Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Ostrów. Przypomnieli jak wyglądały żniwa, gdy nie było kombajnów

Aleksander Gąciarz
Aleksander Gąciarz
Jak kosić zboże sierpem, a jak kosą. Co to są powrósła, mendle i woszty. Tego wszystkiego można było się dowiedzieć w niedzielę, podczas minifestiwalu żniwnego w Ostrowie. Kto chciał, mógł samemu wziąć do ręki sierp lub kosę i sprawdzić, jak się kiedyś żniwowało.

Wydarzenie odbyło się w sąsiedztwie ogrodu pełnego lawendy, czyli dokładnie w tym miejscu, gdzie w ubiegłym roku została podjęta udana próba pobicia rekordu Guinessa w jednoczesnym koszeniu zboża.

- Chcieliśmy dzisiaj o tym przypomnieć ludziom, którzy zwiedzają ogród, a jednocześnie cieszyć się z tego, że nasz rekord został zatwierdzony. Przy okazji pokazujemy jak kiedyś wyglądały żniwa, co to jest sierp, kosa, jak się nimi pracuje. Aczkolwiek kilka osób mile nas zaskoczyło, bo całkiem dobrze radzili sobie z kosa – mówi inicjator festiwalu Andrzej Olender.

W role żniwiarzy wcieliło się kilku miejscowych gospodarzy oraz panie z koła gospodyń. Ubrani w tradycyjne stroje prezentowali żniwną technologię sprzed półwiecza.

- W dniu żniw gospodarze już około trzeciej, czwartej rano zaczynali szykować kosy, które musiały być wyklepane i wyposażone w kabłąki. Gospodynie szykowały natomiast jedzenie i kawę w bańkach, by potem już nie schodzić z pola, tylko posilić się na miejscu. Koszenie zaczynało się około szóstej, a z pola schodziło się tylko w południe, gdy słońce mocno doskwierało – przypomina sołtys Ostrowa Ireneusz Świeca.

Podczas pracy obowiązywał podział ról. Mężczyźni kosili, kobiety odbierały, robiły powrósła i wiązały zboże w snopki. Te następnie układało się w mendle, by przez kilka dni doschły na słońcu.

- Gdy przychodziły żniwa, ludzie skrzykiwali się w większe grupy. Rodziny pomagały rodzinom. Nie było tak, że dwie osoby kosiły hektar zboża, bo nigdy by tego nie zrobiły. Podobnie było z młóceniem. Ludzie bardzo sobie pomagali – mówi Andrzej Olender.

O ile dzisiaj, dzięki kombajnom, żniwa kończą się często w ciągu kilku godzin, dawnej dzień koszenia zboża był dopiero początkiem pracy.

- Gdy zboże już wyschło, zwoziło się do stodoły, gdzie leżało do zimy na tzw. wosztach, czyli piętrach. Dopiero gdy nadeszły mrozy uruchamiało się młocarnię i młóciło. Dzisiaj ta wiedza jest już często zapomniana. Ludzie widzą tylko jak kombajn wjedzie w pole, skosi, wymłóci i jest po żniwach – dodaje Ireneusz Świeca.

Podczas festiwalu okazało się jednak, że żniwne umiejętności nie przez wszystkich zostały jeszcze zapomniane. O ile sztuka posługiwania się sierpem jest rzeczywiście w zaniku, to zdarzali się goście, którzy nie tylko dobrze radzili sobie z kosą, ale też potrafili zrobić powrósło i snopek. A kto się zmęczył, mógł spróbować lokalnych specjałów przygotowanych przez gospodynie z Ostrowa.

Nowe punkty wejść na teren Tatrzańskiego Parku Narodowego

od 16 lat

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wideo
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski