MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Ocieplenie na chłodno

Redakcja
Spece od środowiska mają dobrze w głowach poukładane. Rok temu zaczęli debatę w Polsce na dwa tygodnie przed świętami. W tym roku w Kopenhadze jest jeszcze większy zjazd.

Tadeusz Jacewicz: Z BLISKA

Ważni i mądrzy ludzie z prawie 200 państw wypowiadają miliony słów. Zgodzą się, że temat jest ważny i trzeba doń powrócić. Zaczęli 14 dni przed Bożym Narodzeniem, więc wkrótce już ich w Kopenhadze nie będzie. Klimat klimatem, ale święta są święte. Nawet bez choinki, którą organizatorzy usunęli, żeby nie drażnić innowierców. Pierwszy ważny wniosek: trudne konferencje trzeba organizować przed świętami. Na pewno zakończą się w terminie.

Zanim wielcy tego świata dotarli do stolicy Danii, już powiało upałem. Media ujawniły zapiski i kontakty e-mailowe brytyjskich klimatologów. Mówiąc delikatnie, fryzowali oni dane o wzroście temperatur, żeby wyglądały groźniej. Po angielsku nazywa to się "cooking the books" (fałszowanie ksiąg rachunkowych) i w finansach jest surowo karane. Co prawda sprawę ujawnili hakerzy korzystający z serwerów rosyjskich, ale nawet jeśli stoi za tym miejscowa służba bezpieczeństwa, kilku tysięcy przesyłanych komputerowo tekstów nie można było sfałszować.

Od lat straszą nas szybką zmianą klimatu. Różne są hipotezy. Główną winę przypisuje się tzw. gazom cieplarnianym, przede wszystkim dwutlenkowi węgla. Spalamy coraz więcej, przemysłowo i prywatnie, kołderka z CO2 wokół ziemi grubieje. Temperatury rosną, lodowce się topią, a ulewy, huragany i powodzie gnębią nas okrutnie.

Podejrzewają nawet biedne krowy. Według pewnej wyrafinowanej teorii, są winne podwójnie. Apetyt na befsztyki sprawia, że jest ich coraz więcej. Na pastwiska potrzeba miejsca, więc wycina się deszczowe lasy w Brazylii i zagajniki gdzie indziej, co zmniejsza ilość wychwytywanego przez drzewa dwutlenku węgla. Durne krowy żrą nielegalną trawę i puszczają, za przeproszeniem, bąki, wnosząc wkład w gazy cieplarniane. Lada chwila ktoś wymyśli wiatrometr, do zainstalowania na krowie. Wtedy będziemy dokładnie wiedzieć, jak groźny jest ten stwór. Na wszelki wypadek trzeba już alarmować jakąś agendę ONZ, żeby ludziom też nie zaczęli mierzyć.

W tych sprawach jest mnóstwo emocji i jeszcze większe interesy. O przyszłość naszej planety walczy na pewno wielu szlachetnych ludzi i bardzo dużo cwaniaków. Nie może być inaczej. Zagrożenie kataklizmami klimatycznymi przemawia do wyobraźni, miliardy dolarów i euro przemawiają do kieszeni. Trzeba niezwykle starannie lawirować między faktami, półprawdami i mitami, żeby nie wpaść w żadną pułapkę. Dotyczy to ludzi i rządów.

Za duże pieniądze są w grze, żeby komukolwiek wierzyć na słowo. W sprawach ocieplenia głównym oskarżonym jest węgiel. Głównym oskarżycielem są ekolodzy, ale tuż za nimi widać lobby elektrowni atomowych. One nie produkują ani grama dwutlenku węgla, chyba, że na trawniku pasie się krowa. Czarnobyl był dawno, już go zapomnieliśmy. Zbyt natarczywe dopytywanie się o ryzyko przecinają zapewnienia, że dzisiaj atom jest całkowicie bezpieczny. Być może, ale to trudny wybór: między topniejącymi lodowcami i radioaktywną chmurą.

Najbardziej zanieczyszczają powietrze najwięksi: USA, Chiny, Europa, Rosja. Unia Europejska jest w porządku, ale trzej pozostali nie kwapią się do ograniczeń. Priorytetem nie jest czyste powietrze, tylko wzrost gospodarczy. Wybory są co cztery lata, problemy klimatyczne potrwają dziesięciolecia. Demokracja wygrywa z odpowiedzialnością, niestety.

Bogaci naciskani są, żeby dali miliardy biednym na oczyszczanie ich krajów. Mam nadzieję, że ich nie dostaną. Jeśli popłyną pieniądze, zostaną rozkradzione lub zmarnowane. Skorzystają lokalni kacykowie i szwajcarskie banki, którym napompują konta. Im pieniądze nie pomogą, nam zaszkodzą. Obostrzenie w limitach emisji CO2, jeśli je przyjmiemy, może Polskę kosztować 4,5 mld euro rocznie. Szczyt w Kopenhadze to dla nas gra o duże pieniądze.

Fatalnie ją zaczęliśmy. Wysłaliśmy tam prawie 100 delegatów, ale najważniejszego odstrzeliliśmy, zanim dojechał. Kiedy minister środowiska Maciej Nowicki otwierał obrady, wielu obecnych uśmiechało się z przymusem. Dla nich był już "has been", człowiekiem z przeszłości. Przed wyjazdem półoficjalnie ogłoszono w Warszawie, że traci stanowisko. Dzień później został zdymisjonowany. To gorzej niż zdjąć trenera tuż po rozpoczęciu ważnego meczu. Trzeba nieudolności naszych aparatczyków, żeby coś takiego wymyślić.

W jednej sprawie Kopenhaga może jednak się przydać. Tyle mówi się o potrzebie oszczędzania przyrody, że sam zaczynam częściej zakręcać kran i gasić zbędne światło. Jeśli takie odruchy staną się powszechne, na świecie będzie lepiej. Może nawet lodowce przestaną topnieć.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski