Przy rzeźbie Chrystusa. Od lewej: ks. Jerzy Bulsa, Piotr Pogwizd, Jan Kołbon i August Pogwizd Fot. (IF)
PASZYN. Trzydniowy plener malarsko-rzeźbiarski w Muzeum Sztuki Ludowej
Półtorametrowa rzeźba Chrystusa stanie pod wysoką na trzy i pół metra drewnianą konstrukcją, do której przytwierdzone zostaną również mniejsze świątki. Nietypowy drogowskaz to owoc trzydniowego pleneru twórców ludowych, który odbył się w zlokalizowanym w paszyńskim domu parafialnym Muzeum Sztuki Ludowej. W miejscu stworzonym ponad trzydzieści lat temu przez ówczesnego proboszcza Paszyna ks. Edwarda Nitkę - człowieka, który sprawił, że niemający żadnego wykształcenia plastycznego mieszkańcy wzięli w ręce dłuta i pędzle i zaczęli tworzyć.
- Zorganizowaliśmy to spotkanie twórców, żeby kontynuować tradycję paszyńskiego rzeźbiarstwa i malarstwa na szkle - mówi ks. Jerzy Bulsa, proboszcz parafii Matki Bożej Nieustającej Pomocy w Paszynie. - Chcemy też oddać hołd twórcom, których eksponaty zgromadzone są w muzeum, a także zapoznać młodych ludzi z tą piękną tradycją - dodaje proboszcz, który chce kontynuować zapoczątkowane przez ks. Nitkę dzieło.
- Proboszcz Nitka był niezwykłym człowiekiem, który umiał zachęcić ludzi do tworzenia - wspomina August Pogwizd, rzeźbiarz z Paszyna, który z synem Piotrem prowadzi tam pracownię rzeźby i konserwacji dzieł sztuki. - Była to metoda kija i marchewki. Na wsi, jak to na wsi, było biednie. A ksiądz Nitka, jak mu się przyniosło swój obrazek czy rzeźbę, dawał tę piątkę na cukierki. To zachęcało. Zachęcały też wyjazdy, podczas których zawsze udawało się coś sprzedać - wyjaśnia artysta. Opowiada, że zaczął swoją przygodę ze sztuką w siódmej klasie szkoły podstawowej. - Rysowanie zawsze przychodziło mi łatwo, ale ocenę z rysunku w szkole miałem niską, bo nie nosiłem bloku. Ale prawdziwą pasję odkryłem w dłucie - mówi Pogwizd, który z synem rzeźbił podczas pleneru figurę Chrystusa. Pomagał im Jan Kołbon, konserwator dzieł sztuki zaangażowany w reaktywację paszyńskiego muzeum.
- Zgromadzone tu dzieła są śliczne, kolorowe i niestety zapomniane - uważa Kołbon, który poświęcił wraz z małżonką minione wakacje, konserwując zgromadzone w muzeum eksponaty. - To miejsce powinno żyć, ale trzeba zachęcić twórców, by kontynuowali swoje dzieło i pomagali.
W rodzinie Bogumiły Jasińskiej wszyscy są zaznajomieni z dłutem bądź pędzlem.
- Mąż rzeźbi, dzieci tak jak ja, malują na szkle - mówi paszyńska artystka, która sama zaczynała trwającą do dzisiaj przygodę z malowaniem w wieku 10 lat. - Pamiętam jak przyszła do mnie Maria Jasińska, córka Michała, z farbami, pokazała wzór i kazała malować. Spróbowałam, odmałpowałam i tak się zaczęło. Dzięki tej pasji poznałam męża - opowiada artystka. Jej małżonek Piotr również zaczął tworzyć jako dziesięciolatek.
- Podglądałem na początku innych twórców, ale przez te lata wypracowałem swój własny styl, odbiegający od ludowej prostoty. Zacząłem podpatrywać profesjonalistów - zdradza Jasiński.
- Przedtem to w Paszynie w każdym domu można było spotkać rzeźbiarza, czy malarza - wspomina Władysława Poręba malująca od 33 lat na szkle. - Teraz talenty są, ale chęci jakby mniej - ubolewa.
Na plener przyjechały też malarki z Piątkowej.
- Poszłam na rentę, miałam dużo czasu, więc wymyśliłam sobie malowanie - wyjaśnia Zofia Mirek. - Zachęciłam koleżanki i teraz prężnie działamy. Organizujemy warsztaty, również bibułkarstwa, próbujemy wciągnąć młodych - dodaje.
- Ech, ja to zawsze wolałam siekierę, niż kuchnię - śmieje się Helena Kufta z Ptaszkowej, która maluje na szkle, haftuje, szydełkuje i zajmuje się koronką klockową. - Zmierzam do tego, że trzeba coś naprawdę lubić, żeby się tym zajmować. Zwłaszcza, jeśli jest to bardziej hobby niż sposób na zarobek - mówi.
Stanisława Motyka z Ptaszkowej zaczęła od malowania, teraz woli dłuto.
- Do rzeźbienia potrzeba siły. Jedna ze znajomych mi zazdrości, bo ręce mi dzięki temu nie wiotczeją - żartuje artystka.
- Szkło jest z kolei trudne, wymagające. Trzeba mieć cierpliwość i być opanowanym. Drobne drżenie ręki, chwila nieuwagi i obrazek jest zniszczony. A niektóre farby schną nawet cztery dni - wyjaśnia Bogumiła Jasińska.
Malujące panie z chęcią sobie podpowiadały i doradzały. Nie szczędziły też dobrego słowa Joannie Oleksy i Dominice Gajdosz, uczennicom z miejscowej szkoły podstawowej, które przyszły w sobotę do muzeum zachęcone przez proboszcza i malowały na drewnie.
- Wujek jest rzeźbiarzem i mnie uczy, ale chyba wolę rysować - stwierdziła czwartoklasistka Joanna Oleksy. Z zainteresowaniem i podziwem podglądała pracującą obok Bogumiłę Jasińską.
- Ty też możesz rozwinąć swój talent - usłyszała od artystki.
Na plenerze pojawiły się również Gabriela Poręba, Agnieszka Głód oraz siostry Wiktoria i Łucja Filipowicz - cztery podopieczne Anny Padoł, która przekazuje im arkana pracy w dłucie na warsztatach finansowanych przez Gminny Ośrodek Kultury w Chełmcu. Dziewczynki zgodnie stwierdziły, że rzeźbienie to fajna zabawa i większa frajda, niż rysowanie.
- Będziemy się starać o zorganizowanie kolejnych takich spotkań - zapowiada Anna Padoł. - Twórczość ludowa była kiedyś wizytówką Paszyna i warto powrócić do tamtych czasów.
Muzeum Sztuki Ludowej w Paszynie można zwiedzić codziennie, po uprzednim uzgodnieniu terminu z proboszczem.
IZABELA FRĄCZEK
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?