MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Partie jak kościoły

Redakcja
Polityka coraz bardziej przypomina mi religię, to znaczy religię źle pojętą. Taką na pograniczu sekciarstwa. No bo wytłumaczcie mi Państwo, jak to jest, że mimo często ostrych sporów, taki na przykład Kościół katolicki potrafi pomieścić w jednej wspólnocie ludzi czytających z jednej strony "Tygodnik Powszechny”, a z drugiej "Nasz Dziennik”.

Marek Kęskrawiec: MULTIKULTI

Jakoś nie słyszałem, by hierarchowie komuś grozili wykluczeniem z Kościoła, jeśli nie zaprzestanie czytać jednego czy drugiego tytułu. A w polityce? Niby wiemy o jakichś frakcjach wewnątrz poszczególnych partii, ale mam wrażenie, że tyle samo w tym realiów, co pobożnych życzeń publicystów, którzy piszą o wewnętrznych sporach, podziałach i buntach, bo o czymś pisać muszą. Nikt przy zdrowych zmysłach nie wierzy chyba, że istnieje jakaś frakcja konserwatywna w PO z Jarosławem Gowinem na czele.

Owszem, jeśli Donald Tusk nie zarządzi dyscypliny w głosowaniach, klub poselski Platformy podzieli się w sprawie związków partnerskich czy in vitro. Jednak nie łudźmy się, że istnieje w PO jakiś kreatywny, żywy spór czy choćby dyskusja ideowa. Polskie partie są strukturami chyba jeszcze bardziej hierarchicznymi niż związki wyznaniowe i w każdym przypadku, gdy ktoś posunie się za daleko, sam zostanie posunięty. I nie dotyczy to tylko rządzących.

Pokażcie mi odważnego w PiS, który zechciałby przyznać, że obiektywnym faktem jest, iż Polska z ostatniego szczytu Unii Europejskiej wyszła jako największy beneficjent funduszy unijnych? Kaktus mi na ręce wcześniej wyrośnie. Zamiast tego mamy kakofonię lamentu, że wyszarpaliśmy za mało. W całej Europie kryzys, a tym mędrcom cały czas mało. Zamiast obiektywnej analizy, dają nam wyścigi w przypodchle-bianiu się. Oczywiście, nie nam, tylko prezesowi – guru.

Kiedy papież Benedykt XVI ogłosił rezygnację, pomyślałem sobie, że chciałbym kiedyś zobaczyć coś takiego w łonie którejś z polskich partii politycznych. To jednak raczej wysoce zaawansowane science fiction. Polscy politycy, jak Ziobro i Palikot, wolą nazywać partie swoim imieniem (aby nikomu do głowy nie przyszła jakakolwiek zmiana lidera) niż abdykować jak papież, przyznając się do porażki.

Oczywiście, w przypadku Benedykta XVI sprawa jest bardzo skomplikowana. Czy bardziej szanować go za uczciwe podejście do sprawy i troskę o wspólnotę, której nie chciał już przewodzić z braku sił? Czy też powinniśmy czuć rozczarowanie, że "pancerny papież” poddał się w obliczu kłopotów i zostawił wiernych samych? Jakkolwiek by go oceniać, Benedykt zachował się jak człowiek mający prawo do kryzysów i ułomności. Nasi politycy rzadko pokazują ludzką twarz i nigdy nie przyznają się do błędów. Różni ich jeszcze jedno. W zhierarchizowanym Kościele katolickim mamy już kilkunastu poważnych kandydatów do objęcia władzy w Watykanie. Chciałbym, by w którejkolwiek z naszych partii choć połowa tej liczby miała jakieś szanse.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski