MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Najlepiej wychodzą pogrzeby

Redakcja
Każdy ma jakąś specjalność. Francuzi wmówili światu, że są wzorcem polotu i elegancji. Włosi czarują uroczym bałaganem z silnym podtekstem seksu, choć Berlusconi ostatnio chyba przesadził. Niemcy eksponują Ordnung, Amerykanie brylują w nadmuchanych imprezach typu Oscary czy Super Bowl. Nam najlepiej wychodzą pogrzeby.

Tadeusz Jacewicz: Z BLISKA

Arcybiskup Józef Życiński ciężko miał przez wiele lat. Atakowała go kościelna konserwa i część mediów, węszących nieustannie wokół światowego hierarchy. Dla przyjaznych dziennikarzy był zbyt trudnym rozmówcą, chociaż używał prostego języka. Dzisiaj media, szczególnie telewizja, muszą mieć show, działają tak, jak niedawno jeszcze zachowywały się brukowce. Arcybiskup najchętniej mówił o sprawach ważnych i poważnych, plotkować z nim było trudno. Póki żył, rzadko gościł na ekranie. Znacznie rzadziej od dukających mozolnie, ale chętnych do przyłożenia innym rozmówców. To oni jednak robili zadymę, więc ich zapraszano.

Kiedy nagle zmarł, stał się cud. Wszyscy ożyli. Przez tydzień analizowali wielkość biskupa i rozwodzili się nad jego mądrością, skromnością, pracowitością i tuzinem innych zalet. Wszyscy, nawet ci, którzy zgrzytali zębami na dźwięk jego nazwiska. Piękne były wielodniowe uroczystości żałobne, zakończone efektownym pogrzebem. Tłumy ludzi, kompania honorowa, prezydent RP, purpura i fiolety. Order, przemówienia pełne bezpiecznych ogólników wychwalających zmarłego, bezpośrednia transmisja. Organizacja na najwyższym światowym poziomie.

Minie kilka tygodni i zapomnimy, o co chodziło tak uroczyście grzebanemu duchownemu. Mówił on o tolerancji, prawdzie, o tym, co jest dobre, co złe. Nie braliśmy tego do serca wtedy, kiedy żył. Nie weźmiemy i teraz. Ceremonia skończona, sprawa zamknięta.

Podobnie było po śmierci Jana Pawła II. W pierwszych dniach szoku wydawało się, że staliśmy się inni, że będziemy żyć według Jego wskazań. Nawet kibice Wisły i Cracovii przestali obijać sobie oblicza. Nie na długo jednak. Szybko powróciliśmy do zwykłej marności. Ile pamiętamy i ile stosujemy w życiu słów jednego z najwspanialszych przywódców świata XX i XXI wieku? Niewiele, jeśli cokolwiek.

Pogrzeb pary prezydenckiej i innych ofiar katastrofy smoleńskiej był majstersztykiem organizacji i sprawności. Okoliczności, które ją poprzedzały i doprowadziły do tragedii, wiały natomiast grozą. To, co działo się u nas z transportem lotniczym najważniejszych ludzi w państwie, budziłoby zdumienie gdzieś w zapadłym zakątku Trzeciego Świata. W środku Europy musiało przekraczać wyobraźnię. Mieliśmy żałosną kompromitację państwa. Pogrzeby za to udały się nadzwyczaj.

Chciałbym, żeby mniej było u nas rozdętej żałoby, więcej radości ze wspaniałego życia. Myślę, że lepiej korzystać z opinii mądrych ludzi póki żyją, zamiast układać góry wieńców przy ich trumnach. Jeszcze lepiej byłoby ustalić, że życie ma wielką przewagę nad śmiercią. Póki trwa musi być światłem, przykrywającym jasnością mrok nieuniknionego końca. Jakiekolwiek obsesje śmiercią wykluczają pełnię życia, wykrzywiają i ograniczają je do biologicznego trwania. Wolałbym majestat mądrości człowieka żyjącego od majestatu ceremonii po jego śmierci.

Niedługo będziemy płacić Brukseli podatek od dodatkowej produkcji CO2 na cmentarzach. W niektóre dni satelity szpiegowskie muszą mieć jakieś rolety na obiektywach, żeby nie oślepiała ich łuna, bijąca z milionów płonących zniczy. Nie są to wątłe światełka, pełgające w mroku. Palą się wiadra łoju. Im więcej ich na grobie, tym większy szpan towarzyski tych, którzy je przynoszą i zapalają. Jest to "pokazucha": demonstracja bogactwa i przewagi nad innymi.

Ważna jest też konstrukcja świecącego wiadra. To arcydzieło sztuki zdobniczej w stylu cygańskim. Kolorowe szkło, udające kryształ, zwieńczone pokaźną złotą koroną, pełniącą funkcję dymnika. Bogactwo kapie. Jeśli ktoś nie ukradnie mega znicza, świeci kilka dni. Wszystko upchnięte jest w gąszczu plastykowych kwiatów. Są nie tylko ładniejsze od naturalnych, ale trwają wiecznie. Na szczęście zmieniają się modele bukietów, więc produkcja nowych jest zapewniona.

Gdyby pieniądze na tę nagrobną tandetę wydać inaczej, domy dziecka opływałyby w dostatek, domy starców też. Na razie się jednak na to nie zanosi. Lubimy się pokazać. Podczas pogrzebu i przy donoszeniu zniczy. Znacznie to łatwiejsze od życia według wskazówek tych, którzy już odeszli. Życia mądrego, przyjaznego, pełnego dobroci i tolerancji.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski