Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Niewybredne. Zjedzą i chwasty, i robala. Byle był leniwy, bo to ptaki, którym do łowców daleko

Grzegorz Tabasz
Synogarlice, które poznałem, nigdy nie były nachalne. Raczej uprzejme, spokojne, dystyngowane. Grzecznie stukały w okno

Oficjalnie zowie się synogarlica turecką. Nasi ornitolodzy nazwali ją też sierpówką. To od czarnej ozdoby karku przypominającej niedomknięty naszyjnik. Znam ludzi, którzy pomieszkującego na balkonie ptaka nazywają kobuchem. Ponoć od gruchającego głosu i wielkiego zaufania, jakim darzy człowieka. Zaś dla mnie, to uosobienie sukcesu. Gatunek, który w przeciągu stu lat ruszył na podbój Europy i ościennych ziem.

Nagle, i z nie do końca poznanych przyczyn, z cichego mieszkańca południowej Azji przeistoczył się w inwazyjnego zdobywcę. Choć termin brzmi groźnie, to po stu latach obecności na kontynencie sierpówka nikomu nie wyrządziła żadnych szkód. Nie doprowadziła do wymarcia któregokolwiek ze swoich upierzonych kolegów. Nikomu nie zabrała pokarmu ani miejsca do życia. Żyje i pozwala żyć innym. Wiele na to wskazuje, że raczej się jej nie pozbędziemy. Zresztą, dlaczego mielibyśmy to robić?

Nie wiem, czy warto opisywać fizjonomię synogarlicy tureckiej. Sylwetka małego, szczupłego gołębia. Jednolicie kawowo-szare ubarwienie. Sierpowata półobroża na karku. Na pewno widzieliście je na Plantach czy w parku. Turecki przydomek zdobyła sobie nie tyle od miejsca zamieszkania (żyje też w Indiach), lecz wspólnego z osmańską armią kierunku podboju Europy. Sto lat temu sierpówki zasiedlały obszar od północnych Indii i Cejlonu po Japonie na wschodzie i Anatolie na zachodzie. Pewnego dnia ruszyły na zachód. Mówi się, że to Turcy pomogli pokonać jej morze, lecz jeśli zerknąć na mapę, to skok przez przesmyk w okolicach Istambułu jest dziecinie łatwy nawet dla kiepskiego lotnika.

W 1835 roku odnotowano jej przybycie do bułgarskiego Płowdiw. W 1936 roku zawitała do Budapesztu i ówczesnej Czechosłowacji. Karpaty pokonała podczas ostatniej wojny. Aż dziw bierze, iż w czasie wojennej pożogi, ktokolwiek raczył zajmować się ornitologią. 1940 rok Oleśnica. Lublin i Tarnów sierpówka zasiedla w 1943 roku. Kraków siedem lat później, zaś Bałtyk w początku lat pięćdziesiątych.

Później powędrowała na zachód. W 1952, z marszu udało się jej pokonać Kanał La Manche i święcić triumfy na londyńskim Trafalgar Square. Najnowsze zdobycze z 2005 roku to Skandynawia, choć góry środkowej Szwecji, póki co, są poza jej zasięgiem. Miast tam niewiele i klimat paskudnie zimny. Pewnie z tego samego powodu ominęła północ Rosji. Za to na Dalekim Wschodzie same sukcesy. Chiny, Korea i Wyspy Japońskie, choć te ostatnie zdobyła z pomocą człowieka. I byłbym zapomniał: w tej chwili systematycznie zasiedla cieplutką Hiszpanię i już pokazuje się w Maroku. Wszędzie jest mile witana. Przy okazji, ornitologia nie zna żadnego drugiego przypadku tak szybkiej i tak udanej migracji ptaków, jakiej dokonały synogarlice.

Przyczyny kariery są dobrze poznane i opisane przez przyrodników. Na pierwszym miejscu postawiono zdolności przystosowawcze. Sierpówki zamieszkały w miastach tuż obok człowieka. Sporo ich w podmiejskich dzielnicach, gdzie luźna zabudowa przeplata się z ogrodami i parkami. Jednak tuż za rogatkami miasta stają się mniej widoczne, a na terenach wiejskich rzadkie. Lecz i to się zmienia, gdyż przez minione dwie zimy kilka synogarlic zaczęło odwiedzać mój karmnik. Wcześniej nie widziałem ich przez całą dekadę. Widać w miastach zrobiło się tłoczno i sierpówki zaczęły podbijać nowe ziemie.

Kolejnym źródłem sukcesu jest absolutny brak wybredności w kwestii menu. Ptaki zjadają wszystkie dostępne nasiona chwastów. Drobniejsze owoce dzikich krzewów. Nie pogardzą leniwym owadem czy pajączkiem, choć łowcy z nich raczej kiepscy. Gustują we wszelakich śmietnikowych odpadkach, a szczególnie chętnie liczą na dobre serce ludzi. Któż nas poskąpi okruchów chleba dla sympatycznego ptaszka, który zagląda przez okno? Raz nakarmiony wróci. I jeśli trzeba zastuka w szybę dziobem. Tak przynajmniej zachowywały się kobuchy, które karmiłem w dzieciństwie. Ale uwaga: nigdy nie były nachalne! Uprzejme, spokojne, dystyngowane.

Po kilku tygodniach jadły z ręki. Po miesiącu tolerowały dotyk. Od tej chwili regularnie kupowałem dla nich pszenicę i prawdę mówiąc nie jestem pewien kto kogo oswoił. Pod moją nieobecność obowiązki opieki nad ptakami przejęli domownicy. I tu musze wtrącić rzecz bardzo istotną. Nigdzie nie spotkałem się z informacją, iż synogarlice wyrządzają szkody w ogrodach. Ktoś narzekał, iż wyzbierały świeżo wysiane nasiona traw, ale winę zwalono na liczne stada mazurków i wróbli, które nie przepuściły tak doskonałej okazji. Trzeci element układanki, to płodność.

W sprzyjających warunkach, czyli ciepłej zimie i braku katastrofalnych opadów mogą mieć nawet do sześciu lęgów w roku. W każdym przeważnie dwa jaja. Od złożenia jaj do opuszczenia gniazda przez zdolne do lotu młode upływa nie więcej niż pięć, sześć tygodni. Potomstwo zaczyna być zdolne do rozrodu już w następnym sezonie. Co do gniazda, to garść patyków i suchych traw ulokują w koronach drzew lub na parapecie.

Uwielbiają zakładane na zewnątrz okna skrzynki z kwiatami. Para moich synogarlic w ciągu jednego dnia skleciła gniazdo w pozostawionych na zimę balkonowych donicach. Szybko zniosły jaja i wiosenne porządki przesunęły się o miesiąc. Nasza symbioza sięgnęła tak daleko, iż siedzące na gnieździe ptaki przestały zwracać uwagę na rozwieszone pranie. Idylla została zakłócona, gdy brudnymi łapskami upaprały wyparną odzież. Po skończonych lęgach zrezygnowaliśmy z doniczkowych kwiatów. Nic z tego. Stos patyków pojawił się w kącie, wprost na gołej ziemi. Z takim trybem życia, takim przystosowaniem do życia obok człowieka, gatunek był skazany na sukces.

Lada chwila będzie słychać wiosenne gruchanie sierpówek. Wstęp do lęgów, który łatwo poznać po lotniczej ekwilibrystyce. Pionowa świeca wysoko w górę z głośnym trzepotem skrzydeł, krótki zwis i lot po spirali na zajmowane poprzednio miejsce. W miłosnym szale ptak potrafi przepędzać konkurentów z zajmowanego rewiru. Ów własny kawałek podłogi, to dla synogarlic tureckich ledwo kilka balkonów…

Perspektywy gatunku nie wyglądają najgorzej. Być może wymuszone unijnymi przepisami, szczelnie zamykanej śmietniki nieco zmniejszą bazę pokarmową, ale ludzie i tak nie zaprzestaną dokarmiać spokojnych i towarzyskich ptaków. Znam domy, gdzie mieszkańcy opiekują się bez przerwy którymś z kolei pokoleniem synogarlic. I pewnie tak już zostanie.

***

W Polsce występuje na całym obszarze i przez cały rok, nawet w trakcie dużych mrozów. Zimą gromadzi się najczęściej w kępach drzew. Tam grupy sierpówek wspólnie nocują w stadach liczących nawet kilkaset osobników, a w dzień wylatują, by szukać pokarmu w pobliżu siedzib ludzkich

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski