MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Narody jak krasnoludy?

Redakcja
Po 17 latach walk sądowych Polska prawomocnie uznała istnienie narodu śląskiego. Na prawicowych portalach można przeczytać o narodzinach "nowego Kosowa”, co znaczy ni mniej ni więcej, jak przewidywanie czwartego powstania śląskiego, tym razem przeciwko Polsce.

Jan Maria Rokita: LUKSUS WŁASNEGO ZDANIA

Niektóre odezwy kończą się inwokacjami: "Jeszcze Polska nie zginęła” i "Precz z narodowością śląską!”. Z tych emfatycznych i pełnych przesady reakcji przebija jednak całkiem usprawiedliwiona złość, że w czasie gdy polska więź narodowa i tak słabnie, państwo po raz kolejny wspiera hałaśliwą grupę działaczy zaprzeczających polskości Górnego Śląska. Tym bardziej jeśli zważyć, że działacze ci zdobywają rozgłos i zwolenników metodą dobrze znaną w dzisiejszej popkulturowej polityce: happeningiem i prowokacją. A to ogłoszą, że nie obowiązuje ich już lojalność wobec Rzeczypospolitej, a to wyślą prezydentowi list ogłaszający "utratę dla Ślązaków wiarygodności przez państwo polskie”, a to znów za granicą kontrują kampanię dyplomatyczną przeciw osławionemu sloganowi o "polskich obozach zagłady”. A partia Tuska miast spokojnie izolować takich efekciarzy, wykorzystuje ich dla śląskiej gry przeciw PiS-owi. Zupełnie tak samo jak niegdyś było z Palikotem. A i finał pewnie może być dla PO podobny.

Wyrok opolskiego sądu legalizujący Stowarzyszenie Osób Narodowości Śląskiej wpisuje się w ten trend. A długi wywód sędzi Korwin-Piotrowskiej sprowadza się do jednego: w Polsce jest wolność zrzeszeń, więc państwo ma obowiązek legalizacji każdego związku, byle tylko nie planował on popełniania przestępstw. Jako przykładu sędzia używa legalnego stowarzyszenia krasnoludów. Mniejsza o to, że logika totalnej relatywizacji pojęcia narodu daje się zredukować ad absurdum; nakazuje bowiem zalegalizować także Związek Mniejszości Narodowej Krakowian, od dawna uciskanych – jak wiadomo – przez Warszawę. Wedle modnej współczesnej teorii narodowość (podobnie jak płeć) nie należy już do rzeczywistości, ale jest tylko kwestią wyobraźni. Nie tu jednak tkwi główny błąd opolskiego wyroku.

Sędzi Korwin-Piotrowskiej wydaje się, że w prosty i pryncypialny sposób broni konstytucyjnych swobód obywatelskich, nie dostrzega zaś, że dokonuje precedensowego politycznego aktu uznania nowej narodowości. I tylko z tego powodu jej wyrok budzi takie zainteresowanie i namiętności. Gdyby nie kwestia owego uznania, działacze śląscy nie walczyliby przez tyle lat o legalizację związku "narodowości śląskiej”, skoro mają nie tylko inne stowarzyszenia pozwalające im prowadzić wszelką działalność publiczną, ale nawet własną regionalną partię polityczną. Tutaj widać wyższość kwalifikacji i większą subtelność prawniczego myślenia Trybunału Strasburskiego, który orzekając osiem lat temu w tej samej sprawie, dostrzegł daleko idące skutki sądowego uznania nowej narodowości i oddalił skargę, jaką działacze śląscy skierowali przeciwko Polsce. Trybunał skoncentrował się wtedy na niesprawiedliwości przywilejów wyborczych, jakie otrzymaliby członkowie stowarzyszenia nowej narodowej mniejszości. Ale ordynacja wyborcza to przecież niejedyny problem. Rzecz w tym, że we współczesnej Europie bycie uznaną narodowością w obcym etnicznie państwie daje roszczenie do wielu rozmaitych przywilejów politycznych, kulturalnych, językowych, zaś po stronie państwa – stwarza obowiązek specjalnych koncesji i nakładów finansowych z tego tytułu. I tutaj właśnie jest śląski pies pogrzebany. Propagatorzy idei narodu śląskiego nie kryją przecież, że chcą przywilejów dla swego regionu, wyróżniających Górny Śląsk względem reszty Polski. Ale to właśnie stanowiłoby niedopuszczalne naruszenie sprawiedliwości, zwłaszcza że oba województwa górnośląskie należą przecież do najbogatszych.

Różnica między krasnoludami a narodami polega na tym, że krasnoludy nie istnieją, a narody istnieją o tyle, o ile zostały politycznie uznane. Opolski sąd tego nie rozumie. Co do uznania narodu śląskiego Polska winna wykazywać więcej ostrożności i staranności. Rodzenie się i umieranie narodów jest w historii czymś całkiem zwyczajnym; być może więc urodzi się także prawdziwie uznawany naród śląski. Nie wiem tego. Jednego jestem wszakże pewien. To, czy Polska – poprzez swoje uznanie – powołuje go już dziś do politycznego istnienia, czy też nie, nie może być rozstrzygane pomiędzy młodą i nieśmiałą panią prokurator a trzema sędzinami z Opola. Ani nie powinno być przedmiotem niemądrych sztuczek z "narodowością śląską”, wrzuconą ni stąd ni zowąd do epizodycznej ustawy o spisie powszechnym. Od tego Polska ma parlament, prezydenta i rząd, aby jawnie i bez sztuczek takie decyzje podejmować.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski