Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Niepokonani od ośmiu spotkań

Redakcja
Tak Dariusz Gawęcki (z lewej, z nr 14) zdobył głową gola dla Sandecji Fot. Mateusz Bobola
Tak Dariusz Gawęcki (z lewej, z nr 14) zdobył głową gola dla Sandecji Fot. Mateusz Bobola
Sandecja do ośmiu powiększyła serię kolejnych spotkań bez porażki. Składają się na nią: sześć zwycięstw oraz dwa remisy. Właśnie polubownym rezultatem zakończyła się sobotnia konfrontacja z groźnym na swym terenie MKS Kluczbork. MKS KLUCZBORK- SANDECJA N. SĄCZ 1-1 (0-1)

Tak Dariusz Gawęcki (z lewej, z nr 14) zdobył głową gola dla Sandecji Fot. Mateusz Bobola

I LIGA. Na trudnym terenie osłabiony kadrowo beniaminek z Nowego Sącza zdobył punkt i utrzymał miejsce w czołówce tabeli

0-1 Gawęcki 25 1-1 Półchłopek 49

SĘDZIOWALI: Michał Zając oraz Patryk Podwysocki i Marek Czermachowski (wszyscy z Sosnowca).

ŻÓŁTE KARTKI: Półchłopek 32 (za faul na Gawęckim), Nitkiewicz 73 (za faul na Urbanie) - Niane 18 (za faul na Copiku), Choruzi 45 (za faul na Orłowiczu).

WIDZÓW: 1500.

MKS KLUCZBORK (1-4-4-2)

Stodoła 7

Odrzywolski 6

Jagieniak 6

Stawowy 6

Orłowicz 6

Copik 8

Glanowski 6

Niziołek 6

(71 Tuszyński)

Nitkiewicz 7

(76 Kazimierowicz)

Półchłopek 6

(82 Emeka)

Sobota 8

SANDECJA (1-4-1-4-1)

Kozioł 7

Makuch 7

Frohlich 8

Jędrszczyk 6

Choruzi 6

(76 Janik)

Niane 7

Bębenek 6

Gawęcki 6

(80 Stefanik)

Urban 8

Hlousek 6

(66 Borovićanin)

Kmiecik 6

Sądeczanie przyjechali do Kluczborka bez trzech podstawowych graczy. Bramkarz Mariusz Różalski musiał pauzować po otrzymanej przed tygodniem czerwonej kartce, a Arkadiusza Aleksandra i Michała Jonczyka zatrzymały w domach kontuzje. Trener gości Dariusz Wójtowicz zdawał się nie przejmować zbytnio tymi ubytkami: - Mamy na tyle silną kadrę, że niesprawnego zawodnika w każdej chwili zastąpić może gracz o zbliżonych umiejętnościach - tłumaczył. Przestrzegał jednak przed lekceważeniem rywala: - Kluczbork stoi pod ścianą. Jeśli myśli o utrzymaniu w lidze, musi szukać punktów. A gdzie ma je zbierać, jeśli nie na swym boisku, na którym przegrywały jesienią nawet Widzew i Górnik Zabrze? Musimy się więc mieć na baczności, a w mecz wejść na maksymalnej koncentracji.

Zgodnie z przewidywaniami szkoleniowca, toczone na ciężkiej, zmrożonej i błotnistej murawie spotkanie rozpoczęło się od ataków miejscowych. W 3 min po przeprowadzeniu indywidualnej akcji lewą stroną boiska Piotr Stawowy uderzył pół metra obok słupka. 60 sekund później błąd Marcina Makucha naprawił Jano Frohlich, wybijając piłkę z własnego pola karnego. Sądeczanie swą aktywność koncentrowali w tym okresie zawodów na dbałości o obronę i mało dokładnych próbach wyprowadzania kontrataków. Ruchliwi Słowacy Rudolf Urban i Martin Hlousek usiłowali podaniami uruchamiać osamotnionego w ataku Grzegorza Kmiecika, ale piłka z reguły nie trafiała do adresata.

Większą aktywność przejawiali gracze z Kluczborka. W 22 min po kolejnej pomyłce Makucha w dogodnej sytuacji znalazł się Arkadiusz Półchłopek, na szczęście dla gości futbolówka podskoczyła na nierówności terenu i niebezpieczeństwo zostało zażegnane. Wydawało się, że gol wisi w powietrzu. I rzeczywiście, został zdobyty. Tyle tylko, że zapisano go po stronie przyjezdnych, gdy Dariusz Gawęcki popisał się efektowną "główką". Zdenerwowani takim obrotem sprawy gospodarze ruszyli do odrabiania strat, ale jedynym efektem był "kocioł" powstały na przedpolu bramki Marka Kozioła w 28 min. Impet ten szybko się wyczerpał. Poczynająca sobie z większą pewnością Sandecja zaczęła uzyskiwać przewagę. W 30 min uderzający z dystansu Urban przeniósł piłkę nad bramką strzeżoną przez Krzysztofa Stodołę. Ten sam piłkarz stanął wkrótce przed kolejną szansą, ale po zgraniu futbolówki przez Kmiecika ponownie przymierzył za wysoko. W 38 min prawym skrzydłem przedarł się Makuch, nie udało mu się jednak trafić między słupki. W 41 min piękną, zainicjowaną jeszcze na własnej połowie, dwójkową akcję przeprowadzili Maciej Bębenek i Hlousek. W ostatniej chwili sądeczan powstrzymali defensorzy miejscowych. Właśnie do gospodarzy należała końcówka pierwszej połowy. W doliczonym czasie Sandecję z opresji wybawił Kozioł, popisując się kapitalnym refleksem po strzale z bliska jednego z graczy MKS. Chwilę później o centymetry pomylił się szukający szczęście uderzeniem z dystansu Cheikh Tidiane Niane.
Już na początku drugiej części zawodów na rzut karny sędziego próbował naciągnąć Kamil Nitkiewicz. Arbiter nie zareagował, ale po chwili musiał już wskazać na środek boiska, gdy do wyrównania doprowadził Półchłopek. W 54 min goście wrócili z dalekiej podróży: po ograniu Marijana Choruziego i dośrodkowaniu z prawego skrzydła Nitkiewicz główkował nad poprzeczką. W 59 i 62 min za wcześniejsze potknięcia zrehabilitował się Makuch, udanie interweniując w groźnych dla swej drużyny momentach. Po drugiej stronie niewiele pomylił się strzelający z dystansu Urban. W 70 min mocno, aczkolwiek niecelnie, uderzał wyróżniający się w szeregach MKS Waldemar Sobota, a po chwili groźny rajd Rafała Niziołka powstrzymał bramkarz biało-czarnych.

Później utrzymywała się co prawda lekka przewaga podopiecznych trenera Grzegorza Kowalskiego, nic konkretnego z niej jednak nie wynikło. W 83 min z rzutu wolnego celnie, lecz za słabo, strzelił Bębenek. Dwie minuty później uruchomiony długim podaniem John Roland Emeka za daleko wypuścił sobie piłkę. Sądeczanom szczęście dopisało jeszcze w 87 min, kiedy to futbolówka odbita od pleców któregoś z obrońców omal nie przelobowała ich golkipera. To był ostatni emocjonujący moment meczu, który zakończył się niekrzywdzącym żadnego z pierwszoligowych beniaminków podziałem punktów. Mimo wszystko bardziej satysfakcjonuje on nowosądeczan. Dzięki remisowi zachowali oni miejsce w ścisłej czołówce tabeli.

Daniel Weimer

Jak padły bramki

0-1 Rzut rożny wykonywał Urban. Do dokładnie dośrodkowanej piłki najwyżej wyskoczył Gawęcki, z 5 m głową kierując ją do siatki.

1-1 Po centrze z lewej strony boiska, niemrawo interweniujących obrońców Sandecji uprzedził Półchłopek, uderzeniem głową doprowadzając do wyrównania.

ZDANIEM TRENERÓW

Grzegorz Kowalski, MKS Kluczbork:

- Wynikiem jestem usatysfakcjonowany. Remis uważam za sprawiedliwe rozstrzygnięcie. Mieliśmy co prawda w drugiej części zawodów więcej okazji do przechylenia szali na własną korzyść, ale i Sandecja mogła nas skarcić. Nie ma co więc specjalnie utyskiwać. Nie ukrywam, że gra Sandecji wywarła na mnie duże wrażenie.

Dariusz Wójtowicz, Sandecja:

- Podział punktów jest wiernym odzwierciedleniem przebiegu wydarzeń na boisku. Pierwsza połowa należała do nas. Natomiast po przerwie przewagę osiągnęli gospodarze. Okazali się bardzo trudnym, przewyższającym nas głównie pod względem motoryki rywalem. Lepiej znieśli trudne warunki, wytrzymali spotkanie kondycyjnie. Niestety, nie mogę tego samego powiedzieć o niektórych moich podopiecznych. Nie ukrywam, że niepokoi mnie to w kontekście czekającego nas meczu z Pogonią.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski