MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Niepokój o Czechy

Redakcja
Skandal korupcyjno-obyczajowy w czeskim rządzie umożliwił przejęcie inicjatywy przez prezydenta Milosa Zemana. A wkrótce zapewne zaowocuje powrotem do władzy twardych komunistów, w koalicji z proprezydencką lewicą.

Jan Maria Rokita: LUKSUS WŁASNEGO ZDANIA

Naśladując najgorsze polskie wzory ustrojowe, Czesi dopiero co zafundowali sobie powszechne wybory prezydenckie, a w konsekwencji dwugłową egzekutywę. I nie musieli długo czekać na efekty. Dysponując mandatem z powszechnych wyborów, Zeman wykorzystał właśnie skandal wokół rządu, aby mianować premierem swojego zausznika Jirego Rusnoka, wbrew większości ponad 1/2 posłów zgłaszających wniosek o powołanie na ten urząd konserwatystki Miroslavy Nemcowej.

Zeman poczyna sobie o wiele ostrzej, niźli odważył się kiedykolwiek w Polsce Wałęsa czy Kwaśniewski.I raczej na nic się zdadzą lamenty poselskie i oskarżenia prezydenta o konstytucyjny pucz. Zeman jest nie tylko na najlepszej drodze do odsunięcia większości parlamentarnej od rządów, ale także do osobistego przejęcia pełni władzy, za pośrednictwem rządu pozaparlamentarnego, którego sam będzie faktycznym szefem. Jedyną realną formą buntu izby poselskiej może być zgodne samoro związanie się, co po obecnej aferze oznacza nieuchronne zwycięstwo lewicy i w efekcie… takoż rządy Zemana. Dla czeskiej lewicy – a szczególnie dla komunistów ćwierć wieku temu wy­pchniętych poza wielką politykę – Zeman staje się prorokiem zdolnym do czynienia politycznych cudów. A jeszcze parę lat temu perspektywa rządów prezydenckich w Pradze mogłaby się wydać jakimś niepodobieństwem, sprzecznym z republikańskim duchem czeskiej politycznej tradycji.

Praski skandal dowodzi poważnego rozkładu czeskiej państwowości. Aż trudno uwierzyć, że przez niemal dwa lata tajna grupa śledczych mogła prowadzić inwigilację ścisłego centrum rządu, w tym premiera Petra Neczasa, szefowej jego kancelarii oraz kierownictwa wojskowego kontrwywiadu. Dla zachowania tajemnicy śledztwo przeniesiono z Pragi do prowincjonalnego Ołomuńca. Podsłuchiwano i nagrywano rozmowy toczone w kancelarii premiera, monitorując przy tym nie tylko proces podejmowania najważniejszych decyzji w państwie, ale także rozwój małżeńskiego konfliktu premiera z żoną i jego domniemanego romansu z szefową kancelarii. Teraz ogłoszono, że także szefowa kancelarii prowadziła regularną inwigilację żony premiera, tyle że za pomocą wojskowego kontrwywiadu.

Śledczy ujawnili też, że premier Neczas zobowiązał się zapewnić posady skonfliktowanym z rządem posłom, którzy za to mieli ratować rząd, składając swoje mandaty. Gigantyczna obława policyjna przeprowadzona 13 czerwca jednocześnie w siedzibie premiera, kontrwywiadzie, ministerstwach, bankach i firmach, zajęcie złota i pieniędzy w dużych ilościach musiały sprawić wrażenie, że wielka afera korupcyjna dotyczy właśnie premiera i jego partii. Tyle że nikt dotąd nie przedstawił jasno związku pomiędzy aferą korupcyjną a skandalem obyczajowo-podsłuchowym w otoczeniu premiera. Śledczy ujawnili w tej sprawie tylko to, co było niezbędne dla skompromitowania premiera i dymisji rządu. Więc na razie Czesi wiedzą wszystko na temat intryg miłosnych w kancelarii premiera i niemal nic na temat tego, czego i kogo dotyczy sprawa wielkiej korupcji.

Sęk w tym, że praworządne państwo jest w gruncie rzeczy zawsze bezradne wobec korupcji w samym jądrze władzy. Jeśli ją bezsilnie toleruje, to wkrótce cała polityka zostaje zaatakowana przez gangrenę. Ale jeśli próbując ją zwalczyć, tworzy tajną supergrupę inwigilującą premiera i rząd, to w konsekwencji prowadzi do politycznej konspiracji, której celem staje się skompromitowanie i usunięcie dotychczasowej władzy. Taki spisek nieuchronnie musi mieć swego politycznego patrona, który zapewnia mu ochronę i powodzenie.

Dlatego jedynym bezpiecznym lekarstwem na korupcję w centrum władzy jest śledztwo jawne, otwarte, prowadzone na oczach opinii publicznej, najlepiej przez komisję parlamentarną (jak w Polsce po aferze Rywina) albo specjalnego prokuratora (jak jest to w zwyczaju w USA). Czechy i pod tym względem wybrały rozwiązanie najgorsze z możliwych. W rezultacie trudno pozbyć się przeświadczenia, że scenariusz rozprawy z Neczasem i konserwatystami musiał powstawać co najmniej za wiedzą i życzliwą akceptacją pałacu na Hradczanach.

Państwo czeskie ma zatem dzisiaj potrójny problem. Po pierwsze, wadliwy ustrój, który sobie bezmyślnie zafundowało. Po drugie, korupcję, która drąży ten kraj nie od dziś. I po trzecie, polityczny spisek, którego celem jest wykończenie czeskiej prawicy i przejęcie pełni władzy przez makiawelicznego prezydenta i jego postkomunistycznych przyjaciół. Czesi mają zatem powody do niepokoju o swój kraj.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski