Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Nie ma winnych śmierci Grześka

Paweł Chwał
Grzegorz był najmłodszym z siedmiorga dzieci Danuty Jewuły. ­– Miał zostać z nami w domu, a zostało mi po nim tylko zdjęcie – mówi
Grzegorz był najmłodszym z siedmiorga dzieci Danuty Jewuły. ­– Miał zostać z nami w domu, a zostało mi po nim tylko zdjęcie – mówi FOT. PRZEMYSŁAW MALISZ
Zbylitowska Góra. Prokuratura zamierza umorzyć sprawę zgonu 19-latka ze Zbylitowskiej Góry. Śledczy przez 10 miesięcy nie potrafili ustalić, kto zakopał wielkie metalowe butle z trującym gazem w tej wsi. – Miał dopiero 19 lat, całe życie było przed nim – szlocha Danuta Jewuła.

Danuta Jewuła ze Zbylitowskiej Góry koło Tarnowa na wspomnienie syna Grzegorza zalewa się łzami. Nie może pogodzić się z myślą, że nigdy nie dowie się, kto przyczynił się do śmierci jej dziecka.

– Miał 19 lat, całe życie było przed nim – szlocha pani Danuta. – Z siedmiorga to było moje najmłodsze dziecko. Reszta przeniosła się na swoje. Grześ miał zostać ze mną, żeby pomagać mi na stare lata – wzdycha zdruzgotana kobieta.

Prokuratura przez 10 miesięcy nie potrafiła odpowiedzieć na pytanie, kto zakopał wielkie, metalowe butle (każda o pojemności około 40 litrów) z trującymi gazami na jednej z działek w tej wsi. Grzegorz odkrył je z kolegą, 19-letnim Leszkiem. Chcieli sprzedać je na złom. Kilka zdołali przewieźć przed dom Grzegorza. Odkręcili część zaworów. Jedną próbowali nawet pociąć. Śmiertelnie groźne chemikalia wydostały się na zewnątrz.

Nagły atak duszności

Godzina 22.35, kilka godzin po rozszczelnieniu butli. Danuta Jewuła dzwoni na pogotowie.

– Syn nagle źle się poczuł, zaczął się dusić – zgłasza alarmujące wezwanie pani Danuta.

Grzegorz jest przytomny. Ukrywa przed wszystkimi, że miał kontakt z gazem. Ratownicy wiozą go na oddział pulmonologii i alergologii szpitala Szczeklika. Chłopak traci oddech. Wysiłki lekarzy na nic się zdają. Tej samej nocy umiera.

Godzina 1 w nocy. Karetka ponownie podjeżdża przed dom Jewułów. Tym razem wezwanie jest do Leszka, który na noc został w domu sąsiadów, chcąc na bieżąco śledzić stan zdrowia swego przyjaciela (wtedy Grzegorz jeszcze żył). Chłopak ma niemal identyczne objawy co jego rówieśnik. Tym razem zdradza ratownikom, że majstrowali przy butlach. Trafia już bezpośrednio na oddział anestezjologii i intensywnej terapii Szpitala Wojewódzkiego im. św. Łukasza. Po kilku dniach zostaje wypisany do domu.

Dwie butle z Azotów

– Wiem, że Grzesiek głupio postąpił. Po co były mu te butle?! – załamuje ręce Danuta Jewuła. – Ale z drugiej strony, gdyby ktoś ich tam nie zakopał, tylko zutylizował jak należy, mój syn wciąż byłby z nami – mówi spoglądając na jego zdjęcie.

Strażacy potwierdzają, że w wykopanych z ziemi butlach znajdowały się trujące gazy techniczne, m.in. freon, fluorek winylidenu i chlorek fosforu.

– Znaleźliśmy siedem butli. Jedna była przecięta szlifierką na wylot na długości około 10 centymetrów, dwie były pozbawione zaworów, na jednej był on częściowo odkręcony – mówi dowodzący akcją Rafał Waśko z Państwowej Straży Pożarnej.

Śledczym, w ciągu trwającego blisko 10 miesięcy dochodzenia, udało się ustalić jedynie pochodzenie dwóch butli.

– Były wykorzystywane w Zakładach Azotowych, a potem, jak wynika z dokumentacji, do której dotarliśmy... zutylizowane – mówi Marcin Stępień, prokurator rejonowy w Tarnowie. – Tym bardziej zastanawiające jest to, dlaczego znalazły się w Zbylitowskiej Górze.

Z podwórka zabrała je Jednostka Ratownictwa Chemicznego. – Leżą w magazynach Jednostki do dyspozycji policji. Na żadnej butli nie ma znaków świadczących o ich pochodzeniu z Grupy Azoty – twierdzi z kolei Grzegorz Kulik, rzecznik prasowy Grupy.

Znalazł je przypadkiem?

Działka, na której 19-latkowie wykopali butle, sąsiaduje z firmą wędliniarską Leszka Roles­kiego, dziadka Leszka-juniora, który miał więcej szczęścia niż Grzegorz i przeżył kontakt z trującymi gazami.

– Nie mam nic wspólnego z tymi butlami i nie wiem, kto je tu zakopał – twierdzi przedsiębiorca, Leszek Roleski. – Wszyscy mówią tylko o moim zakładzie, a przecież mógł to zrobić każdy. Działka nie jest ogrodzona, a w okolicy są też inne firmy – podkreśla.

Na pytanie, skąd wnuk wiedział, że pod ziemią są zakopane butle, odpowiada nam, że ten natknął się na nie zupełnie przypadkowo. – Młody jest i nie pomyślał, że mogą zrobić komuś krzywdę. Teraz tego żałuje. Sam czuje się już lepiej – dodaje.

– Takich butli, na dodatek z gazami używanymi w chłodnictwie, u nas nigdy nie było – mówi także Jakub Kołodziej z firmy Roleski, która znajduje się kilkaset metrów od działki, gdzie wykopano butle (prowadzi ją brat Leszka Roles­kiego). – Podobne widzieliśmy za to w zakładach pana Leszka. O tym i o innych naszym zdaniem nieprawidłowościach zawiadomiliśmy prokuraturę. W kontekście tego, co się stało, pracownicy naszej firmy boją się o swoje zdrowie i życie, bo nie wiadomo, czy podobnych butli nie jest tu ukrytych więcej – twierdzi.

Matka Grzegorza w każdej wolnej chwili chodzi na jego grób. – To był taki dobry chłopak. Chciał zarobić, bo u nas w domu się nie przelewa – kręci głową pani Danuta. – Ten kto zakopał te butle, powinien sam się przyznać. Powinno dręczyć go sumienie...

BUTLI BYŁO SIEDEM. ZAWIERAŁY FLUOREK WINYLIDENU, FREON I CHLOREK FOSFORU

W Zbylitowskiej Górze strażacy znaleźli siedem butli.

Znajdował się w nich fluorek winylidenu oraz freon i chlorek fosforu – gazy wykorzystywane w urządzeniach chłodniczych, które nie są już stosowane w Unii Europejskiej.

Butle miały na sobie tabliczki znamionowe, ale ze względu na to, że niektóre liczą sobie kilkadziesiąt lat ustalenie, w jakich zakładach były wykorzystywane jest dziś praktycznie niemożliwe.

Na liście związków niebezpiecznych umieszczonych na stronie Instytutu Chemii Organicznej Politechniki Łódzkiej są także chlorki fosforu. W opisie można przeczytać: wydzielają niebezpieczne pary i wywołują groźne uszkodzenia płuc.

Działają parząco na skórę i błony śluzowe. Freon wycofano z użytku, gdyż jego emisja do środowiska jest jedną z głównych przyczyn zanikania warstwy ozonowej w atmosferze ziemskiej. Wcześniej wykorzystywano go w m.in. aerozolach owadobójczych, urządzeniach chłodniczych i gaśnicach.

– Firma Olszar, zajmująca się dystrybucją gazów technicznych i medycznych, tak opisuje działanie freonu na organizm człowieka: wysoka koncentracja freonu w powietrzu na skutek obniżenia procentowej zawartości tlenu może wywołać lekkie zawroty i bóle głowy, dezorientację, nudności, wymioty, senność, arytmię serca, nadciśnienie, a nawet utratę przytomności.

ROZMOWA Z LEKARZEM TOMASZEM KŁOPOTOWSKIM ordynatorem Regionalnego Ośrodka Ostrych Zatruć i Oddziału Toksykologii Klinicznej w Sosnowcu
Freonu jest coraz mniej i nie powinniśmy się go bać tak jak kiedyś

– Czy trafiają do Pańskiego ośrodka pacjenci, którzy zatruli się fluorkiem winylidenu czy freonem?

– Kiedyś było ich więcej, teraz są to incydentalne przypadki. Spowodowane jest to między innymi tym, że tego typu gazy nie są już w powszechnym użyciu.

– Jakie konsekwencje zdrowotne może wywołać kontakt z tymi gazami?

– Wdychanie dużych ilości fluorku czy freonu może doprowadzić do poważnych zaburzeń oddychania, powodować arytmię serca, a nawet śmierć. Dużo zależy też od tego, gdzie doszło do kontaktu z gazami. Jeśli w budynku, w którym na dodatek zamknięte są okna, to ryzyko powikłań i zgonu jest zdecydowanie większe niż na otwartej przestrzeni.

– Czy po zatruciu tego typu gazami można później normalnie funkcjonować i wrócić do pełni zdrowia?

– Wszystko zależy od każdego, indywidualnego przypadku. Skoro jednak pacjent został wypisany ze szpitala do domu, to znaczy, że nie było do tego ważnych przeciwwskazań medycznych. Gdyby były wątpliwości, lekarz nie ryzykowałby jego zdrowiem.

– Co z freonem, który znajduje się w starszych modelach lodówek?

– Spokojnie. Nie mamy się czego obawiać. Nawet, gdyby doszło do uszkodzenia instalacji, to i tak ilość freonu w domowej lodówce jest na tyle niewielka, że większość osób nie odczułaby poważnie jego obecności w powietrzu. Najczęściej kończy się to bólem głowy i kaszlem, które po pewnym czasie przechodzą.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski