MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Piękne rabatki, super Kwiatki

Redakcja
Czemu Kwiatki z dużej litery? Bo specjalne. Wrocławskie. Państwo Iza i Zbigniew Kwiatkowie. Objaśniajmy po kolei. Właśnie wróciłem z Wrocławia. Drugi już raz tam w tym roku bawiłem ze swoim kramem. Z muzyką z piosenkami, wierszami. Nim do Kwiatków przejdę i ja na wstępie chcę dołączyć do chóru entuzjastów, wychwalających przeobrażenia, jakie się w grodzie nad Odrą dokonują.

Leszek Długosz: Z BRACKIEJ

Zaiste dla kogoś, kto pamięta ruiny, niemal porównywalne z warszawskimi, a potem, miasto dźwigające się na modłę gomułkowsko-gierkowską i kto porówna dzisiejszy "efekt wrocławski", ten przyzna: jakaś Szczęśliwa Ręka nad tym miastem dziś czuwa. Zwyczajne szczęście do właściwych ludzi? Zarządzających, zdobywających pieniądze, planujących i aranżujących - materię i ducha w tym mieście. Chcę napisać o małym ledwie wycineczku, o skromnej "rabatce z Kwiatkami". Która jednak też coś szczególnego, modnie rzekłoby się "klimatycznego", potrzebnego i pięknego, do aury Wrocławia dodaje. Pub nazywa się "Cztery Pory Roku". Szukajcie go na obrzeżach parku Szczytnickiego, w pobliżu szczęśliwie ocalałej pięknej willowej dzielnicy. Lokalik niewielki i nie zamierzam go opisywać, dokładać się do promocji jeszcze jednego adresu. Przyznaję, sympatycznego, ale jakich przecie spotkać można więcej. Chcę wyróżnić to, że stworzono tam aurę wyjątkową. Klimat i poziom oryginalnych wieczorów artystycznych. Lokalik z trudem kilkadziesiąt osób pomieści, ale idzie o sumę elementów, komponentów. Sedno jednak to oczywiście program artystyczny, jakość publiki, czujna i szczęśliwa ręka aranżerów. Państwo Iza i Zbigniew Kwiatkowie. Z gatunku artyści entuzjaści. Choć przecież doczekali się już wnuków, do domu, z trudem z tych "Czterech Pór" ściągają na nocleg. Bo właśnie albo są realizowane, albo nawijane następne koncerty, prezentacje plastyczne, literackie, spotkania z LUDŹMI. Coś tam się u Kwiatków wyjątkowo, nawet jak na Wrocław nieustannie nawija, gra, kręci, rozlega, gotuje... Co tydzień, ktoś ciekawy z Polski, albo przyjezdny, zagraniczny. Od znanych firm, po ludzi nieznanych, po młodych, kandydatów na artystów, ale obiecujących, zapowiadających poziom i wyrazistą postawę... Wszystko staraniem owych Kwiatków - kuchnia, aranżacje, sprawy techniczne, wystrój i przede wszystkim koncept i powody tych wieczorów. W dodatku bez dotacji, na rachunku własnym, na telefon, bez reklamy. I zjawia się publika prima sort! Najczęściej z sąsiedztwa. Ludzie nauki, lekarze, inżynierowie, architekci, artyści, słowem, inteligencja ze starego portfela. Ale też i młodzi, garną się, ciekawi, co na tej grządce brzmi i rośnie? Co za przyjemność tak znów odnaleźć dawne klimaty... Ubawiłem się, ale także podziwiałem, jak dzięki pomysłowości p. Zbyszka (który sam jest artystą plastykiem) , dzięki jego specjalnej konstrukcji odbić lustrzanych, ja przy pianinie, w migotaniu świec, realny i nierealny, dostępny byłem do oglądu we wszystkich kątach lokalu. Chyba czarodziejstwo. Do czarodziejstwa też, ale z innego gatunku, zaliczyć pewnie powinienem spotkanie "szczyt Długoszów". Otóż to Kwiatków inicjatywa i pomyślunek. Zjawili się panowie wrocławscy: Leszek Długosz i Marek - jak i ja z drugiego imienia - Długosz. Najzupełniej realni. Z tym panem Leszkiem D. z Wrocławia (pracuje w Radiu Wrocław) doskonale pamiętałem, zdarzyło się nam szczególne nieporozumienie z lat stanu wojennego. Otóż Wolna Europa nadawała wtedy komunikaty o pozostaniu na Zachodzie tych, którzy decydowali się do Polski nie wracać. Oj, było sporo zamętu i lamentu w mojej rodzinie (telefony wszak nie działały) nim doszło do Moich, że Leszek Długosz, który z rodziną pozostał we Francji, to jednak nie ja. (A właśnie niewiele wcześniej we Francji akurat przebywałem.) No tośmy sobie wreszcie z panem Leszkiem wyjaśnili - jak to z nami po kolei było. Pan Marek Długosz to obecnie doskonały, znany wirtuoz, gitarzysta klasyczny. Gość wielce sympatyczny, równie jak i pan Leszek... Ot, co za pięknie wymyślona sytuacja. Ładne Kwiatki! Żartowaliśmy razem, nie potrzebuję dodawać, w czyją stronę kierując to porzekadło.
Pod Wawelem zaś, żałując, że takie Kwiatki tu nie rosną, tam, we Wrocławiu, lokal i zwłaszcza aurę, "Czterech Pór Roku", szczerze, o każdej porze, polecam.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski