MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Ogród w pośrodku miasta

Redakcja
Na początku czerwca pan prezydent stołecznego-królewskiego miasta Krakowa zasadzi na Rynku Głównym lipę w ramach obchodów kolejnej rocznicy lokacji podwawelskiego grodu na prawie magdeburskim.

Najoryginalniejszy pomysł przebudowy Rynku zrodził się w głowie niejakiego Antoniego Wojczyńskiego

   Dla uniknięcia wszelkich nieporozumień należy na wstępie zaznaczyć, iż w tym przypadku nie chodzi o lipę metaforyczną (bujdę, blagę, tandetę), lecz o solidną lipę w sensie dendrologicznym, czyli o drzewo zwane z łacińska tilia.
   Zasadzona przez prezydenta lipa nie będzie drzewem wolności - była taka tradycja wywodząca się z czasów Wielkiej Rewolucji Francuskiej. Będzie to lipa sądowa. Otóż - według dobrze poinformowanych osób z magistratu - zasadzone drzewo ma, zdaniem swojego "zasadźcy", upamiętniać tradycję odprawiania przez polskich monarchów sądów pod lipą.
   Skąd pojawiła się w magistracie idea "lipy sądowej", trudno ustalić. Można powątpiewać, że powstała ona w środowisku prawniczym. Nawet początkujący jurysta wiedzieć powinien, że w polokacyjnym Krakowie nie było tradycji odprawiania sądów przez księcia, i to jeszcze pod drzewem.
   Istota lokacji polegała także na tym, iż mieszczanie mieli własne sądy rozstrzygające na podstawie prawa magdeburskiego. Książę mógł brać udział w rozprawach apelacyjnych. Należy jednak wątpić, aby czynił to osobiście. Rzecz jasna sądów nie sprawowano pod drzewem. Miasto miało przecież ratusz. Tylko ludzie bardzo nierozsądni - a do takich krakowianie raczej nie należeli - spotykaliby się pod gołym niebem, mając do dyspozycji wygodne sale w magistracie.
   Pomysł z lipą sądową jest tylko jednym z elementów trwającej aktualnie przebudowy Rynku. Trzeba przyznać, iż mieści się on w krakowskiej tradycji. Rynek, ze zrozumiałych względów, zawsze budził zainteresowanie i w przeszłości pojawiało się wiele niezwykłych projektów jego modernizacji. W latach sześćdziesiątych zainteresował się nim Stanisław Szukalski, słynny z oryginalnych pomysłów polski rzeźbiarz mieszkający w USA. Jednak ówczesne władze miejskie nie wzięły pod uwagę sugestii "Stacha z Warty", taki bowiem pseudonim nosił twórca grupy artystycznej zwanej "Szczepem Rogatego Serca".
   Bezapelacyjnie najoryginalniejszy pomysł przebudowy Rynku Głównego pojawił się w roku 1871, za czasów prezydentury Józefa Dietla. Jego twórcą był Antoni Wojczyński. Pan Antoni swoje propozycje wyłożył w broszurze zatytułowanej "Żydzi w Polsce w zastósowaniu do obecnego przeistoczenia w Krakowie starożytnej budowy Sukiennic na dom czynszowy".
   Autor tej niewątpliwie bardzo oryginalnej publikacji postulował ni mniej ni więcej tylko zburzenie Sukiennic. Tak radykalne rozwiązanie mogły bowiem, jego zdaniem, zapobiec opanowaniu tej "starożytnej budowli" _przez kupców wyznania mojżeszowego. Miał też pan Wojczyński pomysł, jak zagospodarować powstały skutkiem wyburzenia plac. Otóż gdy "...powstanie jeszcze na wewnątrz odgraniczonego rynku czworoboczna miejscowość, która należycie wyplantowana, przyozdobiona gruntownie odpowiednimi drzewami, wydarniowana trawnikami, stanowić będzie ogród w pośrodku miasta Krakowa, z którego nie tylko mieszkańcy rynku ale również przyległych naokoło do rynku prostopadłych ulic, korzystaliby ze świeżego zdrowego powietrza, nadto ta miejscowość ogrodowa w pośrodku rynku przyniosłaby gminie miasta dochód, albowiem byłoby zadosyć pretendentów ubiegania się w tymże ogrodzie o zbudowanie szwajcarek letnich, do rozbierania na zimę, aby w tychże szwajcarkach zaprowadzić zarobkowanie z kawy, lodów, z wszelkich cukierniczych przedmiotów".
   Plany pana Wojczyńskiego nie ograniczały się do zburzenia Sukiennic. Chciał on zagospodarować cały Rynek. Proponował wzniesienie pomiędzy wieżą ratuszową a kościółkiem świętego Wojciecha
"budowli na umieszczenie straży ochotniczej" oraz innych służb miejskich. Boki Rynku miały być częściowo zabudowane drewnianymi kramami. Ponieważ nie powstał jeszcze styl zakopiański, kramy miały być w stylu szwajcarskim.
   Złośliwi ludzie twierdzili, że poczytalność autora pomysłu rozebrania Sukiennic i zasadzenie na Rynku
- "odpowiednich drzew" była w momencie pisania "Żydów w Polsce" dość ograniczona. Kiedyś był on niewątpliwie bardzo operatywnym kupcem i finansistą. O jego działalności inwestycyjnej przypomina tablica umieszczona na rogu ulicy Krupniczej i Szujskiego. Zachwianie równowagi umysłowej miało być spowodowane nieszczęśliwym wypadkiem. Podobno wracając późna porą z miasta - a w tamtych czasach _miasto _ograniczało się do obrębu Plant - na ulicę Krupniczą, wpadł pan Wojczyński do głębokiego wykopu. Skutki upadku okazały się tragiczne.
   Trzeba jednak przyznać, iż niektóre pomysły krakowskiego oryginała z drugiej połowy XIX wieku doczekały się w naszych czasach realizacji. Sukiennic wprawdzie nie zburzono, ale wielu ludzi
"zarobkuje" na Rynku dzięki ogródkom kawiarnianym.
   Ogrodnicze plany pana Wojczyńskiego nie mają jednak szans na zrealizowanie podczas obecnej przebudowy. Jedna lipa, nawet zasadzona ręką prezydenta miasta, ogrodu nie czyni. Można więc wątpić, czy sprawdzą się słowa autora
"Żydów w Polsce", że - zgoła rynek miasta Krakowa według określonego planu mego celowałby w piękności pierwszeństwem wobec planów innych miast europejskich"_.
Jakub Birnbaum

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski