Ulica Zatorska w Wadowicach w założeniach miała być reprezentacyjnym deptakiem miasta. Nie było więc nic dziwnego w tym, że jedna ze sprzedawczyń oferująca oscypki i słodycze postanowiła poprawić standard swoich usług.
Wystąpiła do Urzędu Miasta w Wadowicach o zgodę na ustawienie na ulicy małej, drewnianej budki.
- Chciałam, żeby towar był wystawiony w ladzie chłodniczej, a nie na składanym łóżku. Podpisałam już nawet umowę z góralem na stałą dostawę świeżego towaru - opowiada kobieta. Pragnie pozostać anonimowa.
Budka może stanąć
3 marca br. urząd zgodził się na na umieszczenie w pasie drogowym jej nowego stoiska o całkowitej powierzchni 4 mkw.
Urzędnicy pobrali za to opłatę w wysokości 2619 zł i dali jednocześnie szereg zaleceń. m.in. podkreślili, żeby stoisko było estetyczne i zamontowane w sposób uniemożliwiający jego przypadkowe przemieszczanie się.
Miało stać od połowy marca do końca roku. Kobieta je postawiła i zaczęła handlować. Wszystko było dobrze przez dwa tygodnie.
Urząd cofa decyzję
Nieoczekiwanie ten sam urzędnik z Wydziału Gospodarki Komunalnej, który wydał zgodę na nowe stoisko, już 27 marca wezwał sprzedawczynię do usunięcia stoiska. I to w terminie do 2 kwietnia.
-Musiałam je zlikwidować, a poniosłam koszty. Sama budowa to 2,5 tys. zł, a gdzie wyposażenie i czas stracony na starania o podłączenie wody i prądu, bo takie były wymogi sanepidu - żali się sprzedawczyni.
Dodaje, że ma na utrzymaniu chorą córkę i liczy się dla niej każdy grosz.
Z uzasadnienia decyzji urzędnika wynika, że zakwestionowano wymiary budki. Jak wyliczył, stoisko zajmuje co prawda 3 mkw., ale "dodatkowo do powierzchni zajęcia pasa drogowego strona powinna doliczyć wystający poza obrys dach i ladę, na której eksponowane są artykuły handlowe".
W ten sposób obiekt powiększył się do 5,62 mkw. Ponadto według urzędnika handlarka nie zachowała estetyki, bo umieściła na budce reklamę oscypków.
Stwierdził, że budka jest "tymczasowym obiektem budowlanym" a to wymaga zgłoszenia w wydziale budownictwa starostwa, czyli handlarka postawiła samowolę budowlaną i dodatkowo nie dokonała uzgodnień z konserwatorem zabytków.
- Ludzie, to jest chore! - dziwi się kobieta. Przekonuje, że nikt jej nie powiedział o tych wymaganiach. Bardzo jej zależy na budce i chętnie dopełni wymogów, gdy dostanie kolejną szansę.
Od rzeczniczki magistratu nie otrzymaliśmy wyjaśnień w tej sprawie.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?