MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Nie będzie rywal bił mu kolegi, dlatego stanął w jego obronie, tocząc walkę na pięści

Redakcja
Walka Mirosława Zatki (z lewej) z Maciejem Urbanowiczem Fot. Dorota Dusik
Walka Mirosława Zatki (z lewej) z Maciejem Urbanowiczem Fot. Dorota Dusik
Kibice nie po raz pierwszy w tym sezonie widzieli Mirosława Zatkę w pojedynku bokserskim. Po jednej z nich zarzekał się, że więcej nie ruszy do walki na pięści. Podkreślał, że nie po to został sprowadzony do Oświęcimia, żeby się bił, tylko chronił zespół od utraty bramek i przy okazji coś zdobył. Jest filarem oświęcimskiej defensywy.

Walka Mirosława Zatki (z lewej) z Maciejem Urbanowiczem Fot. Dorota Dusik

- Jednak nie mogłem pozwolił na to, żeby Petra Tabaczka, który strzelił dla nas szóstą bramkę, rywal okładał bez powodu, bo był sfrustrowany, że przegrywają wysoko w oświęcimskiej hali. Właśnie takie zachowanie powinno był przez sędziów napiętnowane. Czasem nakładają kary za drobiazgowe faule, a kiedy aż się prosi o surowy werdykt, jest on łagodny, żeby nie powiedzieł zachęcający zawodnika do ponownego brutalnego zachowania - tłumaczy Mirosław Zatko. - Walka na pięści był zacięta. Wydaje mi się, że ją wygrałem. Mam tylko nadzieję, że w pewien sposób wyperswadowałem czupurnemu Urbanowiczowi podobne praktyki i następnym razem poważnie się zastanowi, zanim podniesie rękę na oświęcimskiego hokeistę. Nie jestem zwolennikiem bicia dla samego bicia, żeby rozpalił kibiców, ale nie jesteśmy mięczakami, by ktoś mógł nami bezkarnie pomiatał. Jednak tego dnia sędzia był dla nas wyjątkowo łagodny. Zazwyczaj za bójki rozjemcy odsyłają zawodników pod prysznic, ale tym razem skończyło się karami mniejszymi, dla mnie pojedynczą, a dla jastrzębskiego gracza podwójną.

Przeciwko jastrzębianom po raz kolejny pokazał, że dysponuje potężnym uderzeniem spod linii niebieskiej. - Byłem bliski wpisania się na listę strzelców przy trzeciej bramce - wspomina zawodnik. - Jednak krążek po moim strzale do siatki wepchnął Robert Krajci. Mniejsza o to, kto strzela gole, ważne, żeby drużyna wygrywała. Cel mamy jeden, zakwalifikowanie się do strefy medalowej. O ile jeszcze kilka tygodni temu byliśmy w trudnym położeniu, tak teraz czujemy przypływ energii. Inni gubią punkty, a nam udaje się je regularnie gromadził. Przeciwnicy czują przed nami coraz większy respekt. To dobrze, bo był może teraz strach paraliżuje im nieco ruchy. Jednak nie liczymy na to, że rywale będą nam pomagał w zdobywaniu punktów. Sami musimy sobie zorganizował szczęście i starał mu się pomóc. Mam nadzieję, że przed grudniową ligową przerwą, bo ostatni mecz zagramy we wtorek w Toruniu, będziemy mieli pierwszą "czwórkę" na kontakcie - kończy kapitan oświęcimian.

Za pojedynek pięściarski swojego podopiecznego nie potępił szwedzki szkoleniowiec Aksamu Charles Franzen. - Nie była to ostra walka, w której "tryskałaby krew" - uważa trener Aksamu. - Walki są niejako wkalkulowane w spotkania hokejowe i taka doza, jakiej byliśmy świadkami, nikomu nie zaszkodzi. Dla mnie jednak bardziej karygodne było zachowanie jastrzębskiego gracza. Za uderzenie naszego zawodnika bez powodu powinien został nie tylko ukarany, ale wręcz zdyskawalifikowany. Nie ukrywam, że w swojej - na razie krótkiej przygdzie z polskim hokejem - sędziowie często mnie zaskakują - dodaje Franzen.

Jerzy Zaborski

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski