MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Ostatnie słowo przed wyrokiem

Redakcja
NOWY SĄCZ. - Nie popełniłem żadnego z zarzucanych mi czynów i proszę o uniewinnienie - mówił wczoraj w ostatnim słowie 39-letni Ryszard Ch. Dzień wcześniej prokurator zażądał dla niego łącznej kary dożywotniego pozbawienia wolności, zarzucając mu m.in. dwa zabójstwa, dokonanie kilku napadów na plebanie na Sądecczyźnie, a także rozboje i podpalenia.

Ryszard Ch. miał być członkiem gangu stworzonego przez jego starszego brata Władysława o pseudonimie Al Capone. Odsiaduje on już karę dożywocia. Na taką samą karę skazano też Ryszarda, który jednak doprowadził do wznowienia procesu. Jak obszernie informowaliśmy, toczył się on od września ubiegłego roku przed Sądem Okręgowym w Nowym Sączu i we wtorek postępowanie formalnie zamknięto.

Wczoraj wysłuchano głosów obrony oraz samego oskarżonego. Jego obrońca mecenas Jarosław Ruchałowski zwrócił uwagę na szczególny charakter tego postępowania związany z zarzutem popełnienia przez Ryszarda Ch. najcięższych przestępstw.

- Na mojego klienta wylano tyle atramentu, że nawet gdyby był aniołem, to stałby się diabłem - stwierdził Jarosław Ruchałowski. - W tak trudnej sprawie nie można oprzeć się na współczuciu dla pokrzywdzonych i ich rodzin, choć nikt nie kwestionuje faktu, że przeżyły tragedie. Pojawiło się jednak tyle niewyjaśnionych okoliczności i rozbieżności w zeznaniach kluczowego świadka, że nie sposób ich pominąć.

Chodzi przede wszystkim o zeznania Krzysztofa Ł. odsiadującego wyrok 12 lat pozbawienia wolności. Mężczyzna miał być członkiem gangu wywodzącego się z Gabonia, który siał grozę w regionie pod koniec lat 90. Krzysztof Ł. poszedł na współpracę z policją i w dużej mierze dzięki jego informacjom udało się zatrzymać większość członków tej zorganizowanej grupy. Obrońca Ryszarda Ch. dowodził wczoraj, że nie można bezkrytycznie przyjmować tego, co mówi Krzysztof Ł., bo istnieje wiele dowodów na to, iż jest niewiarygodny. Dotyczy to np. okoliczności zabójstw Tomasza M. i Andrzeja K., które zmieniały się kilkakrotnie w relacjach Krzysztofa Ł. Pojawiały się w nich niekonsekwencje, na które - zdaniem obrony - nie zwrócono uwagi.

- Sąd Apelacyjny stwierdził, że Krzysztof Ł. jest człowiekiem o ponadprzeciętnej inteligencji, a to oznacza, że wie, co mówić, by się uwiarygodnić - podkreślił Jarosław Ruchałowski. - Niejednokrotnie stwierdzał wprost, że ze zmęczenia podtrzymywał swoje zeznania, a gdy wykazywano istotne rozbieżności w tym, co mówił twierdził, że powiedział coś ważnego, co jednak nie zostało zapisane.

Obrońca Ryszarda Ch. przypomniał, że Krzysztof Ł. obciążając braci Ch. powoływał się m.in. na dobrze poinformowanych ludzi, w tym członków gangu. Pytanie tylko, dlaczego mieli go informować o przestępstwach, skoro podczas spotkania na spacerniaku w więzieniu powiedział im wprost, że pójdzie na współpracę z policją? Powołując się na rzekome rozbieżności w zeznaniach kluczowego świadka, obrońca wniósł o uniewinnienie swojego klienta.

Przed ostatnim słowem Ryszard Ch. wygłosił oświadczenie, w którym przypomniał, że we wszystkich dotychczasowych procesach informował, że ma wiedzę o okolicznościach zabójstwa Bogdana P. w Krakowie, którego miał zamordować właśnie Krzysztof Ł. Stwierdził, że wie, skąd został uprowadzony, jak go zabito, gdzie ukryto ciało i odcięte ręce. Mimo to do dziś nie został w tej sprawie przesłuchany. Ma to rzekomo świadczyć o tym, że postępowanie było prowadzone stronniczo i służyło obciążeniu braci Ch., natomiast na postępki kluczowego świadka patrzono przez palce, by nie stracił na wiarygodności. Tymczasem Krzysztof Ł. wielokrotnie zmieniał zeznania, jak choćby to dotyczące podpalenia sklepu w Gaboniu. Najpierw twierdzi, że ogień podłożył Ryszard Ch., a potem sam się do tego przyznał. Podobnie było z oddaniem strzału do mężczyzny podczas napadu na sklep w Pisarzowej. Z relacji Krzysztofa Ł. wynikało, że strzelał Ryszard Ch., a potem przyznał się do tego sam Krzysztof Ł., za co skazano go na trzy lata więzienia.
- Zrobił z człowieka kalekę - ubolewał Ryszard Ch. - Gdybym to ja strzelał, to usłyszałbym zarzut usiłowania zabójstwa w myśl zasady, że Ryszard Ch. musi siedzieć.

Ostatecznie oskarżony poprosił o uniewinnienie i stwierdził, że proces, w którym skazano go na dożywocie prowadzony był jednostronnie tylko po to, by wtrącić go do więzienia. Miał mieć w tym udział Krzysztof Ł. oraz Adam K. - prowadzący postępowanie przygotowawcze policjant, który - zdaniem Ryszarda Ch. - jest... psychopatą.

Wyrok w tej sprawie zapadnie dziś przed południem w Sądzie Okręgowym.

PAWEŁ SZELIGA

[email protected]

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski