Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Partyzanci nie prosili o zapłatę, ale o pamięć

Barbara Ciryt
Salwa Kompanii Reprezentacyjnej Dowództwa Garnizonu Kraków
Salwa Kompanii Reprezentacyjnej Dowództwa Garnizonu Kraków Zdjęcia Barbara Ciryt
Więcławice. Stowarzyszenie Pro Memoria – Dla Pamięci, przypomina lata okupacji, gdy u Bebaków powstała zakonspirowana organizacja Armii Krajowej obwodu Miechowskiego.

A jeśli komu droga otwarta do nieba, Tym, co służą ojczyźnie… – te słowa Pieśni XII Jana Kochanowskiego wyryto na tablicy na cmentarzu w Więcławicach Starych. Upamiętnia ona powstańców i ich rodziny, ludzi którzy na michałowickiej ziemi oddali życie walcząc z hitlerowcami. Tej tablicy – symbolu pamięci doczekali się po 7 dziesięcioleciach od czasu, kiedy ginęli w latach 1943, 1944 i 1945.

Stowarzyszenie Pro Memoria - Dla Pamięci i rodziny pomordowanych przypominają, jak więcławicką AK dowodził Zygmunt Brzeski ps. Szary. Obok niego ofiarami walk byli mieszkańcy Więcławic Dworskich: Katarzyna Marcykiewicz, Marianna Sojka, Rozalia Roszczyk, Maria Bebak, Jan Bebak; Pielgrzymowic: Maria Janeczek, Wojciech Janeczek, Zygmunt Kulesza ps. Włos; Naramy: Bogusław Kleszczyński ps. Jabłoński; Maszkowa Włodzimierz Szomański.

Teraz przed tablicą stanął Adam Kulesza, syn Zygmunta, wnuk Marii Bebak. Drążącymi rękoma zdejmował biało-czerwone wstążki – odsłaniał tablicę, a potem stał nad nią pochylony. –Nie pamiętam ani ojca, ani babci. Miałem półtora roku jak zginęli. Znam ich tylko z rodzinnych opowieści, od mamy Zofii i __babci Zuzanny, tej ze strony ojca – wzdycha pan Adam. Druga wnuczka Marii Bebak, Krystyna Machnik, też tamtą historię zna z przekazów. – _Zawsze w __życiu brakowało mi tej babci _– mówi.

Członkowie Stowarzyszenia- Pro Memoria, prezes Zygmunt Janas i Aleksandra Witek wspominają partyzantów i wydarzenia z czasów okupacji. Była niedziela 7 maja 1943 r. O świcie padał drobny deszcz. Do gospodarstwa Zygmunta Kuleszy w Pielgrzymowicach podjechały dwa samochody z esesmanami. Obstawili dom, śpiącego Zygmunta obezwładnili, skatowanego do nieprzytomności wrzucili do samochodu i powieźli na przesłuchanie do Miechowa.

Około 4 nad ranem gestapo z granatową policją przyjechało do Więcławic Starych aresztować Zygmunta Brzeskiego i rodzinę Bebaków, u której się ukrywał. Sąsiadów obudziły strzały i wybuchy granatów. Dom otoczyło SS z karabinami maszynowymi, część hitlerowców usadowiła się na drzewach, by mieć lepsze pole ostrzału. Brzeski bronił się.

Zastrzelił jednego z dowódców niemieckich, ale został ranny. W beznadziejnej sytuacji, popełnił samobójstwo. Niemcy wyprowadzili mieszkańców domu: Rozalię Roszczyk, Marię Bebak i jej syna Jana. Zabudowania podpalili. Domowników leżących twarzą do ziemi bili, kopali, w końcu zabrali do Miechowam, by dalej przesłuchiwać.

Dwa miesiące później, 5 lipca, gestapo i granatowa policja o 3 nad ranem pojechała aresztować braci Zbigniewa i Tadeusza Sojków. Ci ukryli się, a esesmani obstawili dom Marcykiewiczów. Tadeusz poszedł w kierunku Sieborowic, wrócił tą samą drogą i zmienił kierunek ucieczki. Niemcy z psami ruszyli w pościg i zgubili ślad. Wrócili do gospodarstwa i z wściekłości strzałami w czoło zabili matkę braci Mariannę i staruszkę Katarzynę Marcykiewicz.

Tego ranka karna ekspedycja pojawiła się też w Pielgrzymowicach, by aresztować Marię i Wojciecha Janeczków – członków AK. Związanych małżonków eskorta doprowadziła do domu sołtysa, gdzie Niemcy urządzili sobie libację alkoholową. Rozkuli aresztowanych i kazali im uciekać, potem strzelali do nich. Janeczkowie zginęli, bo dostarczali żywność żołnierzom.

Kolejne walki partyzanckie były 18 grudnia 1944 r. W Naramie w gminie Iwanowice zaczęła się akcja odbijania dwóch partyzantów więzionych na posterunku żandarmetii. Gdy poszli po kolegów, pojawił się 50-osobowy oddział wermachtu. Uczestnikiem zdarzenia był Henryk Marzec z Zagórzyc Dworskich. Wówczas najbardziej ucierpiał Bogusław Kleszczyński.

Dostał serię z broni maszynowej w brzuch. Znalazł się w grupie czterech rannych, których Niemcy przywieźli do Urzędu Gminy w Michałowicach. Okupanci chcieli się dowiedzieć od wójta i pracowników, czy znają partyzantów. Ci zaprzeczali. Lekarz opatrywał partyzantów, Kleszczyński dostał zastrzyk, ale zaraz zmarł.

Niemcy polecili zakopać zwłoki w ustronnym miejscu, a pozostałych przewieźli do więzienia w Krakowie na Montelupich, potem wysłali do obozów w Niemczech. W nocy partyzanci odkopali ciało Kleszczyńslkiego i pochowali na cmentarzu w Więcławicach z dala od bramy. Rok później w Maszkowie został rozstrzelany dziedzic z Zagórzyc Dworskich Włodzimierz Szomański, oficer AK i współwłaściciel fabryki śmigieł lotniczych w Warszawie.

Po latach, gdy w Pielgrzymowicach nadawano nazwy ulic, mieszkańcy przegłosowali, by jedną nazwać ul. Partyzantów. – _Nie tych naszych, bo nie wymienialiśmy ich z imienia, ale w ogóle by upamiętnić partyzantów _– mówi przedstawiciel rodziny Kuleszów. Jednak znaleźli się tacy, którzy w niejasny sposób zaczęli podważać decyzję zebrania wiejskiego. Zarządzili jeszcze jedno głosowanie i ulicę Partyzantów zastąpili nazwą ulica Centralna. – _Jak w Nowej Hucie, jak za komuny _– kiwają głowami zadziwieni potomkowie ludzi, którzy ginęli w mrocznych czasach okupacji.

I znów przpominają się słowa Pieśni XII Jana Kochanowskiego: ...co im zazdrość ujmie Bóg nagradzać będzie, A cnota kiedykolwiek miejsce swe osiędzie.

Napisz do autora
[email protected]

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski