Najwyższy czas na porządki po Koniewie

Miejsca po pomniku sławiącym sowieckiego marszałka nie udaje się posprzątać już od ponad 20 lat. Dzielnica niemal co roku próbuje zmierzyć się z tym problemem, ale kończy się tylko na pomysłach i awanturach. Tak było np. z koncepcją ustawienia tutaj pomnika Strażaka.

- Na kompleksowe zagospodarowanie tego terenu u zbiegu ulic Zarzecze i Armii Krajowej dzielnicy po prostu nie stać - mówi przewodniczący „szóstki” Bogdan Smok. Trzeba się bowiem liczyć z wydatkiem rzędu kilkuset tysięcy złotych.

Pomnik Koniewa, wzniesiony w 1987 r. w geście wdzięczności za wyzwolenie Krakowa w styczniu 1945 r., nie utrzymał się długo. Figurę Koniewa usunięto w 1991 r. Ale u zbiegu ulic Zarzecze i Armii Krajowej tkwi nadal wielki postument po pomniku i rozpadające się, zarastające trawą schody do niego.

Jak wskazują radni Bronowic, cokół i schody są już w katastrofalnym stanie, stanowią zagrożenie np. dla bawiących się w ich pobliżu dzieci. Ponadto stan tego miejsca, przy drodze wlotowej do Krakowa od strony zachodniej, nie stanowi najlepszej wizytówki miasta.

- Wystąpiłem już o to, żeby postument wyburzyć, ale dostałem informacje, że konserwator nie zgodził się na jego usunięcie. Dlatego trzeba pomyśleć o zagospodarowaniu cokołu. Skłaniamy się np. do ustawienia na nim starodawnego wozu strażackiego, ze względu na sąsiedztwo siedziby wojewódzkiej komendy i jednostki straży pożarnej - mówi Bogdan Smok. Miałby też powstać plac, który może służyć różnym uroczystościom.

Przewodniczący zapowiada ankietę wśród mieszkańców w sprawie tego miejsca. Jego uporządkowanie miałoby należeć do najważniejszych zadań w dzielnicy, jakimi zajmie się nowy Zarząd Zieleni Miejskiej.