MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Nie zamierza kończyć

Rozmawiał Daniel Weimer
Rudolf Urban wraz z żoną i dwoma synami mieszka w Nowym Sączu
Rudolf Urban wraz z żoną i dwoma synami mieszka w Nowym Sączu fot. Daniel Weimer
Rozmowa z RUDOLFEM URBANEM, najstarszym, liczącym 35 lat piłkarzem Sandecji

– Po dwóch wysokich porażkach Sandecja przełamała się, wygrywając z Flotą Świnoujście. Przed wami kolejne trudne wyjazdowe spotkanie. W Chojnicach pójdziecie za ciosem?

– To zwycięstwo było nam bardzo potrzebne. Na tydzień przed rozgrywkami zmienił się w Sandecji trener. Wytrąciło to nas z rytmu, efekty widoczne były na boisku. Po meczu z Flotą zapanował w szatni bojowy nastrój. Przeniesiemy go na boisko w potyczce z Chojniczanką.

– Powróćmy do roku 2010, gdy pojawił się Pan na polskich boiskach. Jak to się stało, że pięciokrotny reprezentant Słowacji wylądował w debiutującej w I lidze Sandecji?

– W czasie, gdy przenosiłem się z Koszyc do Nowego Sącza, najlepsze reprezentacyjne lata miałem już za sobą. Kiedy więc Jano Frohlich, ówczesny piłkarz Sandecji, a mój rodak, którego zresztą wcześniej nie znałem, zaproponował mi występy w jego klubie, długo się nie zastanawiałem. Pomyślałem sobie, że warto spróbować czegoś nowego. Sandecja awansowała właśnie do I ligi i była w niej rewelacją.

– Trafił Panpod skrzydła trenera Dariusza Wójtowicza...

– A on potrafił właściwie wykorzystać mój potencjał. Stałem się głównym organizatorem gry sądeczan, strzeliłem dla nich kilka bramek, kibice mnie chyba polubili. W ogóle muszę powiedzieć, że w tamtym czasie ludzie w Sączu oszaleli na punkcie futbolu. Na trybunach regularnie zasiadało po 5 – 6 tysięcy osób, a my – zawodnicy – staliśmy się lokalnymi idolami. To były piękne czasy, w mieście panował znakomity dla futbolu klimat.

– A Pan ten Nowy Sącz jednak opuścił, przenosząc się do także I-ligowego wtedy Piasta Gliwice.

– Ale wcześniej przedłużyłem z Sandecją wygasający kontrakt, po to, żeby mogła ona pozyskać za mnie jakieś pieniądze.

– Wraz z Piastem awansował Pan do ekstraklasy i zupełnie nieźle sobie w niej radził. Wcześniej jednak przytrafiła się Panu makabryczna kontuzja.

– Nie jestem przesądny, ale trudno nie zauważyć, że zdarzyło się to dokładnie w piątek, trzynastego. Graliśmy jeszcze w I lidze z Bruk-Betem Nieciecza. Po wyskoku do górnej piłki fatalnie upadłem na murawę. Spojrzałem na lewą stopę i omal nie zemdlałem: była wykręcona o 180 stopni. Miałem niebywałe szczęście. To cud, że obyło się bez złamań, a stopę do normalnego stanu przywrócił mi jeszcze na boisku lekarz klubowy. Zanim pojawiła się karetka. Przerwa w treningach trwała osiem miesięcy. To był chyba najgorszy czas w mojej, jeśli tak to można określić, karierze zawodniczej.

– Wykurował się Pan i zadebiutował w ekstraklasie.

– I w meczu z Wisłą w Krakowie strzeliłem swą pierwszą bramkę w najwyższej klasie rozgrywkowej. O tyle cenną, że przesądzającą o naszym zwycięstwie 2:1. Odebrałem to jako nagrodę za wytrwałość. Przy okazji udowodniłem kilku niedowiarkom, że coś sobą reprezentuję. Później przeniosłem się do Podbeskidzia Bielsko-Biała, dla którego strzeliłem dwie bramki, po czym ponownie pojawił się Jano Frohlich. Powiedział, że Nowy Sącz czeka na mnie. I ja mu uwierzyłem.

– Nie żałuje Pan tamtej decyzji?

– Nie, absolutnie. Zżyłem się z Sandecją, a moimi miastami są obecnie Koszyce i Nowy Sącz.

– Skończył Pan 35 lat i o miejsce w wyjściowym składzie przychodzi Panu walczyć z młodszymi partnerami. Nie zawsze jest to zwycięska batalia...

– Techniki, panowania nad piłkę, podawania jej na dalszą odległość się nie zapomina. Nie czuję się oldbojem. Z Sandecją kontraktem związany jestem do końca czerwca 2015. Jeśli nadal cieszyła mnie będzie gra w piłkę, to na pewno boiska jeszcze nie opuszczę.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski