MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Nocny popas Trzech Króli

Redakcja
Czarny trabant to był? Może syrenka 102 jak kupa węgla? Albo smolista warszawa? Diabli wiedzą. Owszem, litery na karoserii skandowały hasło jasne: "Crazy Guides in Trabant", lecz w podróż śladami ponoć trupio zimnych odpadków niedawnej mentalności polskiej ruszyłem w środku nocy, a nocą, jak wiadomo, każdy kot jest czarny, nawet gdy jest piłkarzem. Tylne drzwi się nie domykały.

Paweł Głowacki: DOSTAWKA

Pachniało wczorajszą przemysławką. "Jedynka" weszła dopiero przy piątym "k... mać" szofera w kaszkiecie ze skaju ozdobionego wyszytymi żółtą włóczką słowami "Polska Myśl Szkoleniowa". Ruszyliśmy... Wchodzić w detale? Punkt po punkcie, swąd po swądzie, siność po siności relacjonować podróż do Nowej Huty, co była podróżą w czasie, jazdą przez pamięć o zamarłej epoce Gomułki bądź innego Gierka, kiedy to Polacy tworzyli kaszę być może tylko przaśną, ale też nie pozwalali, by im ktoś obcojęzyczny w kaszę dmuchał? Nie ma sensu. Kto z firmą "Crazy Guides in Trabant" podróż odbył - ten wie. Kto nie - temu opisy nic nie dadzą. Zostawiam więc detale. Jadę dalej. Wehikułem sunę - do istoty. Plac Centralny, odbicie w aleję Róż, jeszcze kilkanaście metrów, jeszcze metr - i oto jest! Restauracja... "Stylowa"? Raz jeszcze sylabizuję neon: "Popas Trzech Króli". Dancing niedawnej mentalności - bal polskiej kaszy przaśnej. Arka Przymierza między dawnymi i nowymi czasy? Nie chce być inaczej. Wkraczam. Wkraczam, staję, patrzę - i co wam będę gadał! Babcia klozetowa, ceraty, szklanki w koszyczkach z cienkiej wikliny, aluminiowe sztućce z napisem "PSS Społem", muzyczne trio, striptizerka Helena za kulisami szykuje się do wykonania numeru nocy - widzę ją oczami duszy. W przeszklonej chłodni przy barze - koreczki z żółtego sera, jajo w majonezie i śledź.

W karcie - bryzol z pieczarkami, parzona kawa, herbawit, piwo i czysta... Doprawdy - szkoda słów! Tu, dziś - wszystko jak wtedy. A głównie - oni! Najwierniejsi z wiernych. Ogrodnicy tradycji. Tak - oni! Na środku sali, przy zsuniętych stolikach - biesiadnicy o obliczach odwiecznych, od zawsze znanych. Oni, nasi Trzej Królowie, niezłomni, w nieusuwalnych koronach nad czołami: Grzegorz Lato, Antoni Piechniczek i Jerzy Engel! Co robią tu i teraz, na dancingu w środku nocy?... Wiem, pytanie to kompromituje mnie, lecz jednak odpowiem. Otóż, robią to, co od zawsze wychodzi im najlepiej. Śpiewają! Nucą pieśń niezłomnej polskości! Pieją hymn Polskiej Myśli Szkoleniowej! Skandują Rotę naszego futbolu. Znam te nuty z prasy, dobrze znam, lecz słucham z tchem zapartym. "Wygrałeś, Stefciu! W Pradze w sobotę z Czechami wygrałeś, choć przegrałeś, a wygrałeś, boś Polak jest, nasz, nie obcy, swojak, nie Holender! Wszystko dzięki tobie, Stefan, do Ojczyzny powróciło i nasze, już tylko nasze będzie aż do Euro 2012, a dalej - po wieki wieków, amen!

Polska piłka, polskie getry, polski masażysta, polski selekcjoner, polska wódka, polska myśl, polska trawa! Polska! Polska! Polska gola, taka jest Polskiego Związku Pysznych Nocy wola!"... Komu tak pieją? Wzrok wytężam ciekawie - i wiem już! Już wiem, komu przynieśli mirrę zachwytu, kadzidło poparcia i złoto przyszłości! Trenerowi Stefanowi Majewskiemu! Tak, to on, skromniutki, na środku stołu w żłóbku salatery leży, ciamka smoczek kiszonego ogórka, śpiewne dary przyjmuje i chłonąc świetnie ułożoną stopę oraz mistrzowską pracę nóg Heleny, która rozpoczęła numer nocy - do roli zbawcy naszego futbolu się przymierza... Coś mówicie? Że nic nie umie, co w Cracovii udowodnił? A jakie to ma znaczenie, skoro posiadł talent główny, mianowicie - nie mówi po holendersku! Tak, pięknie jest w "Popasie Trzech Króli". Noc - a przyszłość piłki jasna. Jest dzielnie. Widzę wolny stolik. Ruszam i nagle... budzę się. Więc to nieprawda? Zmyślenia snu? Głupoty mgieł? Bzdura drzemki? Kłamstwo lite?... Przypomina się baśń o facecie, co śnił, że idzie przez łąkę róż, a rankiem znajduje na poduszce - różę. Jest środa, 20.30. Włączam telewizor. Na dno stadionu w Chorzowie wkracza reprezentacja Polski. Za chwilę mecz o nic ze Słowacją. Przy ławce rezerwowych - Majewski. To pewne. A na murawie? Jedenaście Helen? Spokojnie, to tylko koty. W nocy - zawsze czarne.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski