Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Nowy zeszyt "Polskiego słownika biograficznego". Już 215.

Wlodzimierz Jurasz
Wlodzimierz Jurasz
Władysław Tarnowski w oczach Maurycego Gottlieba
Władysław Tarnowski w oczach Maurycego Gottlieba Fot. Wikimedia CC
Kto jeszcze pamięta Władysława Tarnowskiego? A należałoby...

„Jak to na wojence ładnie,/Kiedy ułan z konia spadnie./ Koledzy go nie ratują,/Jeszcze końmi potratują./ Rotmistrz z listy go wymaże,/ Wachmistrz trumnę zrobić każe”.

Kto z nas nie zna tej piosenki? Może niekoniecznie w tej wersji, ale może w innej, bardziej lub mniej znanej (a wszystkich Biblioteka Piosenki Polskiej uwzględnia 15). Jeśli nie zna, niech się wstydzi. Trudno jednak zawstydzać kogoś, kto nie zna nazwiska autora tych słów, bo to poeta dziś niemal zapomniany. Jego sylwetkę przypomina najnowszy, już 215. zeszyt „Polskiego słownika biograficznego”, dzieła fundamentalnego dla naszej historii i kultury, firmowanego przez PAN i PAU.

Ów poeta to Władysław Tarnowski (1836-1878), publikujący m.in. pod pseudonimem Ernest Buława, znany także, może nawet bardziej, jako kompozytor, podróżnik i – uczestnik powstania styczniowego. I właśnie podczas tego zrywu wspomniana pieśń powstała. Zaczynająca się incipitem „A kto chce rozkoszy użyć” znana była jako „Pieśń żołnierza” i „Marsz żołnierzy Langiewicza”. W czasie Wielkiej Wojny (czyli I wojny światowej) po przeróbkach i pod nowym tytułem „Marsz ułański” śpiewana była przez legionistów Komendanta.

Oczywiście owa pieśń to nie jedyny powód do chwały autora, wywodzącego się z powiatu drohobyckiego, acz w latach 40 i 50. XIX wieku mieszkającego i studiującego w Krakowie. Był np. jednym z pierwszych odkrywców uroku Tatr. Jak pisze autorka poświęconego mu w PSB hasła Elżbieta Orman, „Wystąpił z pomysłem grzebania romantycznych poetów na wysepce na Czarnym Stawie Gąsienicowym (koncepcja ta odżyła na przełomie XIX i XX wieku w związku z pochówkiem Juliusza Słowackiego)”.

Po upadku powstania styczniowego Tarnowski wiele podróżował (w Rzymie muzyki uczył go m.in. sam Franciszek Liszt). Dotarł nawet do Japonii, a zmarł na Oceanie Spokojnym, na pokładzie statku wiozącego go z Jokohamy do San Francisco 19 IV 1878 roku. Spoczął ostatecznie w grobie rodzinnym we Wróblewicach (pow. drohobycki).

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Jak działają oszuści - fałszywe SMS "od najbliższych"

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski