecz odrębne konkursy na otolaryngologię, logopedię, psychoterapię - nie uwzględniając specyfiki tych świadczeń w przypadku dzieci niesłyszących! W efekcie krakowska poradnia otrzymała jedynie kontrakt na otolaryngologię i nieznaczne fundusze na psychologa, tarnowska nie otrzymała ani grosza, podobnie nowosądecka.
Ewa Grabowska van Elk, kierowniczka poradni w Tarnowie, jest załamana. - Nie dostałam kontraktu np. na psychologa, bo nie... zatrudniam psychologa klinicznego od uzależnień. Po co miałabym go przyjmować, skoro jest mi niepotrzebny? Ale tego wymaga fundusz! - kierowniczka jest całkiem bezradna. - Nie zostałam też zaproszona do konkursu uzupełniającego, w ramach których ma być dzielona rezerwa. Oznacza to likwidację placówki i zwolnienia wyspecjalizowanych w pracy z dziećmi niesłyszącymi fachowców - podkreśla.
Dr Jacek Bartnik uważa, że w najtrudniejszej sytuacji znaleźli się rodzice dzieci z terenów wiejskich, położonych z dala od większych miast: dotąd przyjeżdżali w jedno miejsce i załatwiali wszystko. Teraz np. w szpitalu w Nowym Sączu dziecko otrzyma poradę otolaryngologa, ale na rehabilitację musi już jechać do innych miejscowości. - W praktyce to jest nierealne: w efekcie te dzieci zostają skazane na niesłyszenie - nie wątpi nasz rozmówca.
Ale rodzice - dla których uratowanie ośrodków PZG to przysłowiowe być albo nie być - nie ustępują: wczoraj skierowali list protestacyjny do dyrekcji MOW NFZ, Rzecznika Praw Dziecka, wojewody małopolskiego i ministra zdrowia. Zapowiedziany na wczoraj marsz protestacyjny odwołali - czekają na odpowiedź.
Wczoraj wieczorem biuro prasowe MOW NFZ przysłało nam komunikat, w którym czytamy m.in. "Mamy świadomość ważnej społecznej roli tych poradni i dlatego, by mali pacjenci mogli nadal korzystać z opieki specjalistów, ogłosimy dzisiaj rokowania dla tych poradni". Czy jest to zapowiedź, że w końcu poradnie otrzymają pieniądze, czy też jedynie gest w kierunku uspokojenia nastrojów? "DP" będzie śledził przebieg rokowań i informował Czytelników o ich rezultatach.
Dorota Stec-Fus
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?