MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Nawet 4 miliony złotych na transfery Cracovii

Redakcja
ROZMOWA. - Zagraniczne gwiazdeczki traktują polskie kluby jak obóz

Koniec roku, w Pańskich wypowiedziach sporo ostatnio optymizmu.

- Zawsze patrzę z optymizmem w kolejny rok - mówi prezes MKS Cracovia SSA Janusz Filipiak. - Dzieje się ostatnio w Cracovii dużo dobrego. Szczególnie w dziedzinie infrastruktury, cieszy sprawnie postępująca budowa nowego stadionu przy ul. Kałuży. Jeśli chodzi o wymiar sportowy, piłka nożna weszła na dobre tory, hokeiści nie spuszczają z tonu.

Wybiera się Pan do Monachium?

- Lecę do Monachium, aby podpisać tam umowę z II-ligowym klubem piłkarskim TSV 1860. Ciekawe, że to budzi tam większe zainteresowanie mediów niż w Polsce, jest wiele artykułów w prasie na ten temat. Od razu powiem - cudów po tej umowie nie należy oczekiwać, choć każdy sądzi, że w oknie transferowym będzie wymiana zawodników. Najpierw muszą się dogadać trenerzy, menedżerowie, musimy się dobrze poznać, żeby omówić, co jest możliwe. Na pewno nie będziemy wysyłać do TSV zawodników, których sami potrzebujemy. Niemcy są na pewno piłkarsko bardziej atrakcyjnym krajem, mają lepszych zawodników, może ktoś z ich kadry będzie pasował do naszej?

Czy Comarch będzie jednym ze sponsorów niemieckiego klubu?

- Tak, będziemy drugim z największych sponsorów TSV 1860. Możliwe, że od jesieni nawet największym.

Nie przeszkodzi to w finansowaniu Cracovii?

- Cracovia ma takie środki, jakie są jej potrzebne. Można pokazywać siłę pieniądza, chodzi jednak o to, żeby je mądrze wydać. A wydać mądrze w Cracovii za dużo nie można, bo Ronaldinho do nas nie przyjdzie bez względu na to, ile dostanie.

Zapowiada Pan budowę mocnej Cracovii?

- Tak, chcę budować silną Cracovię. Mamy plan, by za kilka lat grać w europejskich pucharach, bo od jesieni będziemy mieli piękny, nowoczesny stadion. Klub bez zaplecza, bez stadionu na miarę XXI wieku długo nie przetrwa, tylko wegetuje. Mamy w Polsce takie przykłady, choćby ostatnio Odra Wodzisław.

Ile może Pan wydać na transfery?

- W tej kwestii chcę jasno powiedzieć - wydam tyle, ile będzie potrzebne. Można mówić o kwocie rzędu 3-4 milionów złotych.

Czy trener Orest Lenczyk przedłożył już Panu listę transferową?

- Nad transferami pracuje sporo osób, trenerzy Orest Lenczyk, Marek Wleciałowski, Filip Surma, Władysław Łach, dr Jerzy Wielkoszyński, Tomasz Rząsa, wiceprezes Jakub Tabisz i moja osoba.

Czy coś się zmienia w sposobie pozyskiwania piłkarzy?

- Zmienia się to, że jasno sobie powiedzieliśmy nie tylko publicznie, ale we własnym gronie, że mamy środki finansowe na pozyskanie nowych graczy. Nie chodzi nam o ilościowe zwiększenie kadry, ale o podniesienie jej jakości. Nie będziemy tylko dokupywać zawodników, by uzupełnić kadrę. Idzie nam o znalezienie takich piłkarzy, którzy wyraźnie podniosą poziom gry drużyny i pchną nas do przodu. Zdaję sobie sprawę, że w polskich warunkach to jest bardzo trudne. Bo jak już powiedziałem ci, których chętnie widzielibyśmy u nas nie zawsze, chcą przyjść albo nie są dostępni bądź stawiają tak wygórowane warunki, że nie możemy ich spełnić. Nasz sztab zbiera się co tydzień. Każda kandydatura musi uzyskać akceptację sportową trenera Lenczyka i moją finansową.

Czy penetrujecie rynek zagraniczny, czy też skoncentrujecie się na krajowym podwórku?

- Tomek Rząsa i Władysław Łach jeżdżą za granicę. Przydatna jest znajomość serbskiego przez Tomka. Byli też niedawno na Słowacji. Ale rynek jest mocno przebrany. Poza tym mam świadomość, że Cracovia nie będzie klubem pierwszego wyboru dla wybijających się piłkarzy z Europy południowej czy wschodniej. To będą kluby w Niemczech, ze starej Unii Europejskiej. To nie powinno być powodem do kompleksów, ale to powinno być jasno powiedziane. To nie jest tak, że my tam pojedziemy i znajdziemy wybitnego piłkarza, który od razu podpisze z nami kontrakt. Ponadto proszę zauważyć, że z wieloma piłkarzami zagranicznymi są w Polsce ciągle jakieś problemy - kapryszą, grymaszą, grają chimerycznie. Bardziej przewidywalny, stabilny jest polski piłkarz. Musi być utożsamianie się piłkarza z klubem, tymczasem zagraniczne gwiazdeczki traktują polskie kluby jako obóz "przesiedleńców" do lig mocniejszych. Nie chcemy żyć w takim klimacie, to nie pozwala zbudować wielkiego klubu.

Jest jeszcze sprawa kibiców. Ostatnio na mecz Cracovii do Sosnowca przyjechało sporo fanów, ich doping był często chamski, ordynarny. Jak Pan z tym sobie poradzi na nowym obiekcie?

- Po to także współpracujemy z TSV 1860, żeby się nauczyć pewnych rzeczy w dziedzinie organizacji meczów, przenieść je na grunt polski. Nie chcę na razie wdawać się w szczegóły, ale np. w Niemczech jest cała procedura nadzoru meczów przez komisję ligi. Jeśli są mecze podejrzane w zakładach bukmacherskich, to taka komisja uprzedza, że spotkanie będzie pod specjalnym nadzorem. Jeśli zaś chodzi o kibiców, to nie mają sensu dyskusje na portalach internetowych, czy nowy stadion będzie dla klasy średniej czy dla kiboli. Stadion został tak zaprojektowany, że będzie podzielony na segmenty. W innej części będą np. siedzieć kibice w średnim wieku, w innej młodzi fani. Każdy będzie kibicował Cracovii w swoim stylu, ale wszyscy będą musieli przestrzegać rygorów. Od tego nie odstąpię.

Rozmawiał: Andrzej Stanowski

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski