MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Piekielnie wyrachowani

RS
Coulthard: - Dobrze, że przepuściłem Hakkinena

pierwsze tegoroczne GP Formuły 1 i pierwsze rozczarowania. O zwycięstwie Miki Hakkinena nad Davidem Coulthardem nie zadecydowała sportowa walka, ale kurtuazja Szkota, który na 2 okrążenia przed końcem przepuścił Fina. Czyżby najwyższe podium nie znaczyło dla pilotów F1 już nic?
     Chyba jednak nie, bo Hakkinen na mecie płakał jak przysłowiowy bóbr. Okazuje się, że dwaj kierowcy tej samej stajni, McLarena - Fin Hakkinen i Szkot Coulthard - przed wyścigiem zawarli "umowę":**kto wygra pierwszy zakręt, wygra wyścig. Ponieważ pierwszy po owej szykanie był Fin, a liderowanie stracił na skutek omyłkowego wezwania go do boksu, Szkot na 56 okrążeniu zwolnił i pozwolił mu się wyprzedzić. - Celem zespołu było zdobycie jak największej liczby punktów - wyjaśniał Coulthard. - Jestem zadowolony, że przepuściłem Mikę. Taka była umowa. _Hakkinen dziękował: - _Doceniam sportową postawę Davida. Ron Dennis, szef zespołu: - Jestem zadowolony z postawy obu zawodników. Przed wyścigiem ustaliliśmy, że będą jechać nie dla siebie a dla zespołu i tak właśnie uczynili. Odmiennego zdania byli organizatorzy imprezy, którzy złożyli oficjalny protest do FIA. Twierdzili, że na "umowie" pilotów McLarena straciło nie tylko widowisko ale i kibice, którzy drogo zapłacili za swoje bilety. FIA protest odrzuciła, uzasadniając, że to nie pierwszy taki wypadek w F1.
     To prawda. Za przykład może posłużyć choćby zeszłoroczne GP Japonii, w którym Irvine najpierw przepuścił Michaela Schumachera, a potem blokował Villeneuve’a. Dlaczego jednak piloci McLarena musieli zawrzeć jakąś "umowę"? Inne stajnie mają swoich liderów (Schumacher w Ferrari, Villeneuve w Williamsie) i w newralgicznych momentach wszystko podporządkowuje się liderowi. Sęk w tym, że w McLarenie obaj kierowcy są traktowani równorzędnie. Paradoksalnie do całej sytuacji, z niższym (czytaj lepszym) numerem jeździ Coulthard (więcej punktów w zeszłorocznym sezonie), a więc teoretycznie to jemu musiałby ustępować miejsca Hakkinen a nie odwrotnie! Z tego punktu widzenia "umowa" okazała się więc niezbędna, uporządkowała sytuację na torze. Z drugiej strony ma to wszystko mało wspólnego ze sportem.
     A teraz krótko o innych. Williamsy zdziwiły mnie pasywnością. Ani Villeneuve, ani Frentzen walki z McLarenami nie podjęli. Villeneuve narzekał po GP na opony, przeniesienie napędu i wysoką temperaturę oleju w swoim aucie. Frentzen był bardziej szczery: - Myślałem, że jadę szybko. Zmieniłem zdanie dopiero wtedy, gdy nagle oba McLareny zdublowały mnie. Oni byli naprawdę piekielnie szybcy. Na 2 okrążenia przed końcem okazali się też piekielnie wyrachowani. Michael Schumacher przejechał zaledwie 5 okrążeń, gdy w jego Ferrari przegrzał się i eksplodował silnik. Krótko mówiąc - blamaż.
     Wygląda na to, że McLaren naprawdę włączy się do walki o tytuł mistrzowski. O Williamsie i Ferrari oraz o ich podrażnionych ambicjach jednak nie zapominajmy. (RS)

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski