Grzegorz Miecugow: SWOJE WIEM
Spektaklu odgrywanego przez kompletnych amatorów, pozbawionych nie tylko talentu, ale i jakichkolwiek umiejętności. Dla porządku dodam, że do tej grupy amatorów zaliczam nie tylko polityków, ale także wszystkich zarządzających stoczniami, a także związkowców, którzy potrafią jedynie krzyczeć i palić opony. Pamiętam, jak jakieś dziesięć lat temu Stefan Bratkowski, który ma jedną cechę uniemożliwiającą mu właściwie życie w naszym kraju, jest bowiem człowiekiem skrajnie racjonalnym, więc tenże Stefan Bratkowski zaproponował, by zarządzający stoczniami albo urzędnicy stosownych ministerstw przeprowadzili analizę rozwoju rynku morskiego transportu. Żeby spróbowali zastanowić się, jakiego rodzaju statki będą w cenie, czy frachtowce, czy może promy? Po przeprowadzeniu takiej analizy, należałoby dostosować do tej prognozy nasze stocznie, i tak je przekształcać, by po kilku latach, czyli właśnie dzisiaj, mogły one sprostać konkurencji. Oczywiście, nie zrobiono tego, i teraz mamy to, co mamy, czyli totalną bryndzę, przez którą nadal przebijają się hasła "kolebka" i "legenda". Tymczasem na rynku gospodarczym nie liczą się ani legendy, ani kolebki, ale twardy rachunek ekonomiczny, a z tego rachunku wynika, że w ostatnich latach z polskich stoczni nie wypłynął ani jeden statek, na którym producent by cokolwiek zarobił. Każdemu, który sądzi, że da się to jeszcze jakoś nadrobić, proponuję, by w internecie odszukał na przykład stocznię Huyndai z Korei Południowej, w którym to kraju produkuje się dziś prawie wszystkie statki, i porównał ją z którąkolwiek polską stocznią. Wtedy wszystko będzie jasne.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?